Hokej: Awans Atomówek

0
130

W drugim meczu play off Atomówki GKS Tychy pokonały UKHK Unię Oświęcim 4:2 i nasze zawodniczki awansowały do półfinału mistrzostw Polski. W półfinale czeka ich jednak trudne zadanie bo zmierza się z mistrzyniami Polski – Polonią Bytom.
Po proteście Unii, która żądała powtórki dogrywki (grały 3 na 3 zawodniczki, a miały grać 4 na 4) związek zdecydował powtórzenie dogrywki, uznając jednocześnie że winę ponoszą sędziowie. Dla Atomówek ta decyzja była nie do przyjęcia i tyski klub zaprotestował. Dlaczego bowiem zespół ma być pozbawiony zwycięstwa, skoro ewidentny błąd popełnili sędziowie. Jak nas poinformował Jacek Marczyk, dyrektor sportowy Atomówek, klub otrzymał odpowiedź dopiero dzień przed meczem – PZHL podtrzymał wynik z meczu w Oświęcimiu (wygraną tyszanek 5:4). Na wniosek działaczy Atomówek uzupełniono też regulamin. Nikt wcześniej nie zastanowił się, co by było w sytuacji, gdyby Unia wygrała drugi mecz po dogrywce lub karnych. Obecnie o tym, kto w takim przypadku awansuje do półfinału będzie decydowała kolejna dogrywka i ewentualne karne.
Do rewanżu w Tychach Atomówki, przystąpiły bardzo zmotywowane, chcąc udowodnić, komu należy się awans. W 12 min. uzyskały prowadzenie – po podaniu za bramki Katarzyny Frąckowiak, gola zdobyła Sylwia Łaskawska. Na początku drugiej tercji, Agnieszka Dziedzioch w zamieszaniu wepchnęła krążek do bramki. Rywalki zdobyły jednak kontaktową bramkę, ale podwyższyła Katarzyna Frąckowiak. W 45 minucie potrzebna była analiza wideo, po akcji Pameli Urbańskiej wydawało się, że krążek wpadł do bramki, jednak po analizie video sędzia jej nie uznał. Wkrótce potem Sylwia Łaskawska podwyższyła, a rywalki ustaliły wynik meczu w 58 min.
GKS Tychy – Unia Oświęcim 4:2 (1:0, 2:1, 1:1). Bramki: Łaskawska 2, Dziedzioch, Frąckowiak.
Pierwsze spotkanie półfinałowe w Tychach 25.02: Atomówki GKS – Polonia Bytom (godz. 12).
(poprzednio w portalu)
W Oświęcimiu rozegrano mecz I rundy play off Unia Oświęcim – Atomówki GKS Tychy. Wygrały tyszanki 5:4 w dogrywce. Problem w tym, że w dogrywce zespoły grały 3×3 zawodniczki, choć w regulaminie jest napisane 4×4.
Unia zaprotestowała, powołując się na par. 5 i 6 regulaminu rozgrywek i domagała się powtórzenia dogrywki. Jak nas poinformował Jacek Marczyk, dyrektor sportowy GKS Atomówki, klub otrzymał pismo, w którym PZHL, uznając błąd sędziów, zarządził powtórkę dogrywki, a oba kluby mają się dogadać odnośnie miejsca i terminu.
– Dziwne jest to, że działacze Unii widząc, co się dzieje, nie protestowali od razu, jeszcze podczas meczu, że sędziowie postępują wbrew regulaminowi – powiedział Jacek Marczyk. – A gdzie ma być rozegrana dogrywka? W Oświęcimiu? Jeśli PZHL uznał błąd sędziów, dlaczego my mamy ponosić koszty kolejnego wyjazdu ekipy do Oświęcimia? Rozegranie dogrywki w Tychach, przed meczem rewanżowym, także nie rozwiązuje sprawy, bo co w sytuacji, kiedy – zakładając – my znów wygramy w dogrywce, a w drugim meczu Unia wygra w dogrywce? Takiej sytuacji regulamin nie przewiduje. Oczywiście, gdyby gra toczyła się do dwóch wygranych o wszystkim decydowałby trzeci mecz, ale my gramy tylko mecz i rewanż!
Trudno się też dziwić zdenerwowaniu samych zawodniczek, bowiem w Oświęcimiu wygrały, a błąd sędziów, którzy nie potrafią policzyć do… czterech, odebrał im radość z wygranej i być może wypracowany handicap przed rewanżem.
Zresztą nie jest to pierwsza decyzja PZHL krzywdząca Atomówki. W Bytomiu przerwano wrześniowy mecz z powodu mgły na lodowisku. PZHL nakazał rozegranie meczu w innym terminie. Tyszanki pojechały na własny koszt, choć to gospodarze nie zapewnili odpowiednich warunków do gry. Mógł przecież zostać zmieniony gospodarz meczu, a poza tym w regulaminie jest zapis, że jeśli organizator nie jest w stanie zorganizować meczu w wyznaczonym terminie, orzeka się walkower dla drużyny gości.
Do kolejnego zgrzytu doszło w meczu w Janowie (8.10.2016). Tyszanki przegrały jedną bramką, ale sędziowanie w tym spotkaniu było wręcz skandaliczne i Atomówki złożył protest. Np. jedną z bramek zawodniczka Janowa zdobyła stojąc w polu bramkowym, a za kopnięcie łyżwą leżącej tyszanki, sędziowie ukarali zawodniczkę z Janowa 2 minutami, a powinna być kara meczu i dyskwalifikacja.
– Obejrzano nagrania z meczu i stwierdzono, że sędziowie rzeczywiście popełnili błędy – dodał Jacek Marczyk. – Co więcej, po wywiadzie telewizyjnym, jakiego udzieliła po meczu zdenerwowana nasza kapitan Katarzyna Frąckowiak, PZHL wszczął wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Dopiero, kiedy zagroziliśmy, że wycofamy drużynę z rozgrywek, odstąpiono od nałożenia kary.
Czy po takich decyzjach związku można się dziwić, że psują się relacje między klubami a związkiem, między samymi klubami i zawodniczkami z różnych zespołów? Kluby ponoszą duży wysiłek organizacyjny i finansowy. Dziewczyny podchodzą do gry z wielkim zapałem i zaangażowaniem… A PZHL?