W Twoich rękach – wraz z topniejącym śniegiem wyszedł na jaw coroczny problem

5
681

W tym sezonie mieliśmy piękną zimę. Zasypane białym puchem chodniki, ulice i trawniki prezentowały zimową estetykę przez długie miesiące. Niestety wraz ze zmianą temperatury, topniejący śnieg obnażył, dość powiedzieć, mniej estetyczny krajobraz, usłany twardymi dowodami psiej obecności.

– Wybrałam się do parku, bo mieszkam niedaleko. Już pod moim blokiem poczułam zapach z przyblokowego trawnika. Temperatura zrobiła swoje i nagle zalegające po zimie kupy zaczęły się rozkładać. Szybko przeszłam do parku. Tam są kosze na psie odchody. Niestety, nawet tam, gdzie właściciele psów mają możliwość pozbycia się odchodów, nie korzystają z niej – zauważyła nasza czytelniczka.

W Tychach realizowano 2 kampanie edukacyjne (społeczne) dotyczące sprzątania po psach przez właścicieli. W 2007 r. – „Skupmy się na problemie” oraz w 2014 r. – „Skupmy się na sprawie”. Pokłosiem tych kampanii są dystrybutory z „psimi pakietami”, w które wchodzą materiały pomocne w sprzątaniu po czworonogu, psi park oraz system zgłoszeniowy o zachowaniach niepożądanych (internetowa ankieta na stornie urzędu miasta oraz nr 32 776 3920 na straż miejską). Prócz wspomnianych akcji Tyski Zakład Usług Komunalnych realizuje stały program.

– W zeszłym roku TZUK rozmieścił 500 tys. sztuk woreczków przeznaczonych na psie odchody w dystrybutorach rozmieszczonych na terenie całego miasta. Ponadto, zgodnie z umową oczyszczamy miasto od kwietnia do października przy pomocy specjalnych odkurzaczy przeznaczonych wyłącznie do tego celu. Prace porządkowe są realizowane w ramach całościowej umowy na utrzymanie terenów zieleni miejskiej na terenie miasta Tychy. Największy problem podczas realizowania programu to nagminne zabieranie całych pakietów przez mieszkańców. Mało kto korzysta z dystrybutorów zgodnie z ich przeznaczeniem tj. zabiera 1 woreczek. Efektem są puste dystrybutory po 1 godz. od załadowania. Często firma utrzymująca parki zgłasza nam, że nie zdążyli wyjechać z parku, a dystrybutory już są puste – relacjonuje Agnieszka Lyszczok, dyrektor TZUK.

Polskie prawo zobowiązuje właściciela psa do sprzątania po swoim czworonogu pod groźbą mandatu do 500 zł. Niestety mało kto przejmuje się tym i widok osoby sprzątającej po swoim psie to zdecydowanie rzadkość. Można usłyszeć narzekanie na bezradnych urzędników, niepotrzebnych strażników miejskich czy leniwych pracowników komunalnych. Jednak niezbyt często zdarza się, aby główny zainteresowany pochylił się nad problemem i w końcu wziął go w swoje ręce.

źródło: UM Tychy, TZUK

5 KOMENTARZE

  1. Problemem jest sposób myślenia ludzi, ich egoizm i brak szacunku do drugiego człowieka, bo jak inaczej można nazwać takie zachowanie kiedy pies narobi a właściciel idzie z nim dalej i zostawia nieczystości jakby nigdy nic. Kto to ma posprzątać jak nie on? Efekt jest taki, że mamy „zasrane” całe miasto i to sami mieszkańcy sobie wzajemnie zgotowali taki los! Myślę, że jeszcze dużo czasu minie zanim tyskie społeczeństwo dorośnie do życia w czystym mieście a zacząć się to musi w ich głowach i sposobie myślenia!

  2. Dodam do tego puszeczki i butelki po piwie bo to również problem.
    Psia kupa z czasem się rozłoży , a smieci już nie.

  3. Czy ktoś poruszył problem ulic, parkingów, ławek, parapetów zafajdanych przez gołębie

  4. Przydalyby sie kosze na śmieci, od lidla na Burchego w stronę dworca pkp, na tej drodze jest 1 kosz na przystanku na dodatek po drugiej stronie, ulica Andersa to samo jakis kosz znajdę od strony parku górniczego a po drugiej stronie to samo 1 kosz na przystanku, ciężko tak chodzić po mieście z woreczkiem. Nie wspomne o rozbitych butelkach w parku, pies notorycznie łapy rozcina mimo ze zawsze teren sprawdzam i jak trzeba to zbieram szkło. Mandaty dawać te najwyższe za niesprzątanie po psie.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.