Zachwyt i niepokój. Wystawa „Beksiński na Śląsku” w Tichauer Art Gallery

1
2283

Wystawa „Beksiński na Śląsku” (18 czerwca od godz. 9.00) w Tichauer Art Gallery to wydarzenie bez precedensu. To pierwsze w Polsce tak obszerne i kompleksowe przedsięwzięcie poświęcone twórczości słynnego malarza. Bo chodzi tutaj nie tylko o 55 obrazów, które można obejrzeć w tyskiej galerii, ale o cykl imprez, które mają przybliżyć wielowymiarową twórczość wybitnego artysty.

Festiwal Zdzisława Beksińskiego

Wystawie towarzyszy prezentacja „Beksiński Multimedia Exhibition – Human Condition”, pokaz obrazów na wielkoformatowych ekranach w połączeniu z muzyką lub w stereoskopii (3D), a poprzez technologię VR odwiedzający będą mogli „wejść do wnętrza obrazów”. Przygotowano również pokazy filmów o życiu Beksińskich, spotkania z ich przyjaciółmi, panele i dyskusje z gośćmi, pokazy mappingu, wystawę prac Beksińskiego zrealizowanych za pomocą grafiki komputerowej i fotomontażu, fotografii, unikatowe materiały video z prywatnych archiwów artysty oraz Fundacji Beksiński. A 24 września w Spodku odbędzie koncert finałowy „Świat Mistrza Beksińskiego”. Oprócz Tichauer Art Gallery organizatorami cyklu przedsięwzięć są Muzeum Historyczne w Sanoku i Fundacja Beksiński.

Odnalezione obrazy

Zaproszeni na konferencję prasową dziennikarze mieli okazję jako pierwsi zobaczyć wystawę w Tichauer Art. Galery. To wyjątkowy zbiór 55 prac Beksińskiego, ukazujący twórczość Mistrza od początku lat 70. po jego ostatnie obrazy z 2005 roku. Ich wyjątkowość polega na tym, że są to obrazy, które sam Beksiński uważał za najlepsze, a których nie można zobaczyć na wystawie stałej w Muzeum Historycznym w Sanoku. Ponadto znalazło się tutaj 5 obrazów z prywatnej „kolekcji japońskiej”, uznawanych do niedawna za zaginione. Zostały zakupione w 1990 r w jednej z galerii w Paryżu i miały trafić do powstającej kolekcji Muzeum Sztuki Wschodnioeuropejskiej w Osace. Jednak muzeum wkrótce po otwarciu zamknięto i po dziełach Beksińskiego ślad zaginął.

Dwa okresy malarstwa

Obrazy zaprezentowane na wystawie w tyskiej galerii obejmują dwa najważniejsze i najbardziej fascynujące okresy z twórczości Zdzisława Beksińskiego. Pierwszy to okres fantastyczny przypadający na lata 70. i początek lat 80. XX w., najbardziej dynamiczny, wizjonerski i wzbudzający wśród widzów ogromne emocje. Drugi – lata 90. i początek XXI wieku – to czas przemiany, w którym artysta w sposób wyważony, niezwykle malarski kreuje nowe wizje. Wszystkie wybrane obrazy są niezwykle różnorodne, spinają klamrą lata 1970-2005 i pozwalają zaobserwować rozwój i dojrzewanie sztuki Mistrza.

– Już jego abstrakcjonistyczne malarstwo zostało zauważone, bowiem Beksiński otrzymał  stypendium w USA, z którego jednak nie skorzystał – powiedziała Dorota Szomko-Osękowska z Muzeum Historycznego w Sanoku. – Ten etap uznał już wówczas za miniony i rozpoczął kolejny – okres malarstwa wizyjnego, fantastycznego. Wiedział, że na tym straci, bo abstrakcjonizm był wówczas bardzo modny, ale on mówił, że nie chce być modny tylko autentyczny. Okres fantastyczny to czas, o którym artysta mówił: „Pragnę malować tak, jakbym rejestrował marzenia i sny”. To był moment, gdy stworzył własny, autentyczny i indywidualny język plastyczny.

Sztuka uniwersalna

Obrazy te fascynują, wzbudzają zachwyt, ale i przerażają. To nie jest malarstwo, wobec którego można pozostać obojętnym. Fantastyczne formy  architektoniczne, monstrualne sylwetki ludzi, bezcielesne sylwetki fantomów, czaszek i upiornych form, oplecione pajęczyną bluszczu, wciągają widza w świat horroru i przerażenia. Jeden z krytyków napisał, że obrazy „ściskają duszę niczym imadło”, nastrajają melancholijnie, refleksyjnie, ale też niepokoją, smucą i budzą grozę.

– Beksiński poprzez obrazy ukazywał swój wewnętrzny świat, który był odzwierciedleniem tego, co w nas najgłębiej ukryte – strachu przed nieznanym, brakiem miłości, śmiercią. Dlatego jego dzieła, w głębszej swej wymowie, niemal zawsze stanowią metaforę egzystencji człowieka. Jednak przez całe życie szukał też piękna i nieustannie do niego dążył. I tego życzymy widzom: by na wystawie odnaleźli piękno – nieoczywiste i ukryte pod warstwą lęku przed śmiercią, przemijania i pustki – stwierdziła Anna Będkowska, wiceprezes Zarządu Tichauer.

– Ale jego twórczość jest zarazem uniwersalna, bo mówi o tajemnicy życia i śmierci, o strachu przed przemijaniem, który stał się motorem jego twórczości. Beksiński nie daje klucza do odbioru swoich dzieł. Chciał, by były odbierane jak utwór muzyczny poprzez uczucia, emocje. Chciał wstrząsać, wzruszać – dodała Dorota Szomko-Osękowska.

Techniki Mistrza

Beksiński nigdy nie tytułował swoich obrazów, są sygnowane literami i cyframi. Malował na płycie pilśniowej, na ogół farbami olejnymi, ale w takli sposób, by zatrzeć wszelkie ślady pędzla, które mogłyby ujawnić proces malarski. Są na wystawie obrazy przedstawiające posągowe, niemal „rzeźbiarskie” głowy, nawiązujące właśnie do rzeźbiarstwa, którym artysta zajmował się na początku swojej twórczości. Są też dzieła nawiązujące do techniki rysunku, której był mistrzem. Obrazy te złożone z drobnych kreseczek określane były przez Beksińskiego, jako malowane „siankiem”.

Ostatnie dzieła

Na wystawie nie ma ostatniego dzieła Beksińskiego (został zamordowany wieczorem tego dnia, kiedy go malował), które pozostało na stałej wystawie w Sanoku. Są natomiast obrazy z ostatnich lat życia artysty 2002-2005,

– To malarstwo bardzo kontemplacyjne, medytacyjne. Jest w nich światło, które gdzieś się zawsze przebija. Zresztą mówił, że gdyby wyobrazić sobie życie jako tunel, to na jego końcu jest takie światło i do tego przekonywał sam siebie przez całe życie – mówiła historyk sztuki z Muzeum Historycznego w Sanoku.

Wystawę w Tichauer Art Gallery można zwiedzać od 18 czerwca do 21 września, a 24 września w Spodku odbędzie się koncert „Świat Mistrza Beksińskiego”. W programie znajdzie się kompozycja „Sine Titulo” autorstwa Szymona Sutora i „Requiem” – Alfreda Schnittke połączone z prezentacją obrazów ściśle związaną z dramaturgią muzyki.

*      *       *

Beksińskiego – malarza, rzeźbiarza, fotografika, rysownika, grafika komputerowego, autora fotomontaży, pisarza – nie da się zamknąć w ramach jednej wystawy. Stąd pomysł na festiwal, bo tylko nagromadzenie wielu wydarzeń z kilku dziedzin artystycznej ekspresji może dać obraz tego jak wszechstronnym artystą był Zdzisław Beksiński. I o tym, jak fantastyczną przebył drogę od projektowania autobusów w fabryce Autosan do miana jednego z najbardziej rozpoznawalnych artystów polskich i najwybitniejszych twórców przełomu XX i XXI wieku.

Zdjęcia: Leszek Sobieraj

 

1 KOMENTARZ

  1. Naprawdę bardzo się cieszę że będę mogła zobaczyć te obrazy w Tychach!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.