Uczennice "Kruczka" pojadą do Sejmu

0
224

Drużyna I Liceum Ogólnokształcącego im. L. Kruczkowskiego w Tychach wygrała rejonowy etap Turnieju debat historycznych, organizowanego przez IPN. W czerwcu licealiści zmierzą się z najlepszymi zespołami z całej Polski w finale w Warszawie.
Dla uczniów „Kruczka” nie jest to pierwsze takie doświadczenie. – W ciągu sześciu edycji Śląskiego Turnieju Debat Oksfordzkich trzy razy byliśmy w finale, a raz zostaliśmy laureatami – mówi Joanna Wojtynek, dyrektor I LO. – To była pierwsza edycja turnieju w nowej formie.
Konkurs nosi nazwę „Oblicza przeszłości. Turniej debat historycznych”. Aby znaleźć się w finale, trzeba było pomyślnie przejść etap grupowy (trzy debaty jednego dnia), a potem zmierzyć się z najlepszymi w ćwierćfinale i półfinale. – Na Śląsku zgłosiło się najwięcej, bo aż 16 drużyn. Dlatego u nas etap eliminacji był najdłuższy. Od listopada do marca młodzież debatowała na 6 różnych tematów – mówi Anna Skiendziel z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, koordynator turnieju.
Kompromis czy współpraca?
W piątek (4.03), w Centrum Edukacyjnym IPN w Katowicach drużyna z „Kruczka” w składzie: Julia Szczupłakiewicz, Julia Zapała, Hania Germanek i Patrycja Krzystolik, zmierzyła się z reprezentacją ZS nr 1 z Lublińca.
Teza, wokół której toczyła się dyskusja, brzmiała: Nie należy potępiać polskich literatów za ich kompromis z tzw. władzą ludową.
Temat był znany drużynom kilka tygodni wcześniej, ale tego, czy przyjdzie im bronić tezy, czy obalać ją, dowiedzieli się tuż przed debatą. – To dość ciężkie zadanie, przygotować się nie wiedząc, która ze stron się wylosuje – mówi Julia Szczupłakiewicz. – Podczas debaty nie do końca można przedstawić własne poglądy na dany temat, trzeba się podporządkować losowi. Podczas przygotowań dużo czytałyśmy, poznawałyśmy utwory i biografie literatów, a potem rozgraniczałyśmy co uważamy za słuszne a co nie, co należy potępiać, a czego nie.
– Chodzi oto żeby poznać dogłębnie problem, a nie da się tego zrobić analizują tylko jedną stronę – wyjaśnia Anna Skiendziel. – Ci młodzi ludzie poznają skrajne opinie na jakiś temat. To zresztą pomaga im później w debacie, bo przygotowując się zarówno do obrony jak i do obalenia tezy, spodziewają się jakich argumentów może użyć przeciwnik.
Dziewczynom z „Kruczka” przypadała strona Opozycji – a więc próbowały podważyć postawioną tezę. Ich przeciwnicy – męska drużyna z Lublińca – dowodzili, że jest różnica pomiędzy kompromisem a współpracą z władza ludową i że dopiero współpraca, a nie sam kompromis zasługuje na potępienie. – Członkostwo w Związku Literatów Polskich było kompromisem, ale kompromisem koniecznym – mówili. – Jak mówi Zbigniew Herbert w „Hańbie domowej” Jacka Trznadla, literatom stworzono coś na kształt akwarium, w którym czuli się bezpiecznie i mogli spokojnie pisać. Jednakże po roku 1956 to akwarium dawało im możliwość pisania tak jak uważali za słuszne. Herbert, Białoszewski, Pasierb – ich piękne utwory nie miały wiele wspólnego z władzą ludową, a przyczyniały się do rozwoju świadomości patriotycznej Polaków – argumentowali chłopcy.
Noce nad książkami
Dziewczęta z kolei podkreślały rolę, jaką w społeczeństwie odgrywa literatura i tym samym szczególną odpowiedzialność twórcy. – Nawet po 1956 r. wciąż byli literaci, którzy chwalili władzę ludową – kontrowały dziewczęta. – Literatura miała być sposobem na utrwalenie w ludziach przywiązania do władzy komunistycznej. Stała się poezją niewolniczą. Należy potępić tych, którzy hurtowo okłamywali polskie społeczeństwo.
W dyskusji przywołano wiele przykładów. Drużyna z Lublińca mówiła o wartościowych dziełach (m.in. Stanisława Lema), powstałych w warunkach kompromisu z władzą.
– Również Lem napisał powieść „Astronauci”, będącą pochwałą reżimu – odpowiadały na to tyszanki.
Mówiły też m.in. o propagandowej twórczości Jana Brzechwy, czy nawet o przypadkach legitymizowania w literaturze zbrodni komunistycznych. – Skoro literaci mogli potępiać niewinnych ludzi, to my bez żadnych skrupułów możemy potępić literatów – argumentowały uczennice „Kruczka”. – Czesława Miłosza stać było przynajmniej na słowa „uprawiałem prostytucję”, którymi skomentował swą służalczość wobec komunistów. Inni twórcy nie zdobyli się nawet na tyle. Dlaczego mamy ich nie potępić?
Reprezentantki „Kruczka” poradziły sobie z zadaniem znakomicie. Jurorzy wysoko ocenili ich argumentację i przyznali im zwycięstwo w debacie. – Jesteśmy zaskoczone, nie spodziewałyśmy się że w ogóle dojdziemy do finału – mówiła Patrycja Krzysztolik. – Ale włożyłyśmy w to wiele pracy, ślęczałyśmy po nocach nad książkami, więc bardzo się cieszymy. Na początku września nie miałyśmy praktycznie żadnej konstruktywnej wiedzy PRL-u, a teraz wiemy naprawdę dużo.
Zarwane noce nad książkami z pewnością jeszcze będą. W czerwcu dziewczyny zmierzą się w ogólnopolskim finale z najlepszymi drużynami z całej Polski, a gmachu Sejmu RPO w Warszawie. Trzymamy kciuki.
Foto: Sylwia Witman