TT: Kibic – szczęściarz

0
115

Wśród kilkudziesięciu tysięcy widzów, którzy w minioną sobotę wypełnili trybuny Millenium Stadium w walijskim Cardiff zasiadł tyszanin Tomasz Bojarski ze swoim synem, 15-letnim Łukaszem. Różnica między nimi a tysiącami innych kibiców, którzy przebyli na finał Ligi Mistrzów jest taka, że pan Tomasz biletów nie kupił, lecz… wygrał. I to nie po raz pierwszy!
Tomasz Bojarski ma 48 lat, jest inżynierem górnictwa (aktualnie na tzw. urlopie górniczym), przez całe zawodowe życie związanym z kopalnią „Piast”. Od kiedy pamięta, zawsze był wielkim fanem piłki i marzył, by odwiedzić największe stadiony świata i na żywo oglądać wybitnych zawodników. Od kilku lat jego marzenia się ziszczają, dzięki licznym konkursom, w których bierze udział i szczęściu, które go nie opuszcza.
Choć pierwsze konkursowe trofea ze sportem miały niewiele wspólnego. – W 1994 roku, przy okazji promocji Śląskiej Jesieni Gitarowej telewizja Katowice ogłosiła konkurs – opowiada. – Zadzwoniłem, odpowiedziałem na pytanie i okazało się, że wygrałem gitarę, którą potem na antenie wręczała mi pani profesor Alina Gruszka. W następnym roku byliśmy z żoną na jakiejś prezentacji, po której wśród uczestników losowano wycieczkę do Pragi. Trafiło na nas i wtedy zorientowałem się, że jakoś szczególnie sprzyja mi szczęście…
Konkurs zorganizowany przed piłkarskim EURO 2008 przez jedną z rozgłośni radiowych rozpoczął całą lawinę nagród. Hasło zagrzewające polskich piłkarzy do boju, które wymyślił i wysłał pan Tomek, okazało się najlepsze, dzięki czemu do jego rąk trafiły bilety na mecz Polska – Chorwacja i sponsorowany wyjazd na turniej w Austrii i Szwajcarii. Podobnie cztery lata później, kiedy wygrał bilet VIP na mecz Polaków z Rosją podczas ME rozgrywanych w naszym kraju. Kolejny czempionat naszego kontynentu, kolejny konkurs i wyjazd z ekipą sponsora na mecz Polska – Ukraina w Marsylii. Wreszcie dość niespodziewana nagroda w postaci odwiedzin Łukasza Piszczka w domu pana Tomka na tyskim osiedlu „O”. Dla niego i dwóch synów-piłkarzy było to niezwykłe przeżycie. – Siedział u nas na kanapie, częstował się ciastem, gadaliśmy, a potem zagraliśmy kilka meczów w FIFA na komputerze. Jeden z synów wygrał z Piszczkiem – śmieje się nasz bohater.
– W innym konkursie wygrałem bilety i wyjazd na mecz ligi niemieckiej Borussia Dortmund – Bayern – wymienia Tomasz Bojarski. – Dzięki wygranemu konkursowi oglądałem z trybun Stadionu Narodowego finał Ligi Europy pomiędzy Sevillą a Dnieprem, dodatkową nagrodą był udział następnego dnia w międzynarodowym meczu fanów na murawie Narodowego. Zaliczyłem też wygrane bilety na ME piłkarzy ręcznych w Krakowie no i ten wymarzony finał Ligi Mistrzów w tym roku.
Z konkursowej aktywności i szczęścia pana Tomka korzystają najbliżsi, których zabiera ze sobą na wielkie sportowe wydarzenia. W przypadku finału LM pomiędzy Realem a Juventusem nie było żadnej dyskusji kto ma jechać razem z nim do Cardiff, bo młodszy syn Łukasz jest wielkim fanem zespołu z Madrytu.
W najbliższą sobotę Tomasz Bojarski obejrzy na żywo mecz eliminacyjny Polska – Rumunia. Ma kilka biletów, które… wygrał w konkursie.