Z okazji Dnia Dziecka przepytujemy najmłodszych

0
140
MCK zorganizował liczne wydarzenia z okazji Dnia Dziecka. Fot. Alan Kościak-Kieras

Cytując Antoine De Saint-Exupery „Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym”. Idąc tym tropem udaliśmy się do Szkoły Podstawowej nr 36 oraz Tyskiego Przedszkola Montessori, aby z okazji Dnia Dziecka, zadać milusińskim kilka pytań i przypomnieć sobie, jak wygląda świat z dziecięcej perspektywy.

Mama, tata i dzieci

Na początek postanowiliśmy zadać pytania najprostsze, aby pobudzić młode rozumki do pracy. I tak na pytanie „Kto to jest mama?” usłyszeliśmy, że jest to „osoba, która gotuje”, „mama wstawia pranie”, „daje prezenty i lekarstwo, gdy boli”. Zaskoczeni tak trzeźwą oceną sytuacji na sam koniec usłyszeliśmy cudowne podsumowanie, że „mama to ktoś, kto bardzo kocha”. Kim zatem jest tata? „Mój tata to chodzi do pracy na dziesiątą, ale tylko czasami”, „Tata zarabia pieniądze dla mamy”, „To jest mężczyzna i biega maraton, kiedy mama zajmuje się domem”, „Jest też potrzebny, żeby urodzić dziecko”. W tym momencie, nie znając najnowszych doniesień naukowych, przestaliśmy drążyć temat. Ale postanowiliśmy się dowiedzieć, czym różni się zatem mama od taty… Jasne dla nas się w końcu stało, że „osobowością”, „siusiakiem”, a nawet „wieloma różnymi cechami”. Dzieciaki doskonale orientują się też, kiedy obchodzimy różne uroczystości. O ile na pytanie „kiedy jest dzień mamy” padło mnóstwo odpowiedzi typu „był”, „w poniedziałek albo w środę”, „na pewno wczoraj”, o tyle po pytaniu o dzień taty zapadła cisza.

Telefon kuzynki, pandemia i ujma dla Bierunia

Dzieciaki jak to dzieciaki, miały mnóstwo celnych spostrzeżeń. – Moja kuzynka ma taki sam telefon. – A jaki to jest telefon? – Nie wiem, ale ma taki sam… Nie mieliśmy więcej argumentów. Zmieniając temat, zapytaliśmy, co to jest pandemia. I tym razem nie było zaskoczenia, bo usłyszeliśmy, że „to koronawirus”, „bardzo duża choroba”, „to wtedy kiedy przyjeżdża policja i zabiera na kwarantannę”, „na pandemię trzeba się szczepić”. Zaciekawieni zaczęliśmy dociekać, co to zatem jest szczepionka: „szczepionka to odporność i zdrowie”, „to taki buziak, który leczy, ale trochę boli i w sumie nie jest zły”… Nie mieliśmy więcej pytań… Ale odpowiedzi padały dalej, pomimo rzekomego braku pytań. – A ja mieszkam na wsi! – A co to jest wieś? – Wieś to jest wtedy, kiedy pali się węglem i ma się kury i konie. – A z jakiej wsi jesteś? – Z Bierunia.

Broń obosieczna

W tym momencie odwróciliśmy zasady gry i to dzieciaki zaczęły zadawać pytania. – A ile ma pan lat? – Ale dużo. – A ma pan żonę? – A dlaczego nie, bo mój tata ma a nie jest taki stary. Dzieciaki wyczuły, że tracimy grunt pod nogami i przeszły do ciężkiej ofensywy. – A który ptak potrafi lecieć z prędkością 320 km/h? – A ile to jest tysiąc plus wszystko? – Ile jest psów na świecie? – Kocha pan psy? – Skoro tak, czemu nie ma pan żony? – Czy chciałby pan zostać strażakiem, bo strażacy mają żony. – Nie, jestem dziennikarzem, chcecie wiedzieć, co robi dziennikarz? – Nie, a czy zna pan jakiegoś strażaka?

Agatha Christie powiedziała „Punkt widzenia dziecka. Wszyscy go kiedyś znali, ale oddaliliśmy się od niego tak bardzo, że trudno nam znowu do niego powrócić”. Patrząc na świat z dziecięcej perspektywy przez tych kilka chwil, zacząłem się zastanawiać, co zrobiłem nie tak, że nie zostałem tym cholernym, żonatym strażakiem…