Tyski strażnik po raz 6. mistrzem Polski w Biegu o Nóż Komandosa 

1
1000

Od ośmiu lat mł. inspektor Marcin Zybowski z tyskiej Straży Miejskiej startuje w mistrzostwach Polski służb mundurowych w „Biegu o Nóż Komandosa”. Ta crossowa impreza stawia przed uczestnikami wysokie wymagania nie tylko z racji trasy, ale przede wszystkim z uwagi na to, że 10-kilometrowy dystans trzeba pokonać w mundurze i służbowych butach. Ale tyszanin radzi sobie znakomicie i już po raz szósty z rzędu zdobył złoty medal!

– Wyjątkowy był ubiegłoroczny bieg – mówi M. Zybowski. – W związku z obostrzeniami, był trzykrotnie przekładany, w końcu zadecydowano, że każdy będzie startował indywidualnie na wyznaczonej 10-kilometrowej trasie. Uczestnicy musieli udokumentować swój wynik i strój w jakim biegli i przesłać to do organizatorów. I jak się okazało, że także w tym przypadku byłem najlepszy.

W tym roku, w rozegranej w Lublińcu 25. edycji biegu, wystartowało około 500 zawodniczek i zawodników, a w tym gronie żołnierze (kategorie według rodzajów wojsk), policjanci, strażacy, funkcjonariusze straży miejskiej, straży granicznej, służby więziennej. Kategorię strażników miejskich powiększono o pracowników nadleśnictwa i żandarmerię wojskowa. Łatwiej więc na pewno nie jest…

– Ale ku mojemu zaskoczeniu także w tej szerszej grupie udało mi się wygrać. Bieg wymaga doświadczenia i pewnej taktyki. Trasa liczy 10 km – to szybki bieg i od początku trzeba biec w dobrym tempie, jednak z drugiej strony trzeba pamiętać, że w momencie kiedy wbiegnie się do lasu i zaczną się podbiegi, teren piaszczysty, dobrze jest zachować więcej sił. W takich butach i stroju biegnie się znacznie trudniej. Dlatego liczy się reż dobre przygotowanym. Czas w tym przypadku nie odgrywa większej roli zwłaszcza, że w poszczególnych latach organizatorzy nieco modyfikowali trasę. Pojawią się np. dodatkowe podbiegi i trudno powiedzieć, czy w danym roku ma się lepszy czy gorszy czas. Teraz zanotowałem 56,04, ale drugi zawodnik był zaledwie 20 sekund za mną, a więc tuż, tuż. Wcześniej wygrywałem z większą przewagą. Sił na trasie dodaje mi także obecność syna, który kibicuje mi niemal od początku.

Marcin Zybowski trenuje średnio co dwa dni, przebiegając po kilkanaście kilometrów po Tychach, w dość szybkim tempie. Od czasu do czasu wyjeżdża w Beskidy, bo zaprawa w biegach po górach zawsze się przyda.

Tyski strażnik nie tylko jednak biega, startuje także w zawodach triathlonowych. Zaliczył dystans Ironmana – 3,8 km pływania, 180 km jazdy rowerem i bieg maratoński. Co roku pojawiają się nowe cele – 2022 r chciałby wystartować w Maratonie Warszawskim (zaliczył już Maraton Krakowski) i zawodach Ironmana w Barcelonie. No i przedłużyć złotą passę w biegu o „Nóż Komandosa”.

– Problem jest tylko jeden – czy te zawody dojdą do skutku ze względów epidemiologicznych. Trzeba się odpowiednio przygotować, a start zagraniczny zaplanować z wyprzedzenie. Tymczasem nigdy do końca nie wiadomo, czy jakaś impreza nie będzie odwołana.

Na zdjeciu Marcin Zybowski z synem Piotrem.

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.