Po świetnej serii piłkarzy GKS Tychy, przyszła niespodziewana porażka – Trójkolorowi przegrali dzisiaj z najsłabszym zespołem I-ligowej stawki Stomilem Olsztyn 1:2.
Zaczęło się fatalnie – w 9 min. Stomil objął prowadzenie po golu Macieja Dampca, a skuteczni tego dnia rywale podwyższyli w 27. min. – w sytuacji sam na sam z Konradem Jałochą znalazł się Łukasz Moneta i nie zmarnował okazji. Może losy meczu potoczyłyby się inaczej, gdyby w 55. min. Łukasz Grzeszczyk wykorzystał rzut karny… Tyszanom udało się co prawda strzelić kontaktowego gola, ale dopiero w doliczonym czasie gry, a na listę strzelców wpisał się Gracjan Jaroch.
– To dla nas wstydliwa porażka, biorąc pod uwagę fakt, że graliśmy u siebie z drużyną, która zajmuje niższe rejony tabeli. Mam pretensje i do siebie i do drużyny zwłaszcza za pierwszą część meczu. Nie mam natomiast pretensji do tego jak podeszli do gry w drugiej połowie, jak zareagowali – mieliśmy dwie sytuacje bramkowe, rzut karny… Zabrakło trochę szczęścia. Bramkę zdobyliśmy w doliczonym czasie gry i nie było już czasu na odrobienie straty. Myślami za chwilę będziemy przy kolejnym meczu, by zmazać tę plamę z dzisiejszego spotkania – powiedział po meczu trener Artur Derbin.
Po tym meczu GKS jest na 5. pozycji z 22 pkt, a Stomil z ostatniego awansował na 15. miejsce.
GKS Tychy – Stomil Olsztyn 1-2 (0-2). Bramka: Jaroch (90).
GKS Tychy: Jałocha – Mańka, Nedić, Szymura (7′ Sołowiej), Wołkowicz – Janiak (46′ Kozina) Żytek (78′ K. Piątek), J. Piątek, Grzeszczyk, Biel (46′ Steblecki) – Malec (67′ Jaroch).
Foto: Lukasz Sobala / PressFocus