Wypalanie traw to przestepstwo

0
166

Wypalanie traw stało się w Polsce niechlubną tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy, policja i służby leśne. To nie jest sposób na odnowienie gleby, oczyszczenie, a wręcz przeciwnie – wypalanie suchej roślinności stanowi zagrożenie dla środowiska, zwierząt i ludzi.

W pożarze ziemia zostaje wyjałowiona, nie dochodzi do naturalnego rozkładu resztek roślinnych, przerywany jest proces formowania się próchnicy, a do atmosfery przedostaje się wiele groźnych związków chemicznych. Wypalanie traw to zabijanie znacznej ilości organizmów żywych, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania przyrody.

Tymczasem z powodu przesądów i zwykłej głupoty co roku płonie wiele hektarów traw, giną zwierzęta i ludzie. Liczba pożarów traw, upraw leśnych i rolnych lub nieużytków stale utrzymuje się na stałym poziomie i stanowi od 35 do prawie 50 proc. wszystkich pożarów, jakie się wydarzyły w skali kraju. Na terenie działania Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach w 2020 roku do pożarów traw wyjeżdżano 116 razy – 38 razy w Tychach, 78 w powiecie bieruńsko -lędzińskim.

W tym roku – 34 razy: 11 w Tychach, 23 w powiecie bieruńsko-lędzińskim. W Tychach do najgroźniejszego pożaru doszło niedawno na ul. Składowej, gdzie pożar objął 600 m kw. Akcja strażaków trwała ponad godzinę. Pożar znacznych rozmiarów zanotowano w Lędzinach – przy ul. Lędzińskiej, gdzie spłonęło 4,5 hektara trawy i nieużytków, w bezpośrednim sąsiedztwie placu-magazynu oraz zabudowań zakładu przemysłowego. W akcji brało udział 24 strażaków, pożar gaszono 2,5 godziny. Na szczęście ogień nie dotarł do budynków. Jak powiedział jeden ze strażaków „Gasimy cudzą głupotę, a być może w tym czasie potrzebują nas, na przykład ofiary wypadku”.

W każdym roku policja zatrzymuje kilku sprawców podpaleń, ale ustalenie sprawców jest to bardzo trudne, bo po prostu trzeba kogoś złapać na gorącym uczynku, co jest praktycznie niemożliwe. Nie ma też możliwości, aby na tereny, na których najczęściej dochodzi do podpaleń policja wysyłała patrole. Dlatego sprawcy podpaleń czują się bezkarnie. Wiedzą, że udowodnić im winę jest bardzo trudno, choć można przypuszczać, że najczęściej za podpaleniami stoi właściciel danego gruntu. Bez dowodów nic jednak nie można zrobić.

Jeśli wypalanie traw spowoduje pożar lub stworzy bezpośrednie niebezpieczeństwo dla ludzi, zwierząt czy roślinności, czyn taki traktowany jest jak przestępstwo. Zgodnie z art. 181 „Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinności lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. A jeśli zdarzenie to zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, zagrożenie jest większe – do 10 lat pozbawienia wolności. Oprócz tego rolnik musi liczyć się z sankcjami – zmniejszeniem lub pozbawieniem dopłat bezpośrednich za dany rok.

Leszek Sobieraj