Czarna baśń o Śląsku – rewelacyjna wystawa w Muzeum Miejskim

0
249
Prace z wystawy. Fot. KP.

Muzeum Miejskie zaprezentowało blisko 70 prac Tyskiego Klubu Fotograficznego KRON, który działał w latach 1978/1983. Na wernisażu pojawili się członkowie KRONu – Tadeusz Kluba, Krzysztof Pilecki oraz Zbigniew Zalewski, którzy dzielili się swoimi wspomnieniami z lat działalności klubu. Sama wystawa jest wydarzeniem bez precedensu, bowiem nigdy wcześniej klub nie miał swojej wystawy krytycznej.

Zebrany przez muzealników dorobek to rzecz mocna w swoim wyrazie i dziś unikalna. Śląsk z lat działalności KRONu już nie istnieje, jego ślad zachował się tylko w ulatującej pamięci mieszkańców i na fotografiach tyskiego klubu. Te zaś mają ogromną siłę oddziaływania. Trudno określić z jakiego rodzaju fotografią mamy do czynienia. Z jednej strony jest to jak najbardziej dokument, bo przecież pokazuje widzowi świat dokładnie taki, jakim był. Relacjonuje życie wśród śląskich kolonii robotniczych i familoków, hałd, fabryk i terenów przemysłowych. Na tych zdjęciach, by wrzucić je do szuflady „dokument”, wszystko się zgadza – jest jasno określony temat i bohater, jest jego przekrojowe przedstawienie, jest również socjologiczne zacięcie, wszak Śląsk to przede wszystkim jego mieszkańcy. Ale jest w tych zdjęciach coś więcej…

Piękno, które bije z każdej fotografii zawiera się nie tylko w perfekcyjnym kadrowaniu czy wyczuciu momentu, ale wychodzi dalej niż pozwala na to nienaganna tutaj kompozycja, ekspozycja bez zarzutu i oryginalność. To piękno zawiera się w nierealności świata przedstawionego, od którego bije czarną baśnią i gęstą, równie ciężką jak porter magią. Jest duszno, tak emocjonalnie jak i estetycznie. Ale jest pięknie. I w tym właśnie momencie granica reportażu rozmywa się i przekracza definicję dokumentu, stając się pełnoprawną wizją artystyczną. Jednak żadną miarą nie należy tego uznawać za wadę.

Tyscy muzealnicy przez lata przygotowali się do tej wystawy. Czuli, z jak ważnym materiałem mają do czynienia i tym bardziej dołożyli wszelkich starań, aby sprawy nie pokpić.

– Dzisiaj przede wszystkim powinny przemówić obrazy – rozpoczęła wernisaż Aleksandra Matuszczyk dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach. – Zanim one się u nas pojawiły w takim wyborze, Ewelina Lasota dokonała ogromnej pracy archiwizacyjnej. Lata spędzone na poszukiwaniach zaowocowały tym, że wspólnie z Michałem Łuczakiem mogli zabrać się za prace kuratorską, której owoc dziś przedstawiamy – mówiła dyrektor muzeum.

Jak zapowiedziała Ewelina Lasota wystawa jest zaledwie zaczynem, początkiem prac nad dorobkiem KRONu i w przyszłości możemy spodziewać się kolejnych wydarzeń z nim związanych. Czekamy z niecierpliwością, bo w naszej ocenie to jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza, wystawa fotograficzna, jaką można było przez ostatnie lata w Tychach oglądać.