40.Tyskie Spotkania Teatralne: Przegląd oczami jurorów

0
126

Za nami jubileuszowa edycja święta sztuki scenicznej. Dla Czytelników tychy.pl  tegoroczny festiwal podsumowali jurorzy.
Barbara Osterloff, prof. Akademii Teatralnej w Warszawie: Po raz pierwszy miałam przyjemność uczestniczyć w Tyskich Spotkaniach Teatralnych i były one dla mnie z różnych powodów ważne. Mogłam zobaczyć pewien obraz życia teatru poza scenami instytucjonalnymi, zawodowymi. Występowały teatry bardzo różne, ambitnie mierzące się z wyzwaniami społecznymi i artystycznymi. Badające, nawet kwestionujące, wszelkie reguły, normy, które obowiązywały jeszcze w czasach, gdy ja się teatru uczyłam. Przez kilka dni przyglądałam się zespołom, które łączy jedno – autentyczna, głęboka potrzeba tworzenia teatru. Dają one sobie doskonale radę, choć warunki pracy mają często trudne.
Zadziwił mnie duży potencjał artystyczny większości młodych artystów. Wybierają oni często na swoich przewodników duchowych twórców, którzy odcisnęli niezatarte piętno na teatrze polskim. Zobaczyłam w Tychach zespoły, dla których Jerzy Grotowski jest kimś bardzo ważnym, oraz takie, które czerpią inspiracje z Gardzienic. W prezentacjach przeglądu mocno była obecna, znamienna dla teatru polskiego, tradycja stawiania pytań najważniejszych, egzystencjalnych. Wiele zespołów podejmowało próby diagnozowania ważnych procesów, czy sytuacji społecznych. Jestem zadowolona, że obejrzałam w Tychach interesujący i dobry teatr. Nie chciałabym oceniać poziomu warsztatowego poszczególnych zespołów. Spotkanie z każdym z nich miało dla mnie walor atrakcyjnej nowości, a kilka grup wzbudziło moją żywą sympatię. Podoba mi się, że na Tyskich Spotkaniach Teatralnych są różne gatunki, od monodramu po spektakle zespołowe. Również pod względem organizacyjnym tyski festiwal, to impreza bardzo ciekawa i udana. Takie właśnie, wyłącznie dobre, wrażenia stąd wywożę.
 
Bogusław Kierc, Teatr Współczesny w Wrocławiu: Chcę bardzo mocno podkreślić doniosłość tego festiwalu. To jest festiwal zdawało by się kameralny, natomiast on jest kameralny w swojej bezpośredniości. Zakres, rozmach, różnorodność obserwacji, estetyki, myślenia wykraczającego poza teatr, a jednocześnie myślenia poprzez teatr, jest tu w Tychach naprawdę niezwykła. Mówię to nie jako juror, ale jako uszczęśliwiony widz. Zostałem zaproszony do jury w TST pierwszy raz. Jestem przede wszystkim widzem. Obejrzałem wśród tych kilkunastu przedstawień konkursowych, trzech towarzyszących, tak dużo teatru uszczęśliwiającego. Mówię tutaj nie o satysfakcjach estetycznych, choć oczywiście takowe też były. Ale mówię o tym czymś, co przenosi mnie w inny stan skupienia, co mnie przemienia, co mnie przerabia i udało się to większości tych teatrów. Gdybym miał kategorycznie wyrażać swoją opinię, to na dobrą sprawę pewnie wymieniłbym dwa przedstawienia, z którymi zdecydowanie się nie tylko nie zgadzam, ale przeciw którym chętnie bym wystąpił. Ale wśród trzynastu dwa, to naprawdę niewiele. Natomiast wśród tych uszczęśliwiających spektakli zetknąłem się z czystą formą teatru antycznego. Inna sprawa, ta która dotyczy sensu istnienia teatru, zdarza mi się przy różnych okazjach powtarzać takie moje własne przekonanie, że gdyby ktoś zapytał, czy teatr jest koniecznie do zbawienia potrzebny, odpowiedziałbym, że nie mam zbawienia bez teatru. Ponieważ teatr nie tylko uświadamia, on uzmysławia. I to jest właśnie fenomen tego festiwalu, jestem wdzięczny, że się tu znalazłem. Żal mi jest, że to wydarzenie nie jest rozpropagowane tak, jakby być mogło. Uważam, że TST powinno być traktowane, jako jedno z najważniejszych tego typu wydarzeń w Polsce. Tu w Tychach dzieje się coś naprawdę istotnego.
Mariusz Gołaj, Ośrodek Praktyk Teatralnych „Gardzienice”: Po pierwsze, rzeczywiście czuję się dosyć usatysfakcjonowany tym, że teatr nam się tu objawił w różnych obliczach i że te oblicza nie były byle jakie. Tych spektakli innych, różnorodnych było dużo. Chciałbym wspomnieć o tej wspaniałej tradycji robienia teatru niekoniecznie przez zawodowców. Ale przez ludzi, którzy mają różne fachy. Przez to, że tyle pokoleń spotyka się w jednym miejscu i mówią o sprawach bliskich, o swoich marzeniach i swojej tradycji, to daje taki bardzo mocny ładunek oddziałujący na innych, na widzów. Jestem autentycznie wdzięczny za to, że mogłem zobaczyć to, co jest tradycją tej ziemi pokazaną bezpretensjonalnie przez trzy pokolenia będące na scenie. Bardzo mnie poruszył też ten nurt teatru, który tutaj się objawiał, a mnie osobiście jest dość daleki. W Tychach jednak zwrócił moją uwagę. To jest teatr dziecięcy, młodzieżowy, czyli młodych ludzi, którzy są ciągle cudownie zagubieni, bo jakże mogli by nie być w wirze i chaotycznych obliczach tego świata, ale potrafią w sposób zdyscyplinowany przychodzić na zajęcia, spotykać mądrych ludzi, którzy potrafią nimi jakoś kierować i robić coś, co jest na ich miarę i czym mogą dzielić się z innymi dzieciakami. Bardzo mnie też poruszyło to, że na spektaklu młodzieżowym na widowni zasiedli rówieśnicy. Myślę, że w ogóle ten aspekt zadbania o widownię jest szalenie istotny i troszkę szkoda, że nie ma miejsca tutaj, na tym festiwalu, na tę wspaniałą formułę rozmowy i dzielenia się opiniami na temat spektakli. Rozmowy w których uczestniczą zarówno twórcy, jak i odbiorcy, jak i jurorzy. Podoba mi się również, że Tyskie Spotkania Teatralne nie są ukierunkowane na określone dziedziny sztuki, ale otwarte dla tych wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia. Taki rodzaj myślenia o teatrze jest mi bardzo bliski. Cieszy również to, że do Tychów przyjechali artyści z całej Polski, wśród nich absolwenci naszej Akademii Gardzienickiej i wielu naszych studentów. Dla mnie, nauczyciela, to wielka radość i satysfakcja.
 Andrzej Maria Marczewski, reżyser, dyrektor Teatru Małego w Tychach: Jakie były XL Tyskie Spotkania Teatralne z perspektywy jurora (jurorów)? Mówię w liczbie mnogiej, ponieważ wszystkie dyskusje toczyliśmy przykładnie, twórczo, nie ograniczając siebie nawzajem i wsłuchując się uważnie w każdą sugestię drugiego, (drugiej), ponieważ mieliśmy w swoim gronie piękną i kompetentną Panią Rektor Akademii Teatralnej w Warszawie. Jakie więc były te Spotkania? Na pewno udane, twórcze, wartościowe i potrzebne. Frekwencja widzów dopisywała, oklaski były adekwatne do poziomu prezentowanych przedstawień, lub tylko zdarzeń teatralnych. Było to wszystko co na co dzień spotykamy w teatrach zawodowych: państwowych, prywatnych i offowych. Ale oczywiście grane i przedstawiane na full młodej energii walczącej o zaistnienie lub utwierdzenie się w przekonaniu, że służy dobrej sprawie, i komuś jest potrzebna. Teatr odbieram zawsze jako pokorny i zaciekawiony widz przychodząc do niego, a nie tworząc go. Zaciekawiony tym, co mnie-widzowi proponuje, o czym chce ze mną rozmawiać i jakimi środkami wyrazowymi. Bardzo lubię, kiedy nie uwłacza mojej inteligencji, to znaczy traktuje mnie serio i zaprasza na rozmowę o rzeczach (uczuciach, emocjach) ważnych i sensownych, bez mizdrzenia się i przechodzenia w codzienny bełkot pospolity, który serwują nam zwykle media na okrągło. Nie lubię Teatru, który traktuje mnie jak osieroconego idiotę karmiąc odmóżdżonymi kawałkami zmontowanymi na zasadzie internetowego kopiuj i wklej. Wszystko jedno co i obojętnie gdzie. Przepraszam za niepopularne wyrażenie, szukam w Teatrze Sensu. I nie zawsze go znajduję, ale też mogę wyjść z Teatru, w którym nie ma sensu. Tu nie mogłem, bo byłem po stronie oceniających i przyznających nagrody, ale też powiedzmy to uczciwie mało było wśród prezentowanych propozycji takich, które by zachęcały do ucieczki z sali .I jeżeli nasz werdykt jednogłośnie wskazał godnego Grand Prix zwycięzcę, to trzeba uczciwie powiedzieć, że jest to sukces mądrego, przenikliwego, energetycznego spektaklu, współtworzonego przez wspaniałych Artystów spalających się jak Feniks na scenie dla nas, abyśmy więcej zrozumieli, poznali, odczuli i stali się lepsi. Chwała Teatrowi.

Tegoroczni zwycięzcy

  • Grand Prix otrzymał Teatr KRZYK – Maszewo za przedstawienie „Osad” , reż. Marek Kościółek.
  • Nagrody równorzędne otrzymali: Teatr Naumiony – Ornontowice za przedstawienie „ Marika”, reż. Iwona Woźniak; Teatr Piip – Zielona Góra za przedstawienie „Między nami dobrze jest”, reż. Małgorzata Paszkier – Wojcieszonek, Małgorzata Kazińska; FURU Kolektyw – Warszawa za przedstawienie „Szum”, reż. Barbara Songin, choreografia: Aleksandra Holesz, Bernadeta Pander, Nina Wolska.
  • Nagrodę aktorską zdobył Tomasz Pisarek – Teatr CST – Cieszyn za monodram „Love” , reż. Bogusław Słupczyński.
  • Nagrodę zespołową – Teatr PUK-PUK – Świdnik za przedstawienie „Mąka”, reż. Katarzyna Marjasiewicz.
  • Wyróżnienia honorowe: Agata Iwanek – Teatr Dziewiątka – Lubań za monodram „Nasza klasa”, reż. Aneta Ćwieluch; Teatr PRÓG – Wadowice za zespołowość i wartości artystyczne w dziedzinie ruchu i tańca w przedstawieniu „90 – 120 – 90”, reż. Bartosz Nowakowski.

Warto dodać, że każdy zespół uczestniczący w konkursie otrzymał pamiątkową statuetkę autorstwa Jerzego Beceli oraz dyplom. Fundatorem wszystkich nagród był Teatr Mały.
Fot. Michał Giel