Nie tylko glina i garnki

0
271
Do 19 listopada w Galerii „Obok” można oglądać wystawę ceramiki tyskiej artystki młodego pokolenia Gabrieli Kiełczewskiej-Słowikowskiej.
Ekspozycja nie ma tytułu. To celowy zabieg autorki. – To bardzo duża wystawa. Największa jaką miałam do tej pory. Przedstawia bardzo szerokie spektrum mojej twórczości artystycznej. Nie chciałam narzucać niczego odbiorcom. Lepiej będzie, jak każdy sam odnajdzie w niej to, co go najbardziej interesuje i indywidualnie spróbuje to nazwać – mówi Gabriela Kiełczewska-Słowikowska (na zdjęciu). – To swoisty przegląd mojej dotychczasowej pracy – dodaje.
Różne techniki
Kiełczewska-Słowikowska w swojej pracy artystycznej korzysta ze wszystkich znanych jej technik ceramicznych. Jak mówi, nie lubi się ograniczać. Stara się być artystą wszechstronnym i pokazać, że ceramika to nie tylko glina i lepienie garnków. – Niestety taki właśnie obraz twórczości ceramicznej pokutuje w naszym społeczeństwie. A przecież ceramika jest niezwykle bogata i różnorodna. Od prac toczonych na kole garncarskim, poprzez rzeźbę ceramiczną, obrazy w technikach mozaikowych, aż po instalacje ceramiczne. I właśnie to wszystko można zobaczyć na mojej wystawie – tłumaczy.
Dlaczego ceramika?
Tuż po maturze pani Gabriela zdawała na architekturę wnętrz na ASP w Krakowie. – Podczas egzaminu dano mi jasno do zrozumienia, że nie mam tam czego szukać – żartuje. – Żeby coś ze sobą zrobić i nie stracić roku, postanowiłam pójść do studium plastycznego na kierunek ceramika w Sosnowcu. Po roku zdawałam na ASP w Katowicach. I znowu mi się nie udało – śmieje się.
Mimo niepowodzeń, nie poddała się. Po zakończeniu nauki w dwuletnim studium, za namową jednego z profesorów, wybrała się na Akademię Sztuk Pięknych Wrocławia, by zdawać na ceramikę. Egzamin wstępny zdała śpiewająco. I tak naprawdę właśnie to był początek wielkiej fascynacji sztuką ceramiczną, która – jak mówi – została w niej już na zawsze…
Inne pasje
Uwielbia sztukę i cywilizację japońską. – To mój prawdziwy konik. Dzięki tym zainteresowaniom zaspokajam swoje badawcze ambicje. Czytam literaturę, porównuję teksty źródłowe, analizuję różne fakty. W ten sposób ciągle się czegoś uczę. Daje mi to wielką przyjemność – podkreśla.
Trzeba marzyć
Zapytana o plany na przyszłość i marzenia, artystka odpowiada: – Moim największym marzeniem była wystawa w galerii „Obok”. To prestiżowe i magiczne miejsce. Pamiętam, że gdy w ubiegłym roku zostałam zaproszona do zorganizowania tej wystawy, byłam jednocześnie szczęśliwa i zaskoczona. Jestem młodym twórcą, nie mam jeszcze ustabilizowanej pozycji w świecie sztuki, więc to dla mnie ogromne wyróżnienie – przyznaje. – Teraz marzy mi się wystawa we Wrocławiu, gdzie studiowałam – podsumowuje.
Foto: Michał Giel