Twoje Tychy: Sąsiedzki monitoring

0
318

Monitoring miejski, obecność kamer na ulicach, skrzyżowaniach, placach, wielu budynkach i wewnątrz ważnych obiektów, nikogo już nie dziwi, ani nie niepokoi. Poruszając się po miastach, jesteśmy śledzeni i nagrywani przez dziesiątki kamer. W Tychach sieć monitoringu miejskiego, którym zarządza Straż Miejska liczy około 100 kamer, a będzie ich więcej. Inaczej jest jednak, kiedy mamy do czynienia z prywatnym monitoringiem.
Chodzi o kamery w bloku 11-piętrowym. Kto na to wydał zgodę, aby osoba nie uprawniona kontrolowała mieszkańców z 36 mieszkań bez ich zgody? Kamery ustawione są: dwie przed klatką, jedna w klatce schodowej, jedna z tyłu bloku. Wszystko ma miejsce na parterze bloku – napisał do nas mieszkaniec ul. Żwakowskiej. W tym przypadku jednak zgodę wyraziła wspólnota mieszkaniowa, poza tym w bloku jest prywatne Muzeum Miniaturowej Sztuki Profesjonalnej Henryk Jan Dominiak, które – jak każda tego typu placówka – musi być objęte monitoringiem.
– Po rozmowie z panem Dominiakiem, pytaliśmy mieszkańców co myślą o założeniu monitoringu i większość była zdecydowanie „za” – powiedział Wojciech Tomaszewski, przewodniczący wspólnoty. – Dlatego wyraziliśmy zgodę, kierując się wolą mieszkańców. Nie możemy pozwolić, by to, co mamy wokół bloku, było niszczone.
– Nie ma przepisów prawa, które dokładnie precyzują, jakie są wymagania wobec tego typu monitoringu – mówi Mariusz Wojakowski, kierownik ds. prewencji Straży Miejskiej w Tychach. – Nie ma też instytucji, opiniującej, czy wydającej pozwolenia. Jako Straż Miejska, mamy tzw. delegację prawną do prowadzenia monitoringu miejskiego według określonych przepisów. W przypadku instalacji w bloku, zasada jest taka, że kamery nie powinny naruszać miru domowego, a nagrania nie mogą być rozpowszechniane.
Więcej o sprawie piszemy w dzisiejszym wydaniu TT.