Warto o tym rozmawiać – Dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych.

0
101

W tym tygodniu (5 maja) obchodziliśmy Dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych. To doskonała okazja do chwili refleksji nad tym, w jaki sposób odnosimy się do osób z różnego rodzaju ograniczeniami. Czy traktujemy ich jak pełnoprawnych członków społeczeństwa?

Święto to w wielu krajach jest inspiracją do manifestowania tolerancji i równouprawnienia, jednak przede wszystkim chodzi w nim o to, by zauważyć i postarać się zrozumieć osoby z niepełnosprawnościami. Czasami w tego typu kontaktach wystarczy wykazać się odrobiną empatii. By ułatwić to zadanie naszym Czytelnikom, zapytaliśmy niepełnosprawnych tyszan, czym dla nich jest dyskryminacja i czy jej doświadczają. Ich historie mogą być wskazówką, na co zwrócić uwagę, by na co dzień łatwiej im się żyło i funkcjonowało w naszej lokalnej społeczności.

Armin:

– Dyskryminacja to dla mnie forma wykluczenia społecznego, nierówne traktowanie w różnych dziedzinach życia. Niestety, tyczy się też osób niepełnosprawnych. Moim zdaniem rodzaj dyskryminacji jest zależny od rodzaju niepełnosprawności. Ja osobiście poruszam się na wózku, więc głównie spotykam się z dyskryminacją związaną z barierami architektonicznymi, jest to dla mnie właśnie pewien rodzaj dyskryminacji. Najbardziej bolą sytuacje, kiedy to w nowopowstałych budynkach (czy to sklepy, czy restauracje itp.) pojawiają się przeszkody typu niepotrzebne dwa schodki, niedostosowana toaleta czy wysoka lada. Czasem jest to robione nieświadomie. Ludzie niemający styczności z osobami poruszającymi się na wózku, nie mają pojęcia, co może im sprawiać problem. W innych kwestiach, np. w kontaktach międzyludzkich, mam to szczęście, że bardzo rzadko spotykam się z dyskryminacją. Mogę nawet powiedzieć, że nie pamiętam, kiedy coś takiego miało miejsce. W dzieciństwie zdarzały się formy dokuczania, ale to robiły dzieci, nieświadome. W tamtych czasach nie było w szkole edukacji na temat osób niepełnosprawnych. Teraz chyba troszkę się to zmieniło, tak samo jak to, że więcej dzieciaków uczęszcza do normalnych szkół, nie integracyjnych, i przebywa ze zdrowymi dziećmi. Wiem, że nie wszyscy niepełnosprawni mają takie szczęście. Ja staram się żyć normalnie, funkcjonować na tyle, na ile pozwala mi sprawność. Otaczam się samymi dobrymi ludźmi, więc nie spotykam się z dyskryminacją. Mam duży dystans do swojego życia, więc staram się też bez problemu wyjaśniać ludziom pewne sprawy i moje problemy. Jak mawia klasyk – warto rozmawiać.

Paweł:

– Dyskryminacja to jest według mnie traktowanie kogoś jak gorszego, słabszego, z powodu niepełnosprawności. Spotkałem się z tym między innymi w pracy. Kiedyś byłem zatrudniony w zakładzie pracy chronionej w call center – obsługa klienta. Okazało się, że zarabiałem mniej niż osoba zdrowa, a miałem takie same obowiązki. Dlatego teraz interesują mnie tylko oferty na otwartym rynku pracy – chcę być doceniany i szanowany. A w życiu codziennym? Obok tyskiego Palisandra jest taka mała dyskoteka i tam kilka razy nie chciano mnie wpuścić, bo managerka stwierdziła, że nie chce odpowiadać za moje bezpieczeństwo. Poruszam się na wózku, ale przecież jestem odpowiedzialny i dorosły!

Ewa:

– Niestety, doświadczyłam dyskryminacji. Parę lat temu zdecydowałam się podnieść swoje kwalifikacje i rozpoczęłam studia pielęgniarskie. Na pierwszym wykładzie z podstaw pielęgniarstwa prowadząca – doktor pielęgniarstwa – obserwowała nas, jak wchodziłyśmy do auli, a ponieważ kuleję, szybko mnie zauważyła. Zapytała mnie, dlaczego kuleję… Powiedziałam jej, że jestem po amputacji nogi, a ona wręcz kazała mi zrezygnować z tego kierunku, bo osoby niepełnosprawne nie nadają się do tego zawodu. Mówiła to na forum grupy i oczywiście dla „mojego dobra”…