25 lat STO w Tychach

0
1156

W roku 1989, gdy w Polsce dochodziło do wielkich przemian, a Lech Wałęsa rzucił hasło „bierzcie sprawy w swoje ręce”, w Tychach grupa osób – głównie rodziców dzieci, które miały niebawem skończyć podstawówkę – wpadła na pomysł, który mógł się wydawać szalony: zróbmy szkołę! Dziś Zespół Szkół Społecznego Towarzystwa Oświatowego świętuje 25-lecie.
Była to wizja szkoły, która nie tylko naucza, ale też wspiera indywidualny rozwój. Szkoły, na której funkcjonowanie będą mieli wpływ rodzice i w której uczeń traktowany jest podmiotowo. – To miała być szkoła inna, niż to wszystko, co wówczas funkcjonowało w systemie oświatowym – mówi Edyta Razmus, dyrektor ZS STO od 2009 r. – Trzeba było mieć ogromnie dużo determinacji, by zawalczyć z tymi wszystkimi procedurami. Owszem w 1989 r. pojawiły się możliwości, powstały samorządy, władza i inicjatywa zostały przekazane w ręce ludzi, co jednak nie znaczy, że było to łatwe zadanie.
W ówczesnej rzeczywistości szkoła niepubliczna wydawał się czymś egzotycznym. Wiele szlaków trzeba było dopiero przetrzeć. – Jednym z założycieli szkoły był pan Bolesław Twaróg, poseł na sejm, który w Warszawie starał się pchnąć naprzód te wszystkie procedury – mówi Edyta Razmus. – Na początku w ogóle nie było mowy o tym, by szkoły niepubliczne mogły dostawać dotacje. Potem udało się ustalić dotację na poziomie połowy subwencji oświatowej, jaka przysługiwała szkołom publicznym. To już było coś, pojawiło się źródło finansowania.
W 1990 roku powstało w Tychach liceum ogólnokształcące prowadzone przez Społeczne Towarzystwo Oświatowe. Pierwsi uczniowie rozpoczęli naukę Na początku w budynku przedszkola przy ul. Dębowej. – Na początku w ogóle nie było pracowników obsługi, tylko kadra nauczycielska – mówi dyrektor szkoły. – Uczniowie sami sprzątali szkołę po zajęciach. Wszystkiemu towarzyszył ogromny zapał, poczucie, że robimy coś, czego jeszcze nikt wcześniej nie robił, i że to się udaje.
Szkoła podstawowa
Liceum ogólnokształcące na początku liczyło dwie klasy po 16 osób. Szybko pojawił się pomysł, by stworzyć też szkołę podstawową. Za powstanie podstawówki najbardziej „odpowiedzialna” jest Róża Łazarewicz – mówi Edyta Razmus. – To ona znalazła nauczycielki i zorganizowała wszystko. Podstawówka funkcjonowała w budynku przedszkola przy ul. Ciasnej. Dopiero w 1991 r. udało się przenieść obie szkoły do budynku przy ul. Edukacji, w którym funkcjonujemy do dziś. Budynek „wybiegała” w gminie pani Mieczysława Filipczyk. To, że szkoła otrzymała to lokum, to był efekt jej uporu i starania.
Entuzjazm nie gasł. Danuta Wencel – do dzisiaj nauczycielka w STO – we współpracy ze szwedzką fundacja charytatywną pozyskała ławki szkolne. Remont przeprowadzili własnymi siłami rodzice. Jednocześnie trzeba było się mierzyć z obowiązkami spoczywającymi na Stowarzyszeniu jako na założycielu i organie prowadzącym szkole. – To były i do dzisiaj są takie same zadanie, jakie w przypadku szkół publicznych spoczywają na gminie – mówi Edyta Razmus. – Trzeba zapewnić bezpieczeństwo, ustalić zakres działania szkoły, program wychowawczy, decydować ile ma być przedmiotów i jakich nauczycieli zatrudniać. Za to wszystko odpowiedzialny jest Zarząd Społecznego Towarzystwa Oświatowego Samodzielnego Koła nr 30 w Tychach, wybierany przez jego członków – głównie rodziców uczniów i nauczycieli.
Logika, filozofia, eksperyment
Czym szkoła społeczna różniła się od ówczesnych szkół publicznych i czym różni się dzisiaj?
– Idea, która przyświecała założycielom szkoły i którą staramy się kontynuować to małe grupy, bezpośredni kontakt z nauczycielami i zwiększona ilość godzin z wybranych przedmiotów- mówi Edyta Razmus. – Teraz kładziemy nacisk przede wszystkim na język angielski, ale kiedyś, gdy powstawało liceum, wśród przedmiotów obowiązkowych były m.in. logika i filozofia. Podobnie jak szkoły publiczne musimy realizować podstawę programową, podlegam nadzorowi pedagogicznemu Kuratora Oświaty, obowiązuje nas większość rozporządzeń dotyczących oświaty. Możemy do programu nauczania dokładać przedmioty, ale nie możemy realizować ich mniej. Obecnie uczniowie starszych klas szkoły podstawowej i gimnazjum maja rozszerzoną ilość godzin z języka angielskiego. Gimnazjaliści mają wśród przedmiotów obowiązkowych „interblok” – eksperymenty przyrodnicze, obejmujące biologię, chemię, fizykę i geografię. Oprócz tego mamy też bardzo dużą gamę kółek zainteresowań: jest kaligrafia, aikido scrabble, zajęcia teatralne, techniczne, Klub Młodego Odkrywcy, matematyka, języki angielski, niemiecki i francuski, SKS-y, taniec i wiele innych.
Iść za marzeniem
Edyta Razmus podkreśla, że szkoła społeczna, chociaż płaci się w niej czesne, zasadniczo różni się też od szkół prywatnych. – Szkoła prywatna to jest firma, która ma właściciela i ma przynosić dochód – mówi dyrektor ZS STO. – W przypadku szkoły społecznej nikt nie ma korzyści finansowych z tego, że szkoła funkcjonuje. Wszystkie pieniądze, które trafiają do szkoły, są przeznaczane na jej potrzeby. A jeśli w roku obrotowym bilans jest dodatni, to zarząd, wraz z rodzicami, decyduje na co przeznaczyć te pieniądze.
Liceum ogólnokształcące funkcjonowało do 2009 r. Obecnie Zespół Szkół Społecznego Towarzystwa Oświatowego obejmuje szkołę podstawową i gimnazjum. W 2003 r. szkoła otrzymała imię Josepha Conrada-Korzeniowskiego, a jako motto przyjęła jego słowa „Iść za marzeniem” – dodaje Edyta Razmus. – Takim marzeniem było dla założycieli powstanie dobrej szkoły i to marzenie, z kolejnymi pokoleniami, staramy się codziennie realizować.
Obecnie ZS STO ma 177 uczniów; 130 w szkole podstawowej i 47 w gimnazjum. W piątek, 11 grudnia szkoła będzie uroczyście świętować jubileusz 25-lecia. Obchody rozpoczną się o godz. 9. mszą świętą w kościele pw. Świętej Rodziny. Następnie w szkole odbędzie się spotkanie absolwentów z obecnymi uczniami i nauczycielami. O godzinie 16. w Teatrze Małym odbędzie się jubileuszowa gala.
Foto: Sylwia Witman