Wzorcowy twór PRL-u, czy nowoczesne miasto?

0
252

Architektura i urbanistyka miasta Tychy – to wydaje się być temat niewyczerpany i niezmiennie budzący zainteresowanie mieszkańców. – W Tychach powstał układ urbanistyczny odzwierciedlający nie tyle pierwotny zamysł, co przemiany – w tym również te ideowe – okresu PRL-u – mówiła prof. Ewa Chojecka podczas konferencji zorganizowanej w Muzeum Miejskim.
Konferencja „Tychy – dziedzictwo nowego miasta. Architektura i urbanistyka lat 1955-1989” odbyła się w siedzibie Muzeum Miejskiego w Tychach – Dawnej Młótowni (ul. Katowicka 9), w piątek, 31 marca. Wśród prelegentów, oprócz wspomnianej prof. zw. dr hab. Ewy Chojeckiej (historyk sztuki, członek Komitetu Nauk o Sztuce Wydziału Nauk Społecznych Polskiej Akademii Nauk), byli także: dr Ryszard Nakonieczny (architekt, Politechnika Śląska), dr Maria Lipok-Bierwiaczonek, Patryk Oczko, Robert Skitek, Anna Syska i Przemysław Czernek.
Modernizm zimnej wojny
Prof. Chojecka mówiła o wartości architektury nazywanej socrealistyczną czy socmodernistyczną, która – chociaż obciążona ideologicznym rodowodem – pokazuje wielki kunszt i przemawia własnym językiem. Profesor wskazywała na pejoratywny wydźwięk terminów z przedrostkiem „soc”, który nie przystaje do faktów.
– Stoimy przed zadaniem stworzenia terminologii bardziej adekwatnej – mówiła. – Przykładem modelowym jest właśnie miasto Tychy, pierwotnie zaprogramowane jako wzorcowy twór politycznej woli, wyraz totalitarnego państwa bez historii, przeznaczone dla bezklasowego, świeckiego społeczeństwa. Tymczasem fakty, wbrew ideologicznym założeniom, mówią co innego. Historia dopisała tu zgoła inne sprawy.
Prof. Chojecka wspomniała o zaproponowanym przez badaczy terminie „cold war modern”, pozbawionym tego negatywnego, pejoratywnego zabarwienia. Odniósł się do tego dr Ryszard Nakonieczny: – Dla mnie socrealizm czy socmodernizm to zwykła, neutralna nazwa, nie kojarząca się ani pozytywnie ani negatywnie – wspomniał. – Będę mówił o „Kwiatach PRL-u” jako zjawisku bardzo pozytywnym.
Kwiaty PRL-u
Przywołane przez Nakoniecznego „kwiaty” to dowód – jak on sam to określił – bardzo wysokiej kultury intelektualnej twórców tyskiej awangardy. Jako przykłady tej PRL-owskiej, awangardowej architektury omówił: szeregowo-galeriową zabudowę na osiedlu E2 i domki rekreacyjne nad Jeziorem Paprocany (po zachodniej stronie, w lesie), zaprojektowane przez Stanisława Niemczyka.
W pierwszym przykładzie podkreślił oryginalność połączenia zabudowy jedno i wielorodzinnej oraz formę i urodę bardzo dziś zaniedbanych przeszklonych klatek schodowych, które w oryginalnej koncepcji miały pełnić dla otoczenia funkcje latarni. W drugim chwalił ekologiczną koncepcję autora; podniesienie mieszkalnej kondygnacji domków rekreacyjnych na I poziom i osadzenie ich na gruncie jedynie za pomocą „pnia” – części komunikacyjno-sanitarnej. – W ten sposób część mieszkalna przenosi się między gałęzie drzew, bliżej natury, a budynek minimalnie tylko ingeruje w grunt – mówił Ryszard Nakonieczny. Zaznaczył jednak z ubolewaniem, że dziś te „kwiaty” architektury są w bardzo złym stanie technicznym.
Patryk Oczko (historyk sztuki, Muzeum Miejskie w Tychach) przedstawił ideę „wędrującego centrum”, które pojawiło się w koncepcji generalnych projektantów miasta, Hanny i Kazimierza Wejchertów. W miarę rozbudowy miasta, jego „centrum” przemieszczało się w stronę docelowej lokalizacji. Najpierw rolę tę pełnił Plac Pstrowskiego na osiedlu A (dziś Plac św. Anny). Potem był to Plac Bieruta (dziś Baczyńskiego), następnie ul. Dzierżyńskiego (dziś Grota-Roweckiego). W ślad za „wędrującym centrum”, wędrowały też usługi – lokale użytkowe, sklepy, restauracje.
Zgubione centrum
Docelowe centrum miasta ujęte w koncepcji Wejchertów nigdy nie powstało. Planowane było jako obszar w kwadracie 1 na 1 km pomiędzy dzisiejszymi ulicami Niepodległości, Grota Roweckiego/Dmowskiego, Piłsudskiego i Armii Krajowej). W jego centralnej części miały przecinać się dwie osie: linia kolejowa i tzw. zielona oś. Na tym przecięciu miał powstać główny dworzec kolejowy (łączący obie strony wykopu kolejowego), a przy nim – handlowo-usługowe centrum miasta.
Patryk Oczko opowiedział o kolejnych projektach dworca i centrum, które powstawały w odpowiedzi na ogłaszane konkursy, jednak pogarszająca się już sytuacja ekonomiczna w kraju sprawiła, że zaniechano jego budowy. Pamiątką po jedynej z rozpoczętych inwestycji jest dziś „szkieletor” przy al. Jana Pawła II. Patryk Oczko wyjaśniał, że wpływ na zaniechanie budowy dworca, a tym samym centrum miasta, miała też rezygnacja z budowy połączenia kolejowego z Tychów do Oświęcimia i dalej do Krakowa.
Parki linearne
Maria Lipok Bierwiaczonek (była dyrektor Muzeum Miejskiego) i Robert Skitek (architekt) mówili o Zielonej Osi, jako jednym z zasadniczych elementów na planie miasta w koncepcji Wejchertów, który został tylko częściowo zrealizowany.
– Dla Kazimierza Wejcherta i Hanny Adamczewskiej-Wejchert niesłychanie ważne były tereny zielone – mówiła Maria Lipok-Bierwiaczonek. – Wprowadzali w środek miasta tzw. kliny zielone, oddzielając nimi poszczególne osiedla, po to by mieszkańcy mieli blisko do terenów rekreacyjnych.
Robert Skitek (jeden z pomysłodawców przeprowadzonej w 2011 akcji „Zielona Oś 2.0”, która przypomniała mieszkańcom o istnieniu tej przestrzeni i jej pierwotnej funkcji) wskazywał przykłady podobnych „linearnych parków” istniejących m.in. w Nowym Jorku (High Line) czy Seulu. Wspomniał o podobnych projektach planowanych w tej chwili w Barcelonie i Meksyku.
– Spójrzmy co się dzieje we współczesnych dużych miastach – mówił. – Wyrzucamy ruch samochodowy, odzyskujemy przestrzeń dla mieszkańców, pieszych i rowerzystów. Tworzą się bardzo ważne korytarze ekologiczne. To głównie dzięki takim przestrzeniom miasto uważane jest za przyjazne. I takie przestrzenie w Tychach już funkcjonują – podkreślał, wskazując na Plac Baczyńskiego i ośrodek wypoczynkowy w Paprocanach. A gdyby połączyć to, co w nich lubimy w jednym miejscu, w centralnej części miasta, właśnie na Zielonej Osi? – pytał.
Mieszkańcy chcą zieleni
Niestety, jak przypomniał Robert Skitek, możliwe koncepcje zagospodarowania Zielonej Osi jako całości, łączącej Park Północny z Południowym (zaprezentował jak mogłoby to wyglądać) to tylko pomysły, póki co bez szans na realizację. Znaczna część niezagospodarowanego gruntu leżącego na osi jest w rękach prywatnych właścicieli.
Architekt wyraził nadzieję, że szansą na reaktywowanie idei Zielonej Osi są coraz popularniejsze budżety obywatelskie oraz fundacje i stowarzyszenia działające dla miast.
– Okazuje się, że ludzie nie chcą żyć wśród samochodów, że chcą terenów rekreacyjnych, zielonych, spacerowych – mówił Skitek.
Również Maria Lipok-Bierwiaczonek przypomniała, że gdy w 2015 r. powstał projekt planu zagospodarowania, który zakładał budowę drogi łączącej al. Piłsudskiego i Jana Pawła II, przebiegającą właśnie po Zielonej Osi, mieszkańcy zaprotestowali i doprowadzili do zmiany zapisów. W zmienionym projekcie planu pozostał za to teren zielony i rekreacyjny. Wprowadzono też zapisy uniemożliwiające zabudowę osi na odcinku pomiędzy ulicami Jana Pawła II i Nałkowskiej.
– W nowym programie miasta Tychy „Zielone Podwórka”, który jest formą budżetu partycypacyjnego dla terenów zielonych, do realizacji został wybrany zgłoszony przez mieszkańców projekt zagospodarowania fragmentu zielonej osi pomiędzy osiedlami N i O – przypomniał Robert Skitek (to właśnie ten fragment, który został „uratowany” przed drogą). – Dzięki takiej strategii małych kroków może uda się kiedyś połączyć Zieloną Oś w całość.
Wystawa i książka
Konferencja była pierwszym z cyklu wydarzeń towarzyszących wystawie poświęconej twórczości jednego z projektantów „Nowego Miasta Tychy”. Wystawę pt. „Marek Dziekoński. Koncepcja – kreacja – konteksty” można oglądać w Muzeum Miejskim w Tychach – Dawnej Młótowni (ul. Katowicka 9) do 9 września.
Nakładem Muzeum Miejskiego ukazała się też książka „Marek Dziekoński. Koncepcja – kreacja – konteksty”, autorstwa Patryka Oczko, którą można nabyć w Dawnej Młótowni w cenie 20 zł.
Foto: Sylwia Witman