Remis jak porażka

0
48

Piłkarze GKS Tychy kolejny raz zawiedli swoich kibiców i stracili punkty na swoim obiekcie. Tym razem tyszanie zremisowali z Kotwicą Kołobrzeg 1:1, a punkt uratował Dawid Błanik.
Po wyjazdowej porażce w Legionowie GKS Tychy musiał wygrać u siebie z Kotwicą Kołobrzeg. Zespół, który ma zamiar awansować do I ligi wyczerpał już limit błędów i straconych punktów – szczególnie na swoim boisku, gdzie rywale mieli drżeć ze strachu.
Początek starcia z Kotwicą był jednak bardzo spokojny. Zawodnicy obu drużyn badali się wzajemnie, a pierwszą groźną akcję przeprowadzili tyszanie po kwadransie gry. Wówczas dwukrotnie w odstępie kilku sekund bramkarza rywali mógł pokonać Dawid Błanik i raz Łukasz Grzeszczyk. Strzały obu jednak były blokowane przez rywali, choć w tej sytuacji powinna paść bramka. Tyszanie chętnie atakowali skrzydłami, skąd jednak brakuje już od kilku spotkań celnych dośrodkowań. Także bardzo rzadkie uderzenia z dystansu są niecelne.
Goście bronili się skutecznie i próbowali wyprowadzać kontrataki. Marek Igaz zastępujący chorego Pawła Florka jednak nie miał za wiele pracy, a do przerwy gole już nie padły. Drugą połowę jednak w idealny sposób rozpoczęli goście. Już 20 sek. po wznowieniu gry w sytuacji sam na sam z Igazem znalazł się Michał Szubert i strzałem między nogami ulokował piłkę w bramce.
Od tego momentu także zmieniła się sytuacja na trybunach. Kibice zasiadający w tzw. młynie mają już bowiem dość tracenia punktów i braku zaangażowania u niektórych graczy. Choć tego drugiego nie można zarzucić to i tak na płocie zawisł transparent z hasłem 'Koniec lansu i gwiazdorzenia. Macie wygrywać, albo do widzenia.”, a usłyszeć można było też „Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie” i kilka jeszcze ostrzejszych haseł.
Po straconym golu tyszanie ruszyli odważniej do ataków, gdzie jednak brakowało i celnych strzałów i dogodnych okazji. Najlepszą w 67. min. miał Michał Grunt po podaniu Marcina Radzewicza. Jego uderzenie głową jednak obronił bramkarz gości, który bezradny był chwilę potem w starciu z Dawidem Błanikiem. 18-letni skrzydłowy uderzeniem z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania. Na więcej jednak podopiecznych Kamila Kieresia nie było stać.
Piłkarze po ostatnim gwizdku odbyli niezbyt miłą rozmowę z kibicami. GKS Tychy stracił u siebie już zbyt wiele punktów, a wszyscy spodziewali się, że drużyny przyjezdne będą rozbijane na Stadionie Miejskim Tychy. Przy wspaniałej publiczności tyszanie mieli być niesieni dopingiem i możliwością gry na najpiękniejszym obiekcie na Śląsku. Publiczność nie schodzi poniżej 5 tys. widzów, doping jest bardzo dobry, a wyniki bardzo słabe.
GKS Tychy zajmuje po 12. kolejce spotkań szóstą pozycję z dorobkiem 19 punktów. Do lidera – Stali Mielec tyszanie tracą osiem oczek. Kolejny mecz GKS rozegra w Brzesku z miejscowym Okocimskim KS.
GKS Tychy – Kotwica Kołobrzeg 1:1 (0:0). Bramka: Błanik (68.).
GKS Tychy:  Igaz – Grzybek, Boczek, Tanżyna, Mączyński (64. Wodecki) – Błanik (81. Duda), Glanowski (55. Bukowiec), Zganiacz, Grzeszczyk, Radzewicz – Grunt (78. Dymowski).
Fot. Łukasz Sobala