Piłka: Zmarnowana szansa

0
53

Piłkarze GKS Tychy zmarnowali w niedzielę (9.04) ogromną szansę opuszczenia zagrożonej strefy tabeli I ligi. O ile w środowym, zaległym meczu poradzili sobie z Sandecją Nowy Sącz, o tyle w niedzielę zagrali kompromitująco słabo i na własnym stadionie ulegli 0:2 niżej od Sandecji notowanemu Chrobremu Głogów.
Mecz z Sandecją miał się pierwotnie odbyć w końcu listopada ub. roku, ale ze względu na warunki atmosferyczne został przełożony na wiosnę. Teraz warunki były odpowiednie, ale oba zespoły rozpoczęły mecz jakby piłkarzy ktoś nagle obudził w środku zimy. Przez większą część I połowy gra była spokojna, by nie rzec leniwa i toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Do sytuacji podbramkowych dochodziło sporadycznie i aktywniejsi w tym względzie byli gracze gości. Jedną z tych sytuacji była ta z 24 minuty, kiedy to po dośrodkowaniu w pole karne do główki wyskoczył Bartłomiej Dudzic i tylko poprzeczka uratowała GKS przed stratą gola. Ten sam zawodnik Sandecji kilka minut później znalazł się oko w oko z Florkiem, ale czujny arbiter liniowy podniósł chorągiewkę, a główny odgwizdał spalonego.
Tylko jednak sędzia wie, dlaczego w doliczonym czasie gry I połowy odgwizdał faul Gancarczyka w polu karnym. Tyski obrońca ewidentnie atakował piłkę i obserwatorzy zgodnie twierdzili, że faulu nie było, arbiter był jednak innego zdania. Rzut karny zamienił na gola Małkowski, a postawa sędziego zmobilizowała tyszan, którzy chwilę później wyrównali. Znajdujący się na szesnastym metrze Łukasz Grzeszczyk oddał niegroźny z pozoru strzał, który jednak zaskoczył defensywę i bramkarza Sandecji, dzięki czemu na przerwę piłkarze schodzili przy wyniku 1:1.
O losach meczu zadecydowała akcja z 59 minuty, kiedy to przed polem karnym faulowany był Świerczok. Piłkę ustawił sobie stały egzekutor Grzeszczyk, po czym precyzyjnie posłał ją… na poprzeczkę. Na szczęście w pobliżu czaił się Maciej Mańka, który przy biernej postawie obrońców gości głową umieścił odbitą futbolówkę w siatce. Jak się okazało ostatnie pół godziny gry nie wpłynęło na zmianę rezultatu i po końcowym gwizdku sędziego tyszanie mogli wznieść ręce w górę w geście triumfu.
GKS Tychy – Sandecja 2:1 (1:1). Gole dla tyszan: Grzeszczyk (45’+) i Mańka (59′).
GKS: Florek – Grzybek, Boczek, Gancarczyk (55′ Tanżyna), Mańka – Kowalski (66′ Szumilas), Pruchnik, Mączyński, Grzeszczyk, Radzewicz – Świerczok (75′ Tornros). Żółte kartki: Florek, Gancarczyk, Pruchnik, Mączyński, Świerczok.
Otrzymane w środę przez Gancarczyka i Świerczoka żółte kartki wykluczyły obu zawodników z udziału w niedzielnym spotkaniu z Chrobrym. Do tego doszła kontuzja Pruchnika i – w ostatniej chwili – także Mateusza Grzybka, któremu na rozgrzewce spuchło kolano i w protokole meczowym oraz na boisku musiał zastąpić go Machovec. Mimo to sympatykom GKS wydawało się, że drużyna Chrobrego jest w naszym zasięgu, a atut własnego boiska przyniesie kolejne cenne punkty. Nic z tych rzeczy – piłkarze Jurija Szatałowa zawiedli na całej linii.
To goście rozpoczęli mecz z większą determinacją i raz po raz znajdowali sposób na rozmontowanie tyskiej defensywy i zagrożenie bramce Florka. Już w 10 min. po podaniu z prawej strony napastnik z Głogowa znalazł się tuż przed bramkarzem i tylko temu, że nie opanował piłki zawdzięczamy to, że nie przegrywaliśmy już na starcie. W 19 min. goście znowu zbyt łatwo przedostali się w okolice tyskiej bramki, ale kiks piłkarza Chrobrego spowodował, że Florek nie musiał się spocić.
Tymczasem po drugiej stronie placu gry Anatoli Gospodinow bodaj tylko raz, w 24. min. najadł się strachu i musiał pokazać swoje umiejętności. Po otrzymaniu długiej piłki od linii obrony, w sytuacji sam na sam znalazł się Marcin Radzewicz. Tyski pomocnik minął już bramkarza, ale ten jakimś cudem wrócił między słupki i po strzale „Radzy” końcami palców zdołał wybić piłkę na róg.
Niewykorzystana szansa zemściła się w 33. min. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tyska defensywa zostawiła zupełnie bez opieki Wieteskę, który otrzymawszy piłkę bez problemu umieścił ją w siatce, ustalając wynik I połowy.
Po zmianie stron wystarczyło 9 minut, by głogowianie zdobyli drugiego gola, odbierającego miejscowym wiarę w osiągnięcie tego dnia korzystnego wyniku. Piłkarze Chrobrego „rozklepali” obronę GKS, a Wojciechowski strzałem w długi róg nie dał Florkowi szans na obronę.
Nie pomogły trzy zmiany, których dokonał Jurij Szatałow. Choć wymienienie zupełnie zagubionego i poruszającego się jak dziecko we mgle Tornrosa na 18-latka Wróblewskiego pokazało przynajmniej, że warto na tyskiego wychowanka stawiać, bo przez pół godziny swojego pobytu na boisku zrobił on pięć razy więcej dobrego dla drużyny, niż szwedzki internacjonał przez półtora meczu.
Zawiedziony dotychczasową postawą Szweda był także trener Szatałow, czemu dał wyraz na pomeczowej konferencji prasowej. Wspomniał też, że pretensje o brak determinacji ma i do kilku innych swoich piłkarzy, zapowiedział męskie rozmowy i być może konsekwencje.
GKS Tychy – Chrobry 0:2 (0:1).
GKS: Florek – Mańka, Boczek, Tanżyna, Machovec – Mączyński, Mikołajewski, Zasavitchi (59′ Kowalski), Grzeszczyk, Radzewicz (73′ Błanik) – Tornros (59′ Wróblewski). Żółte kartki: Tanżyna, Machovec, Kowalski.
W pozostałych meczach 25. kolejki: MKS Kluczbork – Zagłębie 0:4, Górnik – Olimpia Grudziądz 2:1, Sandecja – Bytovia 3:1, Pogoń Siedlce – Wigry 1:2, Stal Mielec – Chojniczanka 0:1, Miedź – Stomil 2:2, Puławy – GKS Katowice 0:3, Podbeskidzie – Znicz 2:0.
1. Chojniczanka 25 44 41:29
2. GKS Katowice 25 43 35:21
3. Wigry 25 41 39:33
4. Zagłębie 24 40 39:34
5. Grudziądz 25 39 36:29
6. Sandecja 24 39 36:21
7. Miedź 25 38 32:19
8. Górnik 24 36 33:26
9. Siedlce 25 36 25:33
10. Podbeskidzie 25 36 29:27
11. Mielec 24 33 24:31
12. Stomil 25 32 38:28
13. Chrobry 25 30 37:38
14. Puławy 25 26 27:40
15. GKS Tychy 25 26 24:34
16. Bytovia 25 25 29:37
17. Znicz 25 23 26:44
18. Kluczbork 25 16 22:48
Foto: WW