Kolorowa terapia

0
168

Szycie było na początku terapią dla niej samej. Teraz przedmioty, które Katarzyna Mucha wyczarowuje z kolorowych tkanin, sznurków czy guzików, pomagają w terapii innym. Zabawki i książeczki sensoryczne, w których się wyspecjalizowała, można do końca marca oglądać na wystawie.
U Katarzyny Muchy już w dzieciństwie zdiagnozowano młodzieńcze zapalenie stawów, dlatego dobrze wie jak ważne jest ćwiczenie nawet prostych, podstawowych czynności. Z wykształcenia jest florystką, ale nie pracuje w swoim zawodzie. Nabyte umiejętności zaczęła wykorzystywać w innej dziedzinie.
– Zamiłowanie do szycia pojawiło się w 2010 r., w największym ataku choroby – opowiada Katarzyna. – Najpierw szyłam proste ozdoby do mieszkania, serduszka, abażury. To była taka terapia zajęciowa. Byłam w ciężkim stanie fizycznym, a to zajmowało mi czas, dzięki temu nie miałam ponurych myśli. Ta terapia przerodziła się potem w pasję, a teraz w sposób na życie.
Początki „Kolorowego świata” (tak nazywa się pracownia i blog Katarzyny) były więc niezbyt kolorowe. Ale już w 2011 r. pojawiły się sukcesy. – Wygrywałam konkursy, zdobyłam maszyny i wyposażenie do pracowni – mówi Katarzyna. – Ale ciągle eksperymentowałam, szyłam różne rzeczy, robiłam też biżuterię. Dopiero w 2015 r. zaczęłam szyć dla dzieci. Najpierw poszewki, pościel. Dostawałam drobne zamówienia. Któregoś dnia znajoma podrzuciła mi na facebooku, jako inspirację, film z książeczkami sensorycznymi. Zanim zdążyłam zareagować, już miałam trzy zamówienia na coś takiego.
Jak to działa? – Wszystkie elementy są tak dobrane, by ułatwiać skupienie uwagi – wyjaśnia Katarzyna. – Na przykład na jednej stronie mamy sznurowanie butów, na innej zapinanie guzików – i na tym się skupiamy. Nie ma wielu drobnych elementów, które mogłyby rozpraszać. Oczywiście kolory i faktury materiałów też mają znaczenie.
Książeczki Katarzyny są przepiękne i naprawdę wciągają do zabawy. Na jednej ze stron mamy np. dwie laleczki, którym można zmieniać ubiór. Gdzie indziej – pralka, w której można „wyprać” małe ubranka, a następnie „rozwiesić” je na sznurach na sąsiedniej stronie. Wszystkie elementy mocowane są na guziki, zamki lub rzepy. Wszystko to zachęca do zabawy, dzieci się wyciszają, a przy okazji ćwiczą proste czynności manualne. Wyprodukowanie jednego egzemplarza jest jednak pracochłonne. – Na jedną książeczkę muszę poświęcić około 50 godzin, a pomagają mi jeszcze mąż i mama – mówi Katarzyna Mucha.
Efekt jest jednak imponujący. Dlatego autorka zamierza rozwinąć swoją działalność.
– Staram się o dotację ze środków unijnych, by otworzyć studio – mówi. – W przyszłości chciałabym zatrudnić pracowników, a sama tylko projektować. Już teraz niektóre czynności, np. wycinanie elementów z grubego filcu, sprawiają mi trudność.
Prace Katarzyny można zobaczyć na żywo, na wystawie w galerii „Prowizorka” w Filii nr 11 Miejskiej Biblioteki Publicznej (ul. Kopernika 3) oraz w internecie: kolorowyswiatkatarzyny.blogspot.com.
Foto: Jacek Boczar