Korona Andrzeja Kowalczyka

    0
    330

    W piątek, 11.08 o godzinie 9.07, Andrzej Kowalczyk ukończył swój największy dotychczasowo projekt sportowy – zdobycie Korony Gór Polski biegiem. Zajęło mu to 99 godzin 36 minut. To spektakularne osiągnięcie jest kolejnym dokonaniem tyszanina, który wsławił się m.in. mistrzowskimi sukcesami w lodowym pływaniu.

    Korona Gór Polski to 28 górskich szczytów, w każdym z 28 pasm górskich (Tatry, Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Karkonosze, Pieniny, Góry Stołowe i pozostałe 22 pasma). Każdy z nich jest najwyższym szczytem danego pasma, czyli w Tatrach są to Rysy, w Karkonoszach – Śnieżka, w Beskidzie Żywieckim – Babia Góra itd.

    – Kolekcjonowanie Korony Gór Polski zajmuje średnio aktywnym i zmotywowanym osobom, którzy mogą pozwolić sobie wyłącznie na wyjazdy weekendowe, około rok – powiedział Andrzej Kowalczyk. – Jednak niektórym zajmuje to kilka, nawet kilkanaście lat. Mnie udało się to w niecałe… 100 godzin. Pierwszy bieg rozpocząłem 7 sierpnia, o godzinie 5.32 wystartowałem na Tarnicę – najwyższy szczy Bieszczadów. Łatwo nie było – wszędzie kałuże, błoto, deszcz i śliskie korzenie. Musiałem biec ostrożnie, żeby uniknąć kontuzji. I potem kolejne szczyty aż do Rysów, najwyższy w Polsce, a dla mnie debiut na tej górze. Do tej pory nie myliłem się co do osiąganych czasów na danych szczytach, z wyjątkiem Turbacza. Rysy zdobywałem w nocy, przy dużej mgle, przez którą nie przebijała się czołówka i przy widoczności na pół metra. Pokonanie tej góry oznacza bieg na dystansie 3,19 km, ale suma podejścia wynosi 959 metrów, czyli na każdy kilometr wypadało ponad 100 pięter do pokonania po śliskich skałach. To było jeden z najtrudniejszych egzaminów podczas tej próby, ale udało się osiągnąć cel.

    9 sierpnia Andrzej Kowalczyk miał już za sobą 14 zdobytych szczytów, czyli połowę. Jednego dnia zaliczył ich pięć: Czupel, Skrzyczne, Łysica, Ślęża i Skopiec, czyli najwyższe szczyty Beskidu Małego, Śląskiego, Gór Świętokrzyskich, Gór Kaczawskich i Podgórza Sudeckiego – łącznie było to 28 km biegu, niecałe 2 km w górę i w dół. Do skompletowania korony pozostało mu 14 szczytów – 88 kilometrów biegu, 4600 m przewyższeń. Dodajmy, iż w całym przedsięwzięciu towarzyszył mu przyjaciel Łukasz, który pełnił funkcje supportu, m.in. prowadził samochód. Jak mówi A. Kowalczyk, bez jego pomocy realizacja tego przedsięwzięcia byłaby niemożliwa.

    – Cały pokonany dystans po górach to 220 kilometrów i blisko 13.000 metrów podejścia w górę – dodaj A. Kowalczyk. – Na trasie zostawiłem blisko 20.000 spalonych kalorii oraz postawiłem 235 tysięcy kroków. Na wspomniane 99 godzin i 36 minuty składało się między innymi pokonanie dystansu 2400 kilometrów samochodem, by dotrzeć pod każdą z gór, jedynie 14,5 godziny snu i 33,5 godziny biegu po górskich szlakach. Osiągnięty wynik jest jednym z lepszych w kraju, biorąc pod uwagę wszystkie osoby, które zdobyły koronę w dowolnej formule. Mam nadzieję, że zdobycie Korony Gór Polski stanie się przepustką do jeszcze bardziej ambitnych działań, które mam w planach w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Mimo wielu osiągnięć w postaci 24-godzinnego maratonu pływania, kolekcji medali mistrzostw świata w lodowym pływaniu, pokonanie biegiem Korony Gór Polski jest moim największym dotychczasowym osiągnięciem, najbardziej wymagającym fizycznie i mentalnie.