Jest radość, ale są i obawy

0
584
Gabriela Stańczyk prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Tychach. Fot. SW

Po reformie i strajku przyszła epidemia. Nowy rok szkolny to kolejne wyzwania dla pracowników oświaty. Likwidacja gimnazjów, strajk nauczycieli, wreszcie COVID-19 i nauczanie zdalne – w ostatnich latach oświata przeżywa jedno trzęsienie ziemi za drugim. O tym, jaka jest sytuacja i morale w środowisku nauczycielskim po powrocie do nauczania stacjonarnego w realiach epidemii, rozmawiamy z Gabrielą Stańczyk, Prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Tychach.

 

TT: Z jakimi wyzwaniami muszą mierzyć się nauczyciele i dyrektorzy po rozpoczęciu tego – kolejnego już – nietypowego roku szkolnego? Jakie docierają do państwa sygnały?

Gabriela Stańczyk: – Te wyzwania to temat rzeka. W Tychach na szczęście na razie sytuacja nie jest zła, ale nie jest też oczywiście łatwa. Za nami trudny rok szkolny 2019/2020. Nikt nie mógł przewidzieć, że wybuchnie pandemia, że będziemy izolowani i zajdzie konieczność pracy zdalnej. Nikt z nas nie był przeszkolony w tej dziedzinie, a trzeba było sobie z tym szybko poradzić. I w Tychach to się udało, można powiedzieć, całkiem dobrze. My jako Oddział ZNP obejmujemy działalnością sześć jednostek samorządowych, z których każda gmina jest inna i jej możliwości budżetowe są inne, co ma oczywiście przełożenie na finansowanie oświaty. Od lat jako związek głośno mówimy, że subwencja oświatowa jest niedoszacowana. Dopłata ze strony samorządów ciągle rośnie i to się coraz bardziej odczuwa, także w tych trudnych sytuacjach wymagających nadzwyczajnych działań. Niestety, nasze inicjatywy nikną zazwyczaj w szufladach sejmowych. Przy tworzeniu przepisów nie słucha się praktyków.

Ta sytuacja nadzwyczajna, jaką jest pandemia, zastałą polską oświatę w okresie bynajmniej nie spokojnym.

Szkoły były tuż po reformie całego systemu, przeładowane. W szkołach podstawowych było sześć klas, a teraz jest osiem. W szkołach ponadpodstawowych skumulował się podwójny rocznik. Trzeba było te szkoły doposażyć. A więc ciągle nowe wydatki, nowe zadania. Od kilku lat żyjemy w bardzo szybkim tempie i musimy sobie z tymi wszystkimi zmianami szybko radzić. Muszę powiedzieć, że gdyby nie zaangażowanie nauczycieli i dyrektorów oraz rzetelne i odpowiedzialne podejście ze strony samorządów, to żadna reforma by się nie udała.
Wszyscy byliśmy bardzo tym zmęczeni, również emocjonalnie. Mieliśmy za sobą strajk, który nie osiągnął naszych zamierzeń, ale drugiej strony bardzo zintegrował środowisko oświatowe. Coraz więcej osób zauważa to niedofinansowanie i widzi, że cała odpowiedzialność zrzucana jest na samorządy i dyrektorów Nie inaczej jest w czasie pandemii.

Dużo słyszy się o kryzysie kadrowym w oświacie. Czy rzeczywiście nauczycieli zaczyna brakować?

Środowisko nauczycielskie się starzeje, to jest fakt. Młodzi absolwenci szkół wyższych, przy tak niskich zarobkach w oświacie, szukają innej pracy. Braki kadrowe będą narastać, ponieważ w naszych szkołach i placówkach oświatowych większość nauczycieli jest w wieku 50-60 lat. Oni zbliżają się już do emerytury i nabywając to uprawnienie będą z niego korzystać. Bo są zmęczeni, wypaleni zawodowo i wyczerpani emocjonalnie tym wszystkim co się ostatnio dzieje.
Czy obawa o własne zdrowie też odgrywa tu rolę? Przecież osoby w wieku 50-60 lat są narażone na cięższy przebieg COVID-19.

Może to być jeden z czynników, który zaważy na decyzji o szybszym skorzystaniu z przysługujących uprawnień. Wszystko zależy od indywidualnego stanu zdrowia, jeżeli ktoś czuje się na siłach to pracuje dalej, ale jeżeli jest schorowany… Cóż, w tym przedziale wiekowym i po tylu latach pracy ludzi idealnie zdrowych jest niewielu.
Ale izolacja związana z pandemią też bardzo mocno dała się wszystkim we znaki. Wszyscy bardzo chcieliśmy wrócić do szkoły. Edukacja polega na relacji bezpośredniej i nic jej nie zastąpi. Tego bezpośredniego kontaktu brakowało zarówno uczniom, jak i nauczycielom. Rodziców też mocno obciążała nauka domowa. Gdy dowiedzieliśmy się, że wracamy do nauki w systemie stacjonarnym, wszyscy odetchnęliśmy.

Z drugiej strony mamy reżim sanitarny. Trudno jest dzieciom, szczególnie tym młodszym, wpoić te nowe zasady. One podświadomie lgną do siebie, spragnione tego kontaktu z rówieśnikami. Tak więc z jednej strony bardzo się cieszymy, ale z drugiej jest to oczywiście znowu praca w pewnym napięciu i stres związany z zagrożeniem epidemicznym.

Czy zauważa pani w tym roku szkolnym zmasowane odejścia z zawodu nauczyciela, czy to na emeryturę czy w inny sposób?

Kadra pedagogiczna uszczupla się już od kilku lat. Porównując liczbę nauczycieli, którzy przeszli na emeryturę w tym roku i w poprzednim, nie widać tendencji wzrostowej. To nie jest bardzo duża liczba. Natomiast oprócz uprawnień emerytalnych, nauczyciele mają też uprawnienie wynikające z Karty Nauczyciela, czyli urlop dla poratowania zdrowia. I w tym roku na pewno więcej osób niż dotychczas z niego skorzystało. Ma na to wpływ na pewno troska o zdrowie i zagrożenie epidemiczne.

Kryzys kadrowy na pewno zagląda nam już w oczy, chociaż nasi nauczyciele są bardzo dobrze wykształceni i rzadko się zdarza, by nauczali tylko jednego przedmiotu. W większości mają dwie, trzy, nawet cztery kwalifikacje. Większość nauczycieli jest zatrudniona na 1,5 etatu, to trochę ratuje sytuację. Ale wszyscy się niepokoimy co będzie, gdy zacznie się sezon grypowy, którego początek już widzimy. Nauczyciele to też tylko ludzie, oni też chorują. O ile dotychczas, gdy ktoś nie był bardzo ciężko chory to często decydował się przyjść do pracy, to w tej chwili, ze względu na zagrożenie koronawirusem, każde przeziębienie trzeba przechorować w domu. Gdy nauczyciele zaczną chorować, może się okazać, że mamy problem kadrowy.

Dlatego jako związek apelujemy do rządu o dostępność bezpłatnych szczepień na grypę dla pracowników oświaty, o dostępność testów przesiewowych gdyby jeszcze bardziej nasiliły się zachorowania. Staramy się robić co w naszej mocy, by to kształcenie stacjonarne utrzymać, ale w tej sprawie odpowiedzialność leży po każdej ze stron – dyrektorów, nauczycieli, rodziców i uczniów. We wrześniu skupiliśmy się na tym, by te wszystkie nowe procedury wdrożyć. Na ile zadziałają one skutecznie – życie pokaże. Mimo wszystko staramy się być dobrej myśli.