Hokej: Milowy krok w drodze do finału

0
30

Tyszanie dzięki dobrej grze w piątym spotkaniu półfinałowym fazy play-off PHL, przybliżyli się do upragnionego finału. Aby spełnić ten cel potrzebują jeszcze tylko jednego zwycięstwa, a szansa na zakończenie fazy półfinałowej już w najbliższy czwartek w Oświęcimiu.
Mecz rozpoczął się od wysokiego C. Tyszanie już na początku wypracowali sobie przewagę, którą z minutę na minutę powiększali. Gospodarze potrzebowali zaledwie czterech minut na zdobycie pierwszej bramki. Grając w przewadze Pavel Mojzis wrzucił pod bramkę gumę na tzw. „aferę”. Taka powstała, a w tym zamieszaniu najlepiej zachował się Mikołaj Łopuski, dosłownie wpychając krążek między parkanami Fikrta do bramki. Trójkolorowi grali konsekwetnie w obronie, dzięki czemu bez problemu mogli pracować nad bramkowymi okazjami. A te nadarzały się, co chwilę. Hokeistów z ulicy Chemików 4 ratowały słupki, Michal Fikrt czy też szczęście, gdy tyszanie nieczysto trafiali w krążek. Na Stadionie Zimowym raz po raz było słychać jęki zawodu, gdy krążek ocierał się o bramkę przyjezdnych. Największym mankamentem w grze tyszan było rozgrywanie przewag. Mimo, że właśnie w tym okresie zdobyli bramkę, to inne przewagi nie były już tak kolorowe. Przez większą ilość czasu, tyszanie mieli problem, żeby wjechać z krążkiem do tercji. Po pierwszej odsłonie hokeiści schodzili do szatni przy wyniku 1:0.
Po pierwszej tercji pozostał pewien niedosyt, po niewykorzystanych sytuacjach. Kibice na tyskich trybunach wspierając swoich pupilków liczyli na to, że trójkolorowi przełamią się i zaczną wykorzystywać każdą okazję bramkową. Tyszanie wciąż układali grę pod siebie. Kontrolowali przebieg spotkania, nie pozwalając swoim przeciwnikom na zbyt wiele. Jednak wciąż raziła ich nieskuteczność. Gospodarze mieli dziś wielkiego pecha. Większość ich strzałów lądowała na słupku bramki Fikrta, a jak nie na słupku to w sobie tylko wiadomy sposób goście wybijali krążek z pod kija tyskich napastników. Podopieczni Jiriego Sejby podwyższyli wynik na niecałe pięć minut przed końcem drugiej odsłony. Drugą bramkę w meczu zdobył Mikołaj Łopuski. Napastnik wykorzystał piękną akcję swojej piątki. Najpierw Marcin Kolusz wywalczył krążek, podał do Tomasza Malasińskiego, który najechał na bramkę i w ostatnim momencie wyłożył krążek Łopuskiemu ściągając na siebie obrońców i bramkarza. Mimo wielu okazji zawodnicy GKS na drugą przerwę schodzili z przewagą tylko dwóch bramek.
Przed ostatnimi dwudziestoma minutami, mogło się wydawać, ze hokeiści z ulicy Chemików 4 zrobią wszystko, żeby wyrównać wynik. Tak też było. Zawodnicy Aksam Unii od pierwszego gwizdka ruszyli do odrabiania dwubramkowej straty. W miarę upływu czasu oświęcimianie coraz śmielej radzili sobie w tercji gospodarzy i coraz bardziej zagrażali Zigardemu. Tyszanie w porę się obudzili i zaczęli przerywać ataki gospodarzy. Na siedem minut przed końcem Marcin Kolusz podwyższył wynik zdobywając bramkę na 3:0. Tyski napastnik wykorzystał zamieszanie pod bramką i skierował bezpański krążek do pustej bramki. Po tej bramce tyszanie poczuli się pewnie i bez problemu kontrolowali przebieg spotkania. W ich grze nie było już widać nerwów. Nie pozwalali swoim rywalom na groźne akcje. Mieli też podporę w postaci Stefana Zigardego, który z wielką łatwością zatrzymywał strzały przeciwników. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla GKS, przybliżając ich tym samym do finału Polskiej Hokej Ligi. Najlepszymi zawodnikami według trenerów zostali Jarosław Różański (Aksam Unia Oświęcim) i Marcin Kolusz (GKS Tychy).
Fot. gkstychy.info