Trener średnio zadowolony

1
980

Do inauguracji nowego sezonu w I lidze piłkarskiej zostały już tylko niespełna trzy tygodnie. Można więc powiedzieć, że przygotowania piłkarzy – choć ledwie co się zaczęły – wchodzą w decydującą fazę. Zespół GKS Tychy ma za sobą już dwa sparingi, a w poniedziałek wyjechał na krótkie zgrupowanie do Buska-Zdroju.

O nowych zawodnikach w tyskiej szatni pisaliśmy szerzej wcześniej. Przypomnijmy zatem tylko, że umowy z GKS podpisali dotychczas: bramkarz Maciej Kikolski, obrońca Marcel Błachewicz i pomocnicy Jakub Bieroński i Marcin Szpakowski. To wszystko młodzieżowcy, podobnie jak kolejny bramkarz, niespełna 20-letni Stanisław Czarnogłowski, który powrócił do Tychów z wypożyczeni do Lublinianki i Wisły Sandomierz. W kontekście dalszego poszukiwania przez tyski klub napastnika, w jednym z portali padło nawet nazwisko… Jakuba Świerczoka, któremu 30 czerwca wygasła umowa z Zagłębiem Lubin, a dolnośląski klub nie zechciał jej przedłużyć. Jaka jednak będzie przyszłość urodzonego w Tychach byłego reprezentanta Polski? – oficjalnie jeszcze nie wiadomo.

Testowani w rolach głównych

Tymczasem w minioną środę podopieczni trenera Dariusza Banasika rozegrali na boisku Areny Lekkoatletycznej przy ul. Edukacji pierwszy sparing. Jak przystało na test-mecz, na murawie pojawili się w większości… piłkarze testowani pod kątem ewentualnej przydatności do I-ligowej kadry, w tym także piłkarze zespołu rezerw trenera Jarosława Zadylaka. Przeciwnikiem GKS był niedawny rywal ligowy, aktualnie już jednak występująca o szczebel niżej Skra Częstochowa.

W pierwszej połowie nieznaczną przewagę posiadali goście, którzy mieli szansę w 34 min. objąć prowadzenie po rzucie karnym. Nie wykorzystali jej jednak, co zemściło się kilka minut później, gdy jeden z testowanych zawodników w koszulce GKS zdobył strzałem z lewej strony gola dla Trójkolorowych.

Tuż po zmianie stron inny z graczy testowanych podwyższył na 2:0 dla GKS trafiając w sytuacji sam na sam z bramkarzem Skry, po czym gospodarze… oddali inicjatywę przyjezdnym. W 72 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zbyt lekkim wybiciu piłki przez obrońców goście zdobyli kontaktowego gola, a kilka minut później tym razem skutecznie egzekwowali kolejnego karnego i ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2.

Jak w meczu Polska – Mołdawia

W minioną sobotę na głównej płycie Stadionu Miejskiego zespół trenera Banasika zmierzył się z dużo bardziej wymagającym rywalem – beniaminkiem czeskiej ekstraklasy MFK Karvina. Mecz rozpoczął się źle dla GKS, a jeszcze gorzej dla Adriana Kostrzewskiego, który bronił bramki gospodarzy. Już w 4 min. tyski golkiper zaliczył fatalnego „babola”, przepuszczając do siatki uderzenie od niechcenia Papalele, co zaskoczyło nawet samego strzelca. Goście praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty I połowy zdecydowanie dominowali nad nieporadnie broniącymi się graczami Trójkolorowych. Budowali akcję za akcją, nie pozwalając gospodarzom nawet przejść przez linię środkową, wchodzili w nasze pole karne jak w masło i raz po raz zmuszali Kostrzewskiego do interwencji. Z większości opresji bramkarz GKS wychodził obronna ręką i dopiero w 37 min. niezbyt pewnie interweniował w zamieszaniu pod własną bramką, co wykorzystał David Krcik podwyższając na 2:0 dla Karviny.

W I połowie spotkania w barwach GKS zagrali: Kostrzewski – Machowski, Buchta, Tecław, Błachewicz – Dzięgielewski, Żytek, Radecki, zaw. testowany 1, zaw. testowany 2 – Mikita.

Na drugą część sparingu trener Dariusz Banasik wystawił niemal zupełnie zmieniony skład, z Maciejem Kikolskim między słupkami. Zupełnie niewidocznego do przerwy Patryka Mikitę zastąpił Daniel Rumin i to on już kilka minut po wznowieniu gry zdobył kontaktowego gola dla Trójkolorowych, kończąc skutecznym wślizgiem precyzyjne podanie z lewej strony boiska. A potem było już jak w meczu Polska – Mołdawia, z tą różnicą, że w rolę podopiecznych trenera Santosa wcielili się Czesi z Karviny. Piłkarze GKS zaczęli częściej i szybciej grać piłką, wreszcie zatrudniali bramkarza MFK i przestali popełniać rażące błędy w defensywie. W 72 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, w zamieszaniu pod bramką gości przytomnie zachował się Marcin Szpakowski, który przyłożył nogę do bezpańskiej piłki i wyrównał stan rywalizacji. Osiem minut później w niemal bliźniaczej sytuacji znalazł się Jakub Bieroński i tyszanie objęli prowadzenie 3:2, którego nie oddali już do końcowego gwizdka arbitra.

II połowę GKS rozegrał w składzie: Kikolski – Połap, zaw. testowany 3, Nedić, Błachewicz (Pipia) – Skibicki, Bieroński, Szpakowski, zaw. testowany 1 (zaw. testowany 5), zaw. testowany 4 – Rumin.

Wynik lepszy niż gra

Mimo zwycięstwa trener Dariusz Banasik daleki był od euforii po tym sparingu. – Wynik jest satysfakcjonujący, natomiast ja nie jestem zadowolony, zwłaszcza z pierwszej połowy – mówił po meczu. – Pozwalaliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele, co można jakoś tłumaczyć ciężkimi treningami, ale jak na 45 minut za dużo było błędów i tylko bodaj jeden strzał na bramkę. Na plus na pewno można zapisać to, że zespół się nie załamał, podniósł się po przerwie, strzelił trzy gole i w efekcie wygrał mecz. Co do zawodników testowanych, to myślę, że pokazali się z dobrej strony i jakieś kontrakty pewnie będą wkrótce podpisane. Ale dopóki nie są formalnie związani z klubem, nie będę wymieniał żadnych nazwisk – dodał szkoleniowiec GKS.

Teraz obóz i kolejne sparingi

W poniedziałek, 3 lipca Dariusz Banasik wraz z resztą sztabu szkoleniowego i kadrą GKS wsiadł do autokaru i pojechał do Buska-Zdroju, gdzie tyszanie rozpoczęli kilkudniowy obóz. W jego trakcie, w środę 5 lipca zagrają w Warce kolejny sparing z Radomiakiem, następnego dnia wrócą do Tychów, skąd w sobotę udadzą się na kontrolną potyczkę z innym reprezentantem ekstraklasy – Śląskiem Wrocław. Potem już tylko treningi na własnych obiektach, dwa mecze kontrolne z Polonią Bytom i Piastem Gliwice (15 lipca) i wyjazdowa inauguracja nowego sezonu z Polonią w Warszawie.

Fot: Łukasz Sobala / gkstychy.info

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.