Karp według Daukszewicza

0
326

Podczas listopadowej wizyty Krzysztofa Daukszewicza w Teatrze Mały podpytaliśmy go o meneliki, święta i rynek pracy w satyrycznym światku.

 

Twoje Tychy: Czy w dobie Internetu, Youtube i stand up’u śpiewający satyryk ma miejsce na rynku?

Krzysztof Daukszewicz: Dziękuję, nie narzekam. Mam to szczęście, że ludzie wciąż przychodzą na moje koncerty, choć muszę przyznać, że jak widzę kogoś na sali przed pięćdziesiątką to idę o zakład, że przyprowadził rodziców lub się po prostu pomylił. Wychodzi na to, że moi fani starzeją się razem ze mną., a mi to całe starzenie w ogóle nie przeszkadza. Co prawda kiedy wstaję rano, to coś tam w kościach łupie i muszę to rozchodzi, a gdy już to rozchodzę to… jest wieczór i z tego rozchodzenia jestem tak zmęczony, że muszę iść spać. Ale wracając do pytania – gram przy pełnych salach, publiczność często utwory śpiewa ze mną, a jak odwiedzam dajmy na to Festiwal Piosenki Turystycznej, to śpiewane są tam moje piosenki. Jak wspomniałem na początku, dziękuję za troskę, nie narzekam.

Satyryk polityczny miał więcej pracy teraz czy kiedyś?

Po upadku komunizmu znajomi żartowali, że pójdę z torbami. Ale na szczęście głupota ludzka jest ponadustrojowa, a to przecież z niej śmiejemy się najczęściej. Mówi o tym mój monolog „Muzykoterapia”. Myślę, że po wprowadzeniu kilku poprawek byłby zaskakująco aktualny. Choć muszę przyznać, że kiedyś świat był prostszy. Był jasny podział na dobrą opozycje i złą komunę, a teraz wszyscy pozują na dobrych zbawicielu narodu. Politycy przechodzą długie szkolenia jak poruszać się w przestrzeni publicznej, co można powiedzieć i jak, a czego lepiej unikać. Na szczęście wszędobylskie media szybko obnażą co jest w środku takiego delikwenta. Do tego służy choćby „Szkło kontaktowe”, którego oglądalność potrafi skoczyć o 1/3 podczas ciekawszych sytuacji w polityce. Jak się nic nie dzieje, to zawsze można sprawdzić co się dzieje u tzw. pewniaków. Dobrym przykładem jest elektryk, który został prezydentem. Wałęsa jest bardzo groteskowy we wierze w swoją wielkość, dzięki czemu zawsze jest wdzięcznym tematem. Ponadto muszę przyznać, że jestem uzależniony od informacji dotyczących polskiej sceny politycznej. Po dwóch tygodniach za granicą staję się nieznośny, marudny, czasem krnąbrny. Kilkukrotnie proponowano mi osiedlenie się w innym kraju, ale ja bym tego nie przeżył.

Ale czasami odpuszcza pan tematy polityczne i bierze się choćby za meneliki, krótkie historie humorystyczne z ludźmi z tzw. marginesu w rolach głównych.

O tak. Kiedyś jak grałem koncert we Wrocławiu to zaczepiło mnie dwóch miłośników trunków wyskokowych. Ten pierwszy zaskoczył całkowicie, prosząc o uścisk dłoni, zarzekając się, że nic innego nie chce. – A co to za jeden? – zdziwił się ten drugi, mając widocznie bardziej interesowne zamiary co do mojej osoby. Pierwszy palną kolegę w łeb z oburzeniem krzycząc na niego „Pana Krzysia nie znasz łachudro? Toż to nasz promotor”. Nigdy nie szydzę z położenia w jakim Ci ludzie się znajdują, ale ilość barwnych historii z nimi związana jest tak wielka, że szkoda ich nie spisywać. To też spisuję. I tak zostałem ikoną menelstwa polskiego. Mam nadzieję, że tego na pierwszy rzut oka nie widać. Dowiedziałem się też od fanów, że dzięki menelikom zmienili stosunek do panów wiecznie zagabujących o gotóweczkę. Aktualnie przymierzam się do wydania trzeciego tomu, zatem wszystkim miłośnikom meneli polecam śledzenie list wydawniczych.

Ulubiona potrawa świąteczna?

U mnie od wielu lat król wigilijnego stołu jest jeden, karp. Wigilię spędzamy w kilkanaście osób, jest to rodzina i najbliżsi przyjaciele i przyjeżdżają na tego mojego karpia. Jest to przepyszna ryba, którą potrafię świetnie usmażyć. Większość ludzi lekceważą tę rybę, ale ja mam na nią świetny i prosty sposób. Po prostu trzeba smażyć na dużej ilości oleju, powiedzmy niech to będzie 2 cm. Kiedy olej jest już wystarczająco gorący to cyk karpia na patelnię. Jak tylko mięso zbieleje to od razu dzwonek na drugą stroną. Gdy zbieleje z drugie,j jest gotowy, a mięsko karpia jest wtedy tak delikatne, że można nim smarować chleb. Każda minuta dłużej na patelni spowoduje, że ryba będzie sucha czyli zepsuta w odczuciu moim i moich wigilijnych gości.