Mikołaj z wody

0
514

W miniony czwartek w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym Megrez w Tychach odbył się pierwszy poród w wodzie po rocznej przerwie spowodowanej pandemią COVID-19 oraz kompleksową modernizacją oddziału.

Mama urodzonego Mikołaja po raz trzeci na miejsce swojego porodu wybrała tyską placówkę. Był to jednak pierwszy raz, gdy urodziła w wannie porodowej – i żałuje, że nie zdecydowała się na to wcześniej.

Porody w wodzie nie są polskim pomysłem. Ich ojcem nazywany jest dr Michael Odent, który pod koniec lat 70. przyjmował je w miejscowości Pitiwiers pod Paryżem, a potem także w Londynie. Metodę tę  wprowadzano w różnych krajach świata. Nie bez powodu.

Poród w wodzie przynosi wymierne korzyści zarówno dla matki, jak i dziecka. Rodząca jest bardziej zrelaksowana, ma łatwość przyjmowania wygodnej dla siebie pozycji, ciepła woda łagodzi ból a poród przebiega sprawniej. Zmniejsza się też potrzeba stosowania leków rozkurczowych i przeciwbólowych. Z kolei dzięki temu, że poród w wodzie trwa krócej, spada ryzyko niedotlenienia płodu, a szok porodowy dziecka jest złagodzony poprzez stałość temperatury (woda musi mieć 36-37 stopni), mniejsze oddziaływanie dźwięku i światła.

W tyskim szpitalu pracuje wiele profesjonalnych położnych, które zawsze asystują przy porodach po uprzednim przeszkoleniu z działania wanny do rodzenia. Przy narodzinach Mikołaja swoją obecnością także wspierała przyszłych rodziców jedna z nich – Pani Anna Jabłońska (na zdjęciu wraz z Mikołajem i jego szczęśliwymi rodzicami).

Wszystkie nasze dzieci urodziły się w tyskim szpitalu – mówi mama Mikołaja. – Ale w wodzie rodziłam pierwszy raz. Nie wiedziałam dotąd, że poród może tak wyglądać. Szkoda, że nie skorzystałam z tej możliwości wcześniej.

Poza wszystkim ważne są przecież także okoliczności oraz otoczenie, w jakich dziecko przychodzi na świat. Przytulny pokój rodzinny z obszerną wanną i atmosferą intymności to znakomite miejsce na pierwsze spotkanie ze swoim dzieckiem.