Piłkarskie rodzeństwo Hałatków

0
1248

Tradycje rodzinne w futbolu są sprawą oczywistą, jednak rzadko zdarza się, by piłkarskie zainteresowania brata podzielała jego siostra. A tak się stało przypadku Damiana i Doroty Hałatek.
Trenować zaczęli właściwie razem, bo kiedy tata woził na treningi do Pioniera Tychy 6-letniego Damiana, razem z nimi jeździła także o dwa lata młodsza Dorota. Na początku nie było łatwo, bo jak mówi trener Jarosław Zięba, który wówczas prowadził grupy naborowe w Pionierze, Dorota… uciekała przed piłką. Jednak z czasem jej się spodobało – chciała mieć taki strój i buty, jak brat, chodzić na treningi i strzelać gole. W Pionierze nie było jeszcze wtedy drużyny dziewcząt, więc Dorota grała z chłopakami.
Razem i przeciw sobie
– I kiedyś zagrała w mojej drużynie – mówi Damian. – Na jednym z turniejów nie mogliśmy skompletować zespołu, a że Dorota trenowała już jakiś czas, trener wpuścił ją na boisko. Dobrze to wspominamy, bo dotarliśmy do finału, gdzie jednak przegraliśmy z GKS Katowice.
– A potem był turniej mikołajkowy i drużyna, w której grałam z chłopakami, nie miała bramkarza – dodaje Dorota. – Trenerzy uzgodnili wtedy, że w bramce stanie Damian, choć był o dwa lata starszy. I tak bronił, że wygraliśmy ten turniej.
Brat z siostrą zagrali też przeciwko sobie. Podczas jednego z turniejów wystąpiły trzy zespoły chłopców oraz nowo powstała drużyna dziewcząt Pioniera, wzmocniona zawodniczkami z Zabrza. Podczas wręczania pucharów, chłopcy mieli nietęgie miny, bo dziewczyny wygrały!
Zawsze najmłodsza
Dorota zawsze była najmłodsza. Jak Pionier ogłosił nabór dziewcząt do drużyny, to – choć miała już za sobą niemało treningów i meczów – w dziewczęcej ekipie wszystkie koleżanki były starsze od niej. Podobnie było w Akademii Piłki Nożnej GKS Tychy, w III-ligowej Polonii Tychy, a także teraz, kiedy trafiła do ekstraligowych KKS Czarnych Sosnowiec. Dla 15-latki powołanie do drużyny seniorek to wielkie wyróżnienie, ale też poważne wyzwanie.
– Przeskok rzeczywiście jest duży, jakość treningów i obciążenia są znacznie większe i muszę przyznać, że po pierwszym tygodniu treningów było ciężko – wyjaśnia Dorota. – Teraz z każdymi zajęciami jest lepiej. Do Sosnowca jeżdżę codziennie, cztery razy w tygodniu mam trening z drużyną, w poniedziałki – trening indywidualny, a w soboty – mecze. To wszystko jednak mnie bardzo
dopinguje, także możliwość gry. Wystąpiłam w czterech meczach, w ostatnim, z Unifreeze Górzno, zagrałam całą połowę. Tempo gry jest nieporównywalne z tym z trzeciej ligi i po kilku akcjach czułam zmęczenie…
A jak ocenia swoją podopieczną trener KKS Czarni Grzegorz Majewski?
– Cieszę się, że tak obiecująca zawodniczka trafiła do naszej drużyny. To dziewczyna o wielkim potencjale i gra z doświadczonymi zawodniczkami, w tym reprezentantkami kraju, na pewno pozwoli jej rozwinąć talent, nabrać doświadczenia. Na każdym treningu ciężko pracuje i wyciąga wnioski z każdej uwagi, jaką do niej kieruję. Na pewno czeka ją jeszcze wiele ciężkiej pracy, ale żeby osiągnąć sukces, trzeba wylać mnóstwo potu na treningach i krok po kroku iść do przodu.
Z GKS w U-19
Damian z Pioniera przeszedł do Chrzciciela, a potem do utworzonej Akademii Piłki Nożnej GKS Tychy. W końcu trafił do GKS Tychy – kolejno do U-15, U-17, a obecnie gra w U-19 trenera Sebastiana Idczaka. Duży potencjał dostrzegł w nim już jego pierwszy szkoleniowiec Jarosław Ziemba.
– Damian zawsze był pracusiem i tak jest do dziś. Dobrze gra prawą i lewą nogą, ale jego atutem jest na pewno to, że potrafi myśleć na boisku. Od początku widziałem go na pozycji środkowego obrońcy lub defensywnego pomocnika. Zrobił duże postępy i mam
nadzieję, że nadal tak się będzie rozwijał – powiedział.
– Choć Damian jest o rok młodszych od kolegów, wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce i gra na stoperze – dodał trener Sebastian Idczak, który prowadzi zespół U-19 GKS Tychy. – To zawodnik, na którego warto stawiać, jest ambitny, rzetelnie przykłada się do treningów, dodatkowo chodzi na treningi motoryczne do trenera Puchały, co oznacza, że poważnie traktuje to, co robi.
Dwie dyscypliny?
A komu kibicują? Tutaj nie ma zgody – Dorota jest fanką Manchesteru City, Damian – Manchesteru United.
– I to ich najlepiej charakteryzuje – angielska piłka, ale równocześnie dwie rywalizujące ze sobą drużyny z jednego miasta – twierdzi Sebastian Hałatek, tata rodzeństwa. – Od zawsze ze sobą rywalizowali, oboje mają swoje zdanie i to w każdej dziedzinie. I każde chce postawić na swoim. Wzajemnie się napędzają, ale też uzupełniają. Czasami się pokłócą, jak to rodzeństwo, ale mają do siebie i do swoich racji szacunek. Jedno drugiemu kibicuje, ciesząc się z sukcesów. Dorota gra obecnie w ekstraklasie, Damian w drużynie juniorskiej, ale wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że piłka nożna kobiet i mężczyzn to jakby dwie różne dyscypliny, trudno je porównywać.
Piłkarskie weekendy
Piłkarskie cele mają jasno sprecyzowane. Dorota chce jak najwięcej grać w ekstraklasie i w reprezentacji, marzeniem Damiana jest, by jak najszybciej w ekstraklasie zagrać, najlepiej w roli wychowanka. Oboje wiążą swoją przyszłość z futbolem. Na razie jednak szkoła – Damian uczy się w drugiej klasie IV LO, a Dorota w trzeciej klasie Gimnazjum nr 3.
– Cieszę się, że córka i syn uprawiają sport i rzecz jasna chciałbym, by odnosili sukcesy – dodaje Sebastian Hałatek. – Ale naszej strony, jako rodziców, nie ma żadnej presji. To ich pasja, ich marzenia. My będziemy akceptować wszystko, co z tego wyniknie. Choć w tygodniu zajęć nam wszystkim nie brakuje, weekendy spędzamy w rodzinnym gronie. Na meczach…
Foto: Dorota i Damian grali kiedyś w jednej drużynie, a także przeciwko sobie. Teraz są swoimi najwierniejszymi kibicami…
Leszek Sobieraj