Hokej: Jedną nogą w półfinale

0
55

Tyszanie po raz drugi pokonali bytomską Polonię i do awansu do półfinału pozostaje im wygrać jeden mecz. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5:2, jednak wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na lodowej tafli Stadionu Zimowego.
Mecz rozpoczął się zupełnie inaczej niż pierwsze spotkanie pomiędzy tymi zespołami. Już w pierwszej minucie Mikołaj Łopuski- najlepszy strzelec „trójkolorowych”. Dokładnie w 54 sekundzie, z najbliższej odległości pokonał Davida Okolicanego. Dzięki wcześnie objętemu prowadzeniu tyszanie w swojej grze mieli więcej spokoju i skutecznie ustrzegali się błędów. Pozyskali też widoczną przewagę nad zespołem z Bytomia i więcej pomysłów na akcje. Miejscowi zdecydowanie większą ilość czasu utrzymywali się przy krążku i oddali więcej strzałów. Druga bramka zdobyta przez Jana Stebera, pozwoliła na jeszcze spokojniejszą i pewniejszą grę. Tyszanie do końca meczu nie forsowali tempa gry i pewnie utrzymali wynik do końcowej syreny.
Z początku drugiej gospodarze wciąż byli drużyną lepszą jednak nie potrafili wykorzystać swoich szans. Te niewykorzystane sytuacje zemściły się na tyszanach w 5 minucie, gdy błąd obrońców wykorzystali Drew Akins i Branislav Fabry. Akins podał do będącego za plecami obrońców Fabryego, a ten w sytuacji sam na sam, bez problemów pokonał Stefana Zigardego. Na odpowiedź tyszan, kibice zgormadzeni na Stadionie Zimowym czekali niespełna trzy minuty. Pięknym strzałem popisał się Marcin Kolusz i to on, jako trzeci w meczu wpisał się do protokołu, jako zdobywca bramki. Do końca tercji wynik nie uległ zmianie, lecz były do tego okazje. Podopieczni trenera Sejby, można powiedzieć, że sprezentowali parę akcji sam na sam swoim przeciwnikom, jednak ostoja tyskiego zespołu- Stefan Zigardy, naprawiał błędy swoich kolegów.
Zespół z Bytomia w sobotnim meczu nie wyglądał, jak zespół z końca tabeli. Na lodzie pomimo wyniku, walka toczyła się jak równy z równym, a w ostatniej odsłonie było widać to chyba najlepiej. Wysokie tempo gry, utrzymywane od pierwszych minut spotkania w miarę upływu czasu, nie malało, a wręcz przeciwnie. Bytomianie walczący o jak najlepszy wynik raz po raz zagrażali tyskiej drużynie, tworząc sobie bramkowe okazje. Po jednej z takich okazji krążek po rykoszecie przeleciał nad głową tyskiego bramkarza i wpadł do siatki. Tyszanie bardzo szybko odpowiedzieli na drugie trafienie bytomian. Marcin Kolusz po raz drugi popisał się wspaniałym uderzeniem i ponownie wyprowadził zespół na dwubramkowe prowadzenie. Tyszanie kontrolowali spotkanie od pierwszego gwizdka, jednak ambitnie walczący bytomianie, tak jak w pierwszym spotkaniu wysoko postawili poprzeczkę. Do zespołu z Tychów wrócił niestety problem nieskuteczności i mimo wielu okazji nie potrafili ich wykorzystać. Warto zaznaczyć, ze dużą role w tej nieskuteczności odegrał bramkarz gości David Okolicany. Na szczęście 19-letni słowacki bramkarz nie zawsze udanie interweniował. Po strzale Łukasza Sokoła, musiał skapitulować. Tyszanie utrzymali prowadzenie oraz kontrolę nad tempem gry. Najlepszymi zawodnikami według trenerów zostali: Marcin Kolusz (Tychy) i Andrzej Banaszczak (Bytom). W rywalizacji tyszanie prowadzą 2:0. Teraz hokeiści swoje mecze będą rozgrywać w Bytomiu. Najbliższy mecz, miejmy nadzieję ostatni, odbędzie się już we wtorek.
Fot. M. Zawalska/gkstychy.info