W 41. rocznicę stanu wojennego – „Powiedzcie moim bliskim, że zachowałem się jak trzeba”

0
297

W Tychach, tradycyjnie pod lampą górniczą na osiedlu A, uczczono 41. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego oraz pacyfikacji górników z kopalni „Wujek”. W obchodach udział wzięli m.in. reprezentujący urząd miasta Maciej Gramatyka zastępca prezydenta Tychów oraz Barbara Konieczna – przewodnicząca rady miasta, a także tyscy radni, przedstawiciele Rady Osiedla Anna, Młodzieżowej Rady Miasta, tyskich organizacji i instytucji oraz mieszkańcy. Za organizację wydarzenia odpowiedzialne było Miejskie Centrum Kultury, zaś wartę honorową wystawili kadeci z Zespołu Szkół im. Orląt Lwowskich w Tychach. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 7 trzymali krzyże z klepsydrami upamiętniającymi dziewięciu zabitych z „Wujka”.

Uroczystości rozpoczęły się odśpiewaniem Hymnu Polskiego, po czym prowadzący wydarzenie przypomniał rys historyczny.

Dziewięć ofiar śmiertelnych i kilkudziesięciu rannych – to krwawy bilans pacyfikacji strajkującej załogi kopalni „Wujek” w Katowicach, przeprowadzonej przez ZOMO i wojsko 16 grudnia 1981 roku, po wprowadzeniu przez ekipę gen. Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego. Najmłodszy z zastrzelonych miał zaledwie 19 lat. Gdy 13 grudnia 1981 roku o świcie górnicy z katowickiej kopalni „Wujek” przygotowywali się do rozpoczęcia pracy, nie wiedzieli jeszcze o gigantycznej operacji komunistycznej władzy, wymierzonej w „Solidarność” i miliony popierających ją Polaków. Niepewność wzbudziła natomiast informacja o brutalnym zatrzymaniu minionej nocy Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarności”. Po porannym przemówienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego było już jasne, że to efekt stanu wojennego. Wkrótce zaczął się górniczy protest. Strajkujący domagali się uwolnienia Ludwiczaka oraz innych aresztowanych działaczy z całego kraju, a także zniesienia stanu wojennego, co miało umożliwić ponowną działalność związku. Stanął nie tylko „Wujek” – na terenie woj. katowickiego strajkowało około 50 zakładów pracy. Największy dramat rozegrał się ok. 12.30 16 grudnia, gdy do akcji pacyfikacyjnej skierowano pluton specjalny ZOMO. Funkcjonariusze wyposażeni w pistolety maszynowe zabili sześciu górników. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł potem do dziewięciu – trzech rannych zmarło w szpitalu.

– W tym miejscu, pod lampką górniczą, nie znaleźliśmy się dzisiaj przypadkiem. W Tychach pamiętamy o górnikach, którzy zostali zamordowani w kopalni „Wujek” – mówił zastępca prezydenta Tychów Maciej Gramatyka. – Kiedy kilka lat temu z kolegami radnymi zainicjowaliśmy powstanie tablicy upamiętniającej omawiane wydarzenia, nie mieliśmy świadomości o tyskim śladzie w postaci Joachima Gnidy, który mieszkał w Tychach i zginął na „Wujku”. Co roku spotykamy się w SP nr 14, gdzie jego najbliżsi dają świadectwo historii. Dla młodych tyszan jest to żywa lekcja. Dziś taką lekcję da nam obecny tutaj uczestnik wydarzeń sprzed 41 lat.

– Witam państwa górniczym pozdrowieniem „szczęść Boże” – rozpoczął Franciszek Trójca uczestnik strajku i działacz społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK „Wujek”. – Gdy patrzę na ten otaczający nas śnieg, mam to w oczach. 13 grudnia 1981 r. szedłem na nocną zmianę jako elektryk dyżurujący. Było tyle samo śniegu, ale mróz był większy. Przez kilka dni byliśmy zziębnięci, a często i głodni. Mieszkańcy przykopalnianego osiedla dzielili się z nami kawą i kawałkiem chleba, mogliśmy tez liczyć na nasze rodziny. To był piękny pokaz solidarności, ale i wielki strach. Cierpieliśmy wtedy fizycznie i psychicznie. Dochodziły do nas informacje o pacyfikacji w kopalniach, o używaniu broni. Strach był wielki. Dotrwaliśmy do nieszczęsnej środy 16 grudnia. Otoczyli nas – wojsko i milicja. Przeprowadzili atak. Na nas, nieuzbrojonych pracowników na zakładzie pracy. Bili nas i do nas strzelali. Zabili dziewięciu. Dziś są środowiska, które pytają „po coście strajkowali”. Z perspektywy czasu myślę sobie, że strajkowaliśmy z potrzeby opisania się po właściwej stronie. Stanęliśmy po stronie wolności, a nie zniewolenia. Stanęliśmy po stronie prawdy, a nie zakłamania i fałszu. Stanęliśmy po stronie dobra, a nie zła, które niosło ze sobą śmierć. Myślę dziś, co by nam tych dziewięciu z „Wujka” powiedziało… Myślę, że rzekliby „powiedzcie moim bliskim, że zachowałem się, jak trzeba”.

Podczas uroczystości tyszanin Leszek Kaźmierczak odśpiewał pieśni „Gdy tak siedzimy” oraz „Mury”, po czym zgromadzone delegacje złożyły kwiaty i znicze.