Nad poziomem morza

2
199
fot. Natalia Słomianny

Są celem jednodniowych wycieczek i kilkudniowych wypraw. Strzeliste szczyty i łagodne kopuły mogą wywoływać zarówno zachwyt, jak i przerażenie. Ideę chodzenia i zdobywania albo się rozumie i czuje, albo żadne argumenty tego nie zmienią. Niektórym kojarzą się z białym szaleństwem i szusowaniem po stokach, innym z kilometrami wędrówek po szlakach. Zimą czy latem – niezależnie od pory roku – góry nie wybaczają błędów.

Pamięci Ośmiu

28 stycznia minęło dwadzieścia jeden lat od tragicznej w skutkach lawiny, która zabrała życie ośmiu licealistów z I LO im. Leona Kruczkowskiego w Tychach w czasie wspinaczki na położony w Tatrach szczyt Rysów.

„Zimowe wejście na Rysy było ich marzeniem, a jego realizacja tego dnia zdawała się być na wyciągnięcie ręki. Jeszcze wczoraj szczyt majestatycznie majaczył w tle, a pierwsza grupa śmiałków, która go zdobyła, wciąż nie mogła ochłonąć z wrażeń. Mieli od szesnastu do dwudziestu dwóch lat i wierzyli we własne siły (…)” – tak opisuje smutny dzień Barbara Sabała-Zielińska w swojej książce „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć”. Skala tragedii zwróciła uwagę wszystkich, media nie przestawały relacjonować akcji ratunkowej znad Morskiego Oka, a na podstawie styczniowych wydarzeń powstał nawet film „Cisza” w reżyserii Sławomira Pstronga. Wszystko po to, by taki wypadek już nigdy więcej się nie powtórzył, by szerzyć wiedzę i pamięć.

Jak przyznaje Adam Marasek – ratownik TOPR – lawina pod Rysami, która zeszła 28 stycznia 2003 roku, była jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w historii tej organizacji.

– W sumie TOPR zorganizował 14 wypraw poszukiwawczych, w których udział wzięło 260 ratowników, 36 psów lawinowych. Bezpośrednio w tej akcji ratunkowej ratownicy spędzili 2203 godziny – podkreślał na swojej stronie internetowej.

Skala lawiny była nieprawdopodobna, niech za słowa przemówią liczby: powierzchnia równa 13 hektarom, korona obrywu miała ponad kilometr, a tor ruchu wyniósł 1200 metrów. Jak opisuje przewodnik górski Sebastian Fijak na podstawie opracowań niezbędnych do procesu sądowego „Szacowana masa śniegu pozostała ponad taflą Czarnego Stawu – 26000 ton, zaś o masie śniegu wtłoczonego do samego stawu biegli powiedzieli tylko „o wiele więcej”.

Od tych tragicznych wydarzeń, o których szczególnie pamiętają tyszanie oraz osoby związane z I LO zwanym potocznie Kruczkiem, TOPR zmienił opis komunikatów lawinowych. Wszystko dla poprawy bezpieczeństwa i jeszcze lepszego oddziaływania na wyobraźnię turystów, którzy często ignorują niższe stopnie zagrożenia lawinowego – mimo, że lwia część wypadków ma miejsce przy ogłoszonej właśnie „dwójce” lawinowej.

„Od czasu tego strasznego wypadku w Tatrach właściwie nic się nie zmieniło. Tatrzańska zima jak była, tak jest wymagająca, teraz jednak ratownicy mówią wprost: Idziesz w góry na własne ryzyko. My dajemy ci informację o tym, jakie są warunki, ale to ty decydujesz, co z tą informacją zrobisz. Jeśli nie masz wiedzy, weź przewodnika, jeśli wydaje ci się, że jesteś mądrzejszy, pamiętaj o konsekwencjach i o tym, że ratownicy być może nie dotrą do ciebie na czas. Lawina to żywioł. Andrzej Blacha mówi otwarcie: W niektórych wypadkach siły natury są tak wielkie, że pozostaje tylko pokłonić się i powiedzieć: nic tu po mnie.” – czytamy we wspomnianej książce Barbary Sabały – Zielińskiej.

Ostatnie wydarzenia, o których głośno było w mediach, jak lawina w Tatrach w rejonie Kondrackiej Przełęczy i śmierć 28-letniego mężczyzny, czy też śmiertelne w skutku zsunięcie się tzw. rynną śmierci z karkonoskiej Śnieżki dwóch turystów, wskazują jednak na fakt, że apele to wciąż za mało. Dla młodzieży z m.in. Tychów trwają ferie i rejony Beskidów, Tatr i Karkonoszy to wyjątkowo chętnie wybierane miejsca do odpoczynku. Wiele osób nadal lekceważy zagrożenie, bo w porównaniu z chociażby Alpami, polskie góry wydają się niskie – a to kompletnie mylne wrażenie, które można opłacić zdrowiem, a w najgorszym przypadku – życiem.

W góry z głową

Niezależnie od tego, czy góry to destynacja związana z nartami lub snowboardem, czy pieszą wędrówką, warto przyswoić sobie podstawowe zasady, które mogą zapewnić bezpieczeństwo. Nie zawsze też przygotowanie, sprzęt i pomyślna prognoza wystarczą – do recepty na pomyślną wyprawę potrzebne jest… szczęście, co do którego obiektywnie nie ma wyboru. Szereg czynników wpływa na stabilność pokrywy śnieżnej, a co za tym idzie – zagrożenie lawinowe. Pogoda może zmienić się gwałtownie, czego najlepszym przykładem jest nie tak daleka Babia Góra, którą przy dobrej widoczności można zobaczyć z Tychów. Nie jest się także odpowiedzialnym za zachowanie innych osób przebywających w pobliżu, które mogą spowodować wypadek na stoku, czy obryw lawiny.

W przypadku pieszych wypraw fundamentalne kwestie to prognoza pogody, odpowiednia odzież i sprzęt, a także doświadczenie, którym powinno się kierować, dobierając trasę lub wariant szlaku. W sieci funkcjonuje wiele serwisów meteorologicznych, które na bieżąco określają warunki, a najdokładniejsze z nich to całe modele numeryczne. Warto wymienić strony, takie jak np. www.yr.no; www.mountain-forecast.com lub www.meteoblue.com. Nie mniej ważny w warunkach zimowych jest stopień zagrożenia lawinowego, aktualizowany przez TOPR lub GOPR, który można sprawdzić na stronie górskiego pogotowia (www.topr.pl i www.gopr.pl). W razie wątpliwości w tatrzańskich schroniskach i niektórych beskidzkich oraz karkonoskich, można dopytać o bieżącą sytuację dyżurującego ratownika.

Ubranie powinno składać się z kilku nieprzemakalnych warstw, pod spód idealnie sprawdzi się odzież termoaktywna, natomiast na górę kurtka typu softshell lub hardshell, a także zapasowa warstwa w plecaku, np. polar. Odpowiednie obuwie, skarpety najlepiej z wełny merynosa, czapka, komin, rękawiczki (czasem warto mieć dwie pary), w razie konieczności – kominiarka i stuptuty chroniące przed śniegiem w butach – to absolutne minimum zimowej wędrówki w górach. Do plecaka powinniśmy spakować powerbank, czołówkę, apteczkę, termos z ciepłym napojem, przekąski, przyda się także mapa okolicy, gdyby zasięg w telefonie był za słaby. Zimą niezwykle istotny jest dodatkowy sprzęt, który obowiązkowo należy mieć ze sobą. W zależności od szlaku i pogody będą to kijki trekkingowe i raczki lub czekan, raki oraz lawinowe ABC, w skład którego wchodzi łopata, sonda lawinowa oraz detektor, który pozwala w razie wypadku lawinowego na szybsze zlokalizowanie zasypanej osoby.

Szlak i trasę należy dostosować do panujących warunków i doświadczenia. Nie można zapomnieć o krótkim dniu i szybkich zachodach słońca, przez co wędrówki bywają ograniczone czasowo. Na wiele tatrzańskich szczytów zimowe warianty szlaków prowadzą zupełnie inaczej niż latem, dlatego wybierać się na nie powinniśmy tylko posiadając wiedzę, doświadczenie i sprzęt. W telefonie warto zainstalować aplikację RATUNEK, która pomaga skontaktować się z odpowiednimi służbami, przekazując im konkretne położenie w momencie połączenia alarmowego.

Zima jest wyjątkowo wymagającą porą roku w górach. Szczególnie uczęszczany latem szlak na Morskie Oko, pozornie łatwy – w większości prowadzi przecież asfaltem, w warunkach zimowych jest zagrożony lawinami. W ubiegłym roku masy śniegu przecięły drogę w rejonie Żlebu Żandarmerii, który znajduje się całkiem blisko schroniska. Zwały śniegu wyłamały las. Jak zauważył Grzegorz Bryniarski – leśniczy tego rejonu, ubiegłoroczna lawina w tym miejscu była największą od ponad 30 lat, a pługi dwa dni udrażniały drogę, aby umożliwić dojście do schroniska.

Góry uczą pokory, odpuszczania i cierpliwości, a natura to potęga, wobec których człowiek jest śmiesznie mały. Niech tak zostanie, w końcu miłośnicy „pionowego świata” i tak zahipnotyzowani wracają z dolin, by próbować kolejny raz i kolejny…

2 KOMENTARZE

  1. Zbyt dużo przygłupów chodzi po górach i stąd te tragedię. Góry są dla osób myślących i mających wyobraźnię, a nie dla debili chodzących tylko po to aby wrzucić fotkę na fejsa i pochwalić się znajomym.

  2. „28 stycznia minęło dwadzieścia jeden lat od tragicznej w skutkach lawiny, która zabrała życie ośmiu licealistów z I LO im. Leona Kruczkowskiego w Tychach” – licealistów było sześciu, siódmą ofiarą jest brat jednego z nich, ósmą opiekun. I pamiętajmy również o Przemku, który zmarł po kilku tygodniach

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.