TT: Metropolia nie chce polityków

0
73

Rozmowa z prezydentem Tychów, Andrzejem Dziubą.
– Metropolia może już funkcjonować na dobre, są wybrane jej władze. Choć przy okazji tych wyborów nie obeszło się bez problemów. Jak wiemy, podczas pierwszego posiedzenia Walnego Zgromadzenia Metropolii, w którym uczestniczyli prezydenci, burmistrzowie i wójtowie gmin wchodzących w skład GZM, nie doszło do powołania Zarządu. Czy pan prezydent mógłby skomentować fakt przerwania Zgromadzenia i powtórnej przymiarki do wyboru władz?
Andrzej Dziuba: Od samego początku Metropolia w założeniach jest organizacją samorządową. W jej skład wchodzi 41 jednostek samorządu terytorialnego i została powołana do wspólnej realizacji zadań na rzecz 2 mln 300 tysięcy mieszkańców w sposób bardziej efektywny, z korzyścią dla tychże mieszkańców. Takim klasycznym przykładem jest komunikacja. To jest nie do przyjęcia, żeby w XXI wieku po terenie Metropolii jeździło trzech różnych organizatorów komunikacji – każdy ma inny bilet, inne taryfy. To taki klasyczny przykład. I skoro ma to być organizacja mająca realizować nasze zadania, bo to my je będziemy powierzać Metropolii, to nie może być tak, że tą Metropolią będzie rządził polityk. Bo, po pierwsze, nie o takie kompetencje nam chodzi, chodzi po prostu o merytoryczną ciężką pracę na rzecz poprawy jakości życia w Metropolii, a nie jakieś zabawy polityczne. A zresztą jak wygląda ta nasza polityka, to widzimy; wystarczy włączyć jakikolwiek telewizor, jakikolwiek program obejrzeć, żeby zobaczyć co potrafią nasi politycy. A my tego nie chcemy, nie chcemy tego przenosić. Tymczasem okazało się, że były takie zakusy, by Zarząd mocno upolitycznić, bo tak odebraliśmy próbę wrzucenia kandydata z PiS-u, dyrektora Urzędu Wojewódzkiego i stąd taki duży opór. Ponieważ rzecznik takiego rozwiązania, prezydent Katowic Marcin Krupa miał być wybrany na przewodniczącego Walnego Zgromadzenia – i jest to raczej naturalne, bo Katowice są największym miastem, stolicą Metropolii, więc prezydent tego miasta powinien przewodzić Walnemu Zgromadzeniu – ale ponieważ Marcin Krupa nie chciał zrozumieć ten najważniejszej dla znakomitej większości z nas zasady, iż nie chcemy upolityczniać Metropolii, więc nie został wybrany w pierwszym głosowaniu.
Czy należało to rozumieć jako swoiste votum nieufności ze strony włodarzy większości miast i gmin metropolitalnych?
Dokładnie tak. Na skutek tego, z inicjatywy stronników tamtej opcji obrady zostały przerwane. Na szczęście te dwa tygodnie przerwy spowodowały, że udało się przekonać ludzi na tyle, że powróciliśmy do głosowań i Krupa został w końcu wybrany przewodniczącym Zgromadzenia, natomiast nie było drugiego, tego właśnie „politycznego” kandydata na szefa Zarządu i wybraliśmy zgłoszonego przez Sosnowiec Kazimierza Karolczaka, który jest sprawnym urzędnikiem, wicemarszałkiem województwa, wcześniej prowadził własny biznes. Krótko mówiąc, jego CV, a zwłaszcza podejście do idei Metropolii pokazały, że jest to dobra kandydatura. Kolejnym dowodem na to, że nie chcemy mieszać polityków w sprawy Metropolii było odrzucenie kandydatury Andrzeja Pilota do Zarządu. Pilot, obecny prezes WFOŚiGW jest ciągle czynnym i aktywnym działaczem PSL i też nie uzyskał akceptacji większości. To było takie potwierdzenie tego, że samorządy nie chcą polityków we własnym gronie.
Pomiędzy jednym a drugim posiedzeniem Zgromadzenia pojawiły się pogłoski, że jeśli prezydent Krupa nie zbliży się do Waszego stanowiska, to planowaną dla niego funkcję przewodniczącego Walnego Zgromadzenia obejmie prezydent Tychów. Czy to dowód na to, że Tychy i pan osobiście mają mocną pozycję w Metropolii?
Rzeczywiście tak było. Chcąc mieć argument negocjacyjny w rękach, zebraliśmy 30 podpisów pod moją kandydaturą na szefa WZ. Wzięło się to najpewniej z tego, że jestem jednym z najdłużej pracujących w samorządzie prezydentów, bo to już biegnie 18. rok. Myślę też, że wszyscy znają mnie jako człowieka kompromisu i w decydującym momencie – jeżeli będzie zgoda drugiej strony na to, że nie będziemy powoływać do Zarządu polityków – to ja potrafię dla dobra wspólnego poskromić swoje osobiste ambicje i ustąpić. I rzeczywiście, argument ten został wzięty pod uwagę i myślę, że także dzięki temu udało się osiągnąć kompromis, na którym większości zależało.
Skoro mówimy o znaczeniu poszczególnych miast, to proszę powiedzieć czy fakt, że do Zarządu Metropolii powołany został tyszanin Krzysztof Zamasz, będzie miał jakieś pozytywne skutki dla naszego miasta w przyszłości?
To też taka niepisana zasada, ale nie przypadkowo Zarząd Metropolii składa się z pięciu osób. Te 41 miast i gmin, które weszły w skład GZM, podzielonych jest na 5 podregionów: katowicki, gliwicki, sosnowiecko-dąbrowski, tyski i bytomski. Uznaliśmy, że z każdego podregionu powinna być jedna osoba w Zarządzie, więc było pewne, że znajdzie się tam ktoś z podregionu tyskiego. Nie mógł nasz kandydat zostać szefem Zarządu, bo wcześniej wspólnie opowiedzieliśmy się za kandydaturą Kazimierza Karolczaka, więc my w gronie dziesięciu jednostek samorządowych – oprócz Tychów jeszcze Lędziny, Bieruń, Bojszowy, Wyry, Kobiór, Łaziska, Mikołów, Chełm, Imielin – ustaliliśmy, bez żadnych jakichś sporów, że naszym kandydatem będzie pan Zamasz, który ma olbrzymie doświadczenie. Przede wszystkim biznesowe, ale także samorządowe, bo przypomnę, że był radnym poprzedniej kadencji. I nie było żadnych wątpliwości, nasz kandydat był akceptowany przez wszystkich. Także w innych organach Metropolii ustaliliśmy, że każdy podregion będzie miał swojego przedstawiciela, bo to praktyka, która doskonale się sprawdziła przy rozdzielaniu pieniędzy unijnych w tzw. Subregionie Centralnym. Choć przez te wszystkie lata rozdzielaliśmy miliardy złotych, to nie zdarzyła się ani jedna sytuacja patowa, że ktoś chciał coś zablokować. Te dobre wzorce chcemy przenieść na Metropolię i myślę, że tu też to się będzie sprawdzało.
Czy wejście Tychów w skład Metropolii nie jest w pewnym sensie ograniczeniem suwerenności miasta. Jak by pan odpowiedział na takie właśnie argumenty przeciwników GZM?
To jest zawsze pewien bilans zysków i strat. Właśnie po to powołaliśmy Metropolię, żeby wspólnie rozwiązywać pewne problemy, żeby wspólnie organizować życie mieszkańców lepiej. Skoro tak, to znaczy, że pewne nasze kompetencje musimy oddać na rzecz tej Metropolii i to jest absolutnie niezbędne. Wszyscy mówią, że na obszarze obsługiwanym przez tyski MZK, nasza komunikacja jest organizowana lepiej, niż na pozostałym obszarze, organizowanym przez KZK GOP. To wcale nie oznacza, że to my będziemy musieli dopasować się do gorszych wzorców. Metropolia ma za zadanie stworzyć system komunikacji, taryf, wzajemnych rozliczeń, niekoniecznie w oparciu o KZK GOP. My możemy te nasze dobre wzorce, mimo że jesteśmy mniejszością, przelać na całą Metropolię i być może będzie to świetny przykład, że Metropolia na tym zyska. I na tym to ma polegać. Weźmy np. inną kompetencję, związaną choćby z oświetleniem ulicznym. Proszę zwrócić uwagę, że my od dziesięciu lat walczymy z przedsiębiorstwem elektroenergetycznymi, najpierw GZE, potem z Vattenfalem, obecnie z Tauronem o to, żeby przejąć oświetlenie. Przecież to jest skandal w jakim stanie znajduje się oświetlenie w części Tychów. Mało kto sobie zdaje sprawę, że to nie jest nasze, tylko firmy Tauron. My chcemy przejąć to oświetlenie, zdecydowaliśmy się nawet odkupić je od Taurona i mimo to od lat ciągle nie potrafimy się dogadać z Tauronem, by nam to oświetlenie sprzedał, by w stosunku do Taurona jesteśmy po prostu bardzo mali. Natomiast gdyby powstała jednostka metropolitalna, która dysponowałaby nie sześcioma tysiąsami punktów świetlmnych jak Tychy, tylko kilkudziesięcioma tysiącami, to wtedy byłaby poważnym partnerem dla Taurona, z którym musiałby się liczyć. To szansa, że pewne rzeczy uda się rozwiązać lepiej, szybciej z pozycji Metropolii, ale wtedy będziemy musieli tej metropolitalnej spółce zaufać, że ona to oświetlenie w Tychach będzie organizować, czyli wymieniać oprawy na energooszczędne, dbać o estetykę itd. Czyli jest to oddanie kompetencji, ale w celu lepszego, bardziej efektywnego rozwiązywania spraw.
Jak rozumiem, to tylko jeden z przykładów wspólnych działań…?
Oczywiście, komunikacja, oświetlenie na pewno, ale można sobie wyobrazić wiele takich sfer, w których większy będzie mógł więcej. Na przykład ostatnia moja rozmowa z dyrektorem NFZ unaoczniła to, że tak naprawdę to on nie ma partnera po drugiej stronie, bo żaden pojedynczy szpital, czy nawet miasto, które ma kilka szpitali – dla NFZ, który dysponuje miliardami złotych, nie jest partnerem, nie jest to relacja właściwa. Natomiast jeżeli będziemy rozmawiać z poziomu Metropolii, która ma prawie 2,5 miliona ludzi, kilkadziesiąt placówek – to już jest partner, z którym Fundusz musi się liczyć i pewne rozwiązania będziemy mogli z korzyścią dla mieszkańców tam proponować i wydyskutowywać. I takich obszarów jest naprawdę dużo.
Zatem na początek komunikacja, a potem także służba zdrowia, pewnie także edukacja…?
U nas tego może tak nie widać, ale w centralnej części naszego regionu bywa tak, że po jednej stronie ulicy jest jedno miasto, a po drugiej inne. I naprzeciw siebie stoją dwie szkoły o identycznym profilu – obie na wpół wypełnione, bo tak została skonstruowana siatka szkół w tych dwóch miastach. Jeżeli kompetencje także w tym obszarze oddamy do Metropolii, to będzie ona mogła zoptymalizować siatkę szkół, czego nikt nie jest w takim przypadku sam w stanie zrobić. A więc oprócz transportu, energetyki, wspólnej promocji, zdrowia, można sobie wyobrazić, że i w oświacie będziemy mogli dzięki Metropolii pewne rzeczy robić lepiej.
Na ostatniej sesji, przy okazji rozmowy o bezpłatnych przejazdach komunikacją miejską dla dzieci z rodzin objętych pomocą socjalną, wyszło, że to przyjęte u nas rozwiązanie może być w ramach Metropolii problemem.
Oczywiście, że tak może być, bo – o czym rozmawialiśmy – nastąpi pewne ograniczenie kompetencji, bo rozwiązania przyjęte dla całej Metropolii będą obowiązywały także w Tychach. Co wcale nie oznacza, że Metropolia nie przyjmie rozwiązań tych, które obowiązują w Tychach i np. Walne Zgromadzenie nie uzna, że to jest świetny pomysł, żeby dzieci – być może wszystkie, nie tylko z najbardziej potrzebujących rodzin – jeździły komunikacją za darmo, o co zabiegają panie, które występowały na sesji. Jeżeli władze Metropolii tak uznają, to my też na tym zyskamy, bo takie zasady będą u nas. Pronlem polega na tym ,że mało kto sobie zdaje sprawę, że to wszystko kosztuje i pojawia się pytanie: czy stać nas, czyli 41 gmin Metropolii, na to, by wprowadzić takie ulgi? Podejrzewam, że taka dyskusja będzie bardzo burzliwa.
Jak się zatem wydaje, plusy zdecydowanie przeważają nad minusami i to leżało u podstaw zaangażowania się Tychów w organizację Metropolii i teraz wejście w jej skład? 
My idziemy przecież utartą już ścieżką. Jest wiele pozytywnych przykładów w Europie i tą drogą chcemy iść. Zdaję sobie sprawę, że to proces, który trwał będzie kilka, czy nawet kilkanaście lat zanim nauczymy się Metropolii na tyle, by działało wszystko tak, jak chcemy. Ale warto, drobnymi krokami, zaczynając od spraw, które ludzi bolą najbardziej, podążać w tym kierunku.
Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Foto: ARC
Rozmawiał: Wojciech Wieczorek