Przez Polskę na dwóch kółkach

0
62

Tyszanin Zdzich Rabenda postanowił objechać cały kraj na rowerze. Miesiąc temu wyjechał z rodzinnych Tychów i przejechał już ponad 2500 km.
Początki podróży były ciężkie. Ale z czasem organizm się przyzwyczaił i teraz bez większych problemów przejeżdża codziennie odcinki sięgające 150 km. Jak mówi tyszanin, decyzja o wyjeździe rowerem przyszła spontanicznie na początku tego roku podczas rozmowy ze znajomymi. – Bardzo chciałem poznać lepiej nasz kraj, który jest ciągle niedoceniany, a przecież niesłusznie. Wyjazd na Podlasie czy Mazury może być o wiele bardziej fascynujący niż wakacje w Chorwacji czy Tureckiej Riwierze – mówi Zdzich Rabenda.
Ważnym przystankiem na jego trasie był Przystanek Woodstock. – Na Przystanek przyjechałem po raz pierwszy dziesięć lat temu i po dziś dzień jest to pierwsza data, jaką mam wpisaną w kalendarzu na każdy kolejny rok. Razem ze znajomymi z Tychów i naszymi przyjaciółmi z różnych zakątków globu przyjeżdżamy zawsze dokładnie w to samo miejsce na polu namiotowym pisząc historie Wioski Tyskiej. Woodstock to dla mnie coś więcej niż festiwal muzyczny – to symbol wolności i pozytywnego szaleństwa ponad wszelkimi podziałami – przyznaje.
Dlaczego rower? – To dla mnie najlepszy środek transportu, niezależnie od pory roku. Na co dzień skutecznie zastępuje mi samochód i komunikację miejską – przyznaje 27-letni Zdzich. – Podróżowanie rowerem daje same zalety. Można nim dotrzeć praktycznie wszędzie i zawsze znaleźć chwilę na zrobienie fotografii, czy odpoczynek w malowniczym miejscu – przyznaje.
Warto dodać, że Zdzich urodził się w Tychach, gdzie obecnie znowu mieszka. Ostatnie lata spędził w Cieszynie, gdzie studiował etnologię i animację społeczno-kulturalną na tamtejszym wydziale Uniwersytetu Śląskiego. Jazda na rowerze nie jest jego jedyną pasją. – Zainteresowania dzielę na te, które mogę realizować na łonie natury i czas spędzany w mieście. Uwielbiam długie wędrówki w Beskidach i wspinaczkę wysokogórską – szczególnie w Kaukazie i Himalajach, gdzie niedawno spełniłem jedno z największych marzeń, zdobywając samotnie sześciotysięcznik. Poza tym, można mnie spotkać często w teatrze oraz na koncertach i imprezach klubowych na Śląsku. Gdy jestem w Tychach prawie każdego dnia jeżdżę wokół Jeziora Paprocańskiego – opowiada.
Zapytany o plany na przyszłość przyznaje, że chciałby pasję przemienić w pracę. Planuje otworzyć własną działalność związaną z turystyką i organizacją imprez.
Fot. archiwum prywatne