Hokej: Czeka nas trudny mecz

0
59

GKS Tychy przegrał piąty mecz finału w sezonie 2013/2014. Tyszanie ulegli sanoczanom 4:3 i w rywalizacji do 4 zwycięstw przegrywają 2:3. Trójkolorowym będzie bardzo ciężko doprowadzić do remisu w tej konfrontacji i wrócić na ostatni mecz do Tychów.
Tyszanie ewidentnie wyciągnęli wnioski z ostatniego meczu, gdzie już w pierwszych sekundach stracili bramkę, a po chwili kolejną, dlatego też od początku spotkania ruszyli do ataku, co przyniosło swój rezultat. Już w pierwszej minucie meczu Jarosław Rzeszutko otworzył wynik spotkania. Tyszanie starali się pójść za ciosem, lecz na drodze do podwyższenia rezultatu stanęła, jak często w tym sezonie bywało- ich skuteczność. Tyszanie nie wykorzystywali swoich sytuacji. Najlepsze okazje mieli Radosław Galant i Adrian Parzyszek, jednak w obu tych akcjach górą był John Murry. Gości z Sanoka było stać tylko na parę strzałów, jednak tych parę strzałów wystarczyło, aby doprowadzić do wyrównania. Bramkę zdobył Robert Kostecki. Tyszanie nie czekali długo z odpowiedzią i niecałe cztery minuty po bramce na 1:1, Jarosław Rzeszutko po raz drugi pokonał „Jaśka Murarza”. Przy golu na 2:1 tyszanie popisali się bardzo ładną koronkową akcją, przy której na wyjątkową pochwałę zasługuje Michał Kotlorz, który doskonale wypatrzył „Rzeszuta” i podał mu krążek. Do końca tercji trójkolorowi pewnie utrzymywali wynik raz po raz zagrażając sanockiemu bramkarzowi. Niestety, do końca tercji wynik nie uległ zmianie.
Przez pierwsze minuty drugiej odsłowny gra była bardzo wyrównana. Zespół z Sanoka chciał jak najszybciej odrobić jednobramkową stratę, a tyszanie starali się do tego nie dopuścić. Starali się, bo w 8 minucie drugiej tercji, Stefan Zigardy niestety musiał skapitulować. Na listę strzelców wpisał się Marcin Biały. Od tego momentu na tafli zaczęli tworzyć sobie przewagę goście. Utrzymywali się dłużej przy krążku i bez problemu utrzymywali się z nim w tercji tyszan, raz po raz oddakąc strzały na bramkę. Bezradni tyszanie, wyglądali na coraz bardziej zagubionych. Widoczne było, że sanoczanie doskonale przygotowali się na to, co ich czeka w pojedynku z tyskimi zawodnikami i bez problemu przerywali akcje trójkolorowych już w zarodku. Osiem minut po bramce na 2:2, goście wyszli na prowadzenie, a wszystko za sprawą Samsona Mahboda, który w sytuacji sam na sam znalazł miejsce pomiędzy parkanami Zigardego. Tyszanie nieco otrząsnęli się, po 3 straconej bramce, jednak w ich grze było dużo niedokładności. Brakowało też celności i wykończenia. Choć gospodarze starali się wyrównać, do szatni schodzili, z jedno bramkową stratą.
W piątym spotkaniu tyszanie grali zdecydowanie słabiej niż w poprzednich meczach. Nie dominowali tak na tafli i nie mieli takiej przewagi jak w meczach pierwszym, czy drugim na własnym lodowisku. Tyszanie mieli problem, aby wejść z krążkiem do tercji przeciwnika i tam wymienić kilka podań. Nie mówiąc już o strzałach, które leciały albo prosto w bramkarza, albo obok bramki. Powodem tej słabej gry w ataku tyszan, mogła być dobra postawa obrońców gości, którzy grali bardzo uważnie i nie popełniali błędów. Te błędy popełniali niestety tyszanie, co kosztowało ich utratę bramki. Czwartą bramkę zdobył Mike Danton, który dołożył kija do wrzutki Roberta Kosteckiego, co zmyliło tyskiego bramkarza. Tyszanie szybko odpowiedzieli. Niewiele ponad minutę później Marcin Kolusz pokonał „Murarza” i na pięć minut przed końcem spotkania, dał jeszcze nadzieję wszystkim na to, że gospodarze odwrócą jeszcze wynik tego spotkania. Trójkolorowi rzucili się do ataku, jednak szybko musieli wrócić do obrony, a wszystko za sprawą dwóch wykluczeń, przez co musieli grać do końca spotkania w osłabieniu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:4 dla zespołu BPS Bank Ciarko KH Sanok. Tyszanie wyjeżdżają teraz na mecz do Sanoka, gdzie będą starać się o pozostanie w rywalizacji o Mistrzostwo Polski. Spotkanie odbędzie się w czwartek, o godz. 18.30 i będzie ono transmitowane przez TVP Sport.
Zdjęcia: MIchał Giel