Czas wypełniony słowami – XVI Tyskie Dni Literatury

0
104
fot. Jakub Depowski

„Książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni” mówi chińskie przysłowie. Świat wykreowany na papierze nie pozostaje jednak tylko kartkami wypełnionymi tuszem, zalegającymi na półkach bibliotek. Literacki świat żyje, przenika różne dziedziny życia, wpływa na ludzkie wybory, jednym razem bawi, innym – wypełnia dni smutkiem. Za nami XVI odsłona Tyskich Dni Literatury, uczty dla moli książkowych, które Miejska Biblioteka Publiczna zorganizowała w Mediatece od 16 do 23 października. Tegoroczne edycja składała się z dwóch bloków. Poranne spotkania poświęcono szkolnym grupom zorganizowanym, natomiast w trakcie wieczorów dla szerszej publiczności odbywały się prelekcje z ludźmi świata kultury – literatury, muzyki, aktorstwa, kabaretu, czy też dziennikarstwa.

TDL, czyli spotkania z twórcami, to wydarzenie cykliczne, organizowane regularnie co dwa lata.

– Już od 32 lat zapraszamy w swoje mury znakomitych pisarzy, poetów, autorów książek dla dzieci i dorosłych, językoznawców, dziennikarzy, literaturoznawców czy historyków. Pierwsze dni literatury odbyły się we wrześniu 1993 roku. Zaproszenie wówczas przyjęli m. in. Jan Miodek, Andrzej Drawicz, Małgorzata Musierowicz oraz Hanna i Antoni Gucwińscy. – wspomina Anna Krawczyk dyrektorka MBP w Tychach.

W ramach kilkunastu edycji imprezy w Tychach gościli także między innymi ks. Jan Twardowski, Katarzyna Bonda, Maciej Orłoś, Edyta Jungowska, Agata Passent, Tony Halik, czy noblistka Olga Tokarczuk.

– Komponując tegoroczną ofertę, pragnęliśmy zadbać o potrzeby czytelnicze i zaspokoić gusta szerokiego grona odbiorców, dlatego zaprosiliśmy autorów różnych gatunków literackich: reportaży, publicystyki prasowej, powieści dla dzieci i młodzieży, poezji, piosenki literackiej, audiobooków, czy też powieści historycznych – podkreśliła Anna Krawczyk. – Jestem głęboko przekonana, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie, gdyż biblioteka to miejsce spotkań małych i dużych czytelników. Na książkę i zawarte w niej słowa można spojrzeć z różnych perspektyw.

XVI TDL zostały oficjalnie otwarte na spotkaniu z Magdaleną Popławską – aktorką teatralną i filmową o wielu talentach. Artystka niespodziewane weszła na scenę tyskiej Mediateki ze swoją wierną psią przyjaciółką Lolą, z którą, jak opowiedziała, nie rozstaje się praktycznie nigdy. Popławska opowiedziała o początkach swojej drogi, które wcale nie były takie, jak można by się spodziewać. Mimo tego, że starsza siostra – Aleksandra – chodziła już do szkoły aktorskiej, a kultura od zawsze była obecna w życiu sióstr, to na szkołę średnią Magda wybrała… liceum ekonomiczne. Przeznaczenie, bo chyba tak należy to nazwać, sprowadziło ją jednak na scenę.

– Zawód aktora jest bardzo wymagający. Ludzie zwykle zwracają uwagę na jasną stronę medalu – wyjazdy, znajomości, okładki kolorowych magazynów i drogie sukienki na galach. Mało kto jednak myśli o tym, ile czasu, zdrowia i nierzadko relacji trzeba poświęcić. To praca 24h/dobę, siedem dni w tygodniu, w święta, w wakacje – wtedy, kiedy wszyscy inni mają wolne. Aktorstwo jest zajęciem, któremu trzeba poświęcić się w pełni. – powiedziała Popławska w czasie spotkania z fanami. Jak przyznała aktorka, nie boi się wyzwań i chętnie „wykonuje sprzeczne, nie do końca konsekwentne ruchy” przyjmując różne propozycje – od roli w znanych i lubianych serialach telewizyjnych, przez filmy, w których kreuje daną postać od nowa, aż po wcielenie się w legendy polskiej sceny (jak Agnieszka Osiecka). Nie chce być kojarzona z jedną dziedziną, zaszufladkowana. Mimo ogromnego doświadczenia w pracy na planie filmowym, najlepiej czuje się na deskach teatru, który traktuje jak swój dom i przestrzeń, w której może w pełni rozwinąć skrzydła.

– Teatr jest zupełnie inną przestrzenią do pracy. Fantazja, metafora i interpretacja świata w teatrze jest pełnowymiarowym przeżyciem. Praca na planie filmowym jest dużo bardziej techniczna. Można przeżywać najróżniejsze emocje, dawać z siebie wszystko, ale jak nie stanie się na czas w miejscu ostrości, to twoje przeżywanie jest nic nie warte. Jest to też praca, jak to się mówi w branży, jednorazowa. Z kolei w czasie prób do spektaklu rodzi się pewnego rodzaju pamięć ciała. Kwestie, ruchy, emocje – wszystko w nas „siedzi” – mówiła Aleksandra Popławska.

Wtorkowym gościem święta wszystkich czytelników był Jakub Małecki. Pisarz, autor dziewięciu książek m.in. bestsellerowego „Dygotu”, „Rdzy” oraz „Śladów” nominowanych do Nagrody Literackiej NIKE.

– Łudzę się jeszcze resztkami sił, że książka wystarcza i że jeżeli napiszesz coś naprawdę niezwykłego, to nie będzie miało znaczenia jak wyglądasz, czy bywasz w telewizji, jak często pokazujesz się publicznie – mówi Małecki. Swoją karierę opiera nie tylko na literaturze, ale też na dziennikarstwie. Słowo pisane to jego przestrzeń. Publikował między innymi w „Przekroju“, „Newsweeku”, „Polityce”, „Angorze”, czy też „Miesięczniku ZNAK”. W swoich publikacjach kreuje historie, tworzy postaci i relacje, które ich łączą, jest więc pełnoprawnym artystą, choć jak sam twierdzi – nie lubi tego określenia. Swoją pracę z książkami traktuje zadaniowo. Ma zaplanowany dzień i trzyma się założonego harmonogramu, Może wynika to z faktu, że podobnie jak Popławska, pierwotnie związany był z ekonomią? Jak widać – przeznaczenie i talent prędzej czy później znajdą drogę ujścia.

Trzeci dzień festiwalu był dniem pod nazwiskiem Magdaleny Umer – wybitnej postaci polskiej kultury. Jest artystką o wielu talentach, w tym wokalnym i pisarskim, które można podziwiać podczas niezwykłych recitali i widowisk teatralnych. W 2009 roku została odznaczona Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”. Jak sama przyznaje literatura na każdym etapie życia, była dla niej czymś innym.

– Kiedy byłam małą dziewczynką myślałam, że literatura czyni ten świat piękniejszym, lepszym, wspanialszym. Kiedy byłam studentką polonistyki, myślałam, że jest czymś ważniejszym niż życie. Potem jednak to życie zaczęło być ważniejsze. Na starość, kiedy mi zaczęły chorować oczy – czytanie stało się trochę udręką, a trochę marzeniem. Mimo to myślę, że to wszystko, co w życiu przeczytaliśmy, ukształtowało nas jako ludzi.

Dla Magdaleny Umer to poezja była swoistym czynnikiem, który kształtował jej wrażliwość i postrzeganie świata. Artystka widzi, jak zmienia się rzeczywistość, chociażby obserwując swoich wnuków – „następne młode pokolenie będzie pokoleniem obrazu”.

Kolejne dni TDL to spotkanie z Katarzyną Jamróz – aktorką, piosenkarką i artystką, wchodząca w skład krakowskiego kabaretu Loch Camelot. Z tyszanami spotkał się także Ziemowit Szczerek, znany jako autor między innymi „Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian” i „Rzeczpospolita zwycięska. Alternatywna historia Polski”. Laureat Paszportu Polityki był nominowany dwukrotnie do Nagrody Nike i Angelusa. Szesnastą odsłonę Tyskich Dni Literatury zamknęło spotkanie z Konradem Imielą. Dyrektor artystyczny Teatru Capitol we Wrocławiu, aktor teatralny i filmowy, kompozytor i autor tekstów piosenek,  a także reżyser teatralny – to pewnie i tak nie wszystkie zajęcia Konrada. Powtarza, że czuje się przede wszystkim artystą, ale od czasu do czasu potrzebuje odskoczni od wszystkich profesji, które wykonuje. Piosenki z autorskimi tekstami, to swoistego rodzaju wentyl bezpieczeństwa, przez który wypuszcza na świat osobiste rozważania i doświadczenia.

W bloku spotkań z dziećmi i młodzieżą wystąpili Agata Romaniuk, dr Wanda Matras – Mastalerz, Teatr Blaszany Bębenek, Małgorzata Berwid „Ciotka Książkula”, Cezary Harasimowicz, Elżbieta Stępień oraz Grzegorz Kasdepke.

Kolejna edycja święta wszystkich czytelników i oczarowanych kulturą za dwa lata. Niektórzy mówią, że książek już się nie czyta, że są lepsze nośniki, łatwiejsze, niewymagające wysiłku. Przeczą temu Tyskie Dni Literatury, które po raz kolejny przyciągnęły zainteresowanych. Magda Umer ma najpewniej rację, że zmienia się świat i słowo zostanie zdominowane przez obraz. Ale przecież słowo nie zniknie. Nadal będzie tworzyło alternatywny świat na niezapisanych kartkach, kreowało historie, które nigdy się nie wydarzą, opowiadało o tym, co w życiu najcenniejsze.