Leśni bezdomni

3
1149
Takie tabliczki pojawiły się w kilku miejscach w Tychach. Fot. Jacek Adamus.

Wiele osób niecierpliwie wyczekuje rządowej decyzji o otwarciu lasów.
Zakaz wstępu do lasów, który rząd wprowadził 3 kwietnia, został przedłużony do 19 kwietnia. W miniony wtorek rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, że istnieje możliwość stopniowego otwierania przestrzeni publicznej, która jest uwarunkowana liczbą zachorowań w najbliższych dniach. Otwarcie lasów jest brane pod uwagę jako pierwsze.

 

 

160 tys. podpisów pod petycją

W rozporządzeniu rządu przedłużającym zakaz wstępu do lasu czytamy, że „zakazuje się korzystania z […] pełniących funkcje publiczne terenów leśnych, w szczególności: parkingów leśnych, miejsc postoju pojazdów, miejsc edukacji leśnej, miejsc małej infrastruktury leśnej i miejsc biwakowania”. Zamknięcie lasów było szeroko komentowane w przestrzeni publicznej. Pod petycją do Prezesa Rady Ministrów o otwarcie lasów podpisało się ponad 160 tys. Polaków. W tym tyszanin Jacek Adamus, który swój sprzeciw wyraził publicznie, umieszczając w kliku miejscach tabliczkę z żądaniem „Otwórzcie lasy”. – Od niemal 15 lat praktykuję shinrin-yoku (z jap. kąpiele leśne) czyli uważny kontakt z naturą, aktualnie bardzo popularny na całym świecie. Mówiąc ogólnie, są to prozdrowotne i relaksacyjne spacery w środowisku leśnym, bardzo bogatym w czynniki aerobiologiczne. Od zwykłej wizyty w lesie shinrin-yoku różni się sposobem jego percepcji – polega na świadomym czerpaniu z dobrodziejstw lasu poprzez wszystkie zmysły. W lesie rośliny wydzielają naturalne substancje hamujące rozwój szkodliwych mikroorganizmów czy też zbawienne olejki eteryczne. Leśna flora bakteryjna również nie jest tutaj bez znaczenia. Szereg badań potwierdza skuteczność kąpieli leśnych jako technik terapeutycznych. Ponadto wielu ludzi, wliczając mnie, wytworzyło silną emocjonalną więź z drzewami, wśród których czujemy się jak w domu. Zamknięcie lasu traktuję więc osobiście, jak zakaz wstępu do domu właśnie. Jest on bardzo dotkliwy – tłumaczy swoje stanowisko pan Jacek. – Rozumiem potrzebę ograniczenia kontaktu z innymi osobami, ale nie jest ona logicznym argumentem do zamknięcia lasów. Decyzja ta w świetle opinii wielu lekarzy wydaje się bezpodstawna, zaś w opinii prawników niezgodna z panującym prawem. Sam nie zauważyłem na tyle wzmożonego ruchu na ścieżkach leśnych, by móc powiedzieć, że stwarza on zagrożenie dla mojego życia. Więcej na ten temat napisałem na swoim profilu FB – dodaje.

– Uważamy, że decyzja o zakazie wstępu jest pochopna i wyrządzi dużo więcej szkody dla ludzkiego zdrowia niż potencjalne zarażenie się wirusem w przestrzeni leśnej. Obostrzenie o zachowaniu bezpiecznej odległości jest wystarczające. Ogromne obszary lasów w naszym kraju są najbezpieczniejszym miejscem, w jakie może udać się człowiek w tym trudnym okresie, jednocześnie najłatwiej tam zachować zalecaną odległość. Spacer i kontakt z przyrodą jest konieczny do życia! Nie ma racjonalnych powodów, by przebywanie w lesie było bardziej niebezpieczne niż przebywanie w komunikacji publicznej, kościele czy sklepie – apelują autorzy petycji dostępnej na portalu Petycje Obywatelskie avaaz.org.

 

LoveLasy

Głos w sprawie zabrała również Anna Nowicka, która założyła grupę miłośników leśnej przyrody Tyskie LoveLasy. – Las jest naszym drugim domem. Jest naszym azylem, w którym możemy schować się przed zgiełkiem i hałasem panującym w mieście, przed pośpiechem. gonitwą i stresem dnia codziennego. Las daje nam siłę, redukuje stres, tylko tam tak naprawdę odpoczywamy i czujemy prawdziwą więź z naturą. Chwilowo nam to zabrano, zakazano jakby wstępu do domu. Dla nas nie ma on podstawy prawnej i wychodzimy z założenia, że Lasy Państwowe podlegają ustawie z dnia 28 września 1991 r. o lasach, w której zapisane jest, że nadleśniczy mogą zakazać wstępu do lasu jedynie w trzech przypadkach, gdzie żaden z wymienionych w ustawie nie nastąpił. Przed wprowadzonym zakazem w lasach rzadko spotykaliśmy innych ludzi, a gdy już zdarzyło nam się kogoś mijać, to każda z osób starała się zachować odpowiedni odstęp, nie widzieliśmy w lesie potencjalnego zagrożenia związanego z panującym wirusem. Zakazu jednak przestrzegamy, gdyż zdajemy sobie sprawę, że w panującej sytuacji walka nie jest nikomu potrzebna, a zapewne przeistoczyłaby się w przysłowiową walkę z wiatrakami. Na naszym balkonie oraz w samochodzie widnieje napis „Otwórzcie lasy”. Chcemy tym sposobem pokazać, jak bardzo ważne jest dla nas otwarcie lasu i zniesienie zakazu wstępu do niego – komentuje.

Na założonej przez Annę Nowicką grupie Tyskie LoveLasy rozgorzała dyskusja, gdzie członkowie bardzo negatywnie wypowiadali się o wprowadzonym zakazie. – Dostaliśmy mnóstwo odpowiedzi, za co bardzo dziękujemy. Większość osób myśli podobnie jak my. Uważa zakaz za bezpodstawny i zupełnie niepotrzebny. Zgadzamy się też z opiniami innych osób, że jeśli chodzi o panującą suszę, może i lepiej, że las tymczasowo odpocznie od ludzi. Jako miłośnicy lasu czekamy z otwartym sercem i utęsknieniem na zniesienie zakazu i mamy nadzieję, że wprowadzony zakaz wstępu do lasu wyjdzie na dobre samym lasom i wszystkim jego mieszkańcom, i że przynajmniej lasy będą miały z tego jakąś korzyść – dodaje.

 

Czy sypią się mandaty?

Zwróciliśmy się do Sławomira Cichego rzecznika prasowego Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, który opisał aktualnie panująca sytuację. – Z naszych informacji wynika, że na terenie województwa śląskiego i opolskiego, póki co, nałożono 3 mandaty za łamanie zakazu wstępu do lasów. Oczywiście cały czas działa terenowa służba leśna, która upomina o przestrzeganie panującego zakazu, co wydaje się wystarczające. Trudno mi przedstawić jak wyglądały te trzy przypadki nałożenia mandatów przez stróżów prawa, ale mogę przypuszczać, że zostały nałożone w sytuacji, kiedy ewidentnie była łamana ustawa zakazująca np. wjazdu na teren lasów samochodem. Z naszych informacji jednoznacznie wynika, że społeczeństwo stosuje się do zaleceń rządu – tłumaczy rzecznik. Potwierdziliśmy, że część mandatów, o których mowa, wystawili funkcjonariusze mikołowskiej policji oraz policjanci z Bierunia. W obydwu przypadkach skierowano wniosek o ukaranie do sądu. Stąd można przypuszczać, że ukarani odmówili przyjęcia mandatów.

 

Wycinka pod płaszczykiem zakazu?

Do redakcji doszły również głosy podnoszące alarm, jakoby podczas zamknięcia lasów dochodziło do masowych wycinek drzew. – Takie doniesienia są wyssane z palca – komentuje Sławomir Cichy rzecznik prasowy RDLP. – My nie wycinamy niczego, co nie zostało zapisane (raz na 10 lat – przyp. red.) w planie urządzania lasu zatwierdzonym przez Ministerstwo Środowiska. Przed zatwierdzeniem takiego planu przeprowadzamy konsultacje społeczne, w których każdy ma prawo się wypowiedzieć. Uczciwie muszę poinformować, że zdarzają się przypadki odstępstwa od tego planu, jednak są to tak zwane cięcia sanitarne, czyli rodzaj zabiegów pielęgnacyjnych wynikających z zagrożenia lasu. Polegają na wczesnej likwidacji ognisk szkód przez usunięcie chorych lub obumarłych drzew oraz na utrzymaniu higieny lasu na właściwym poziomie. W ostatnich tygodniach nie wzrosła liczba takich cięć – wyjaśnia rzecznik.

 

Lasy na co dzień

Największym nadleśnictwem na terenie ukazywania się naszej gazety jest Nadleśnictwo Kobiór, którego całkowita powierzchnia wynosi ponad 21 tys. ha, sama zaś powierzchnia lasów to ponad 20 tys. ha. Jest to również największe nadleśnictwo podległe pod Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Katowicach. Na co dzień leśnicy zajmują się współpracą z młodzieżą z okolicznych szkół, organizowaniem różnorodnych form kontaktu z przyrodą poprzez prelekcje, pogadanki czy sam pobyt w lesie. Lasy w naszym rejonie obfitują w atrakcje przyrodnicze jak: piękne drzewostany, łąki kwietne, liczne stawy i bagna z bogatą florą i fauną, zabytki architektury, kultu, sztuki oraz tradycji myśliwskiej. Również i my czekamy na ich otwarcie.

 

3 KOMENTARZE

  1. Chory kraj i chore przepisy. Przebywanie na łonie przyrody jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Zgadzam się,że w obecnej sytuacji najlepiej wybrać się do lasu czy parku samemu – my ludzie mamy tego świadomość, jest to podyktowane naszym bezpieczeństwem i się do tego dostosujemy ! Tylko trzeba w nas uwierzyć a nie ograniczać i karać !

  2. Grażyna, 100% racji. Ludzie na szczycie pod byle pozorem chętnie wsadzili by nas pod but. Dlaczego? Bo traktują nas, zwykłych obywateli jak szarą, bezrozumną masę. Co to nie widzi, nie słyszy, nie rozumie, nie analizuje i nie wyciąga wniosków. Masz siedzieć cicho, pracować, płacić podatki, nie pokazywać, że masz kręgosłup i logicznie myślisz. Trochę już żyję, kocham wolność – tę mentalną. I powiem tylko, że w latach stanu wojennego komuniści dali nam duuuużo więcej swobody, niż obecne kacyki. Czy nasze dzieci, wnuki i prawnuki będą musiały żyć tak, jak im władza nakaże? Nie, jeśli tylko zaczniemy logicznie myśleć i tego samego wymagać od władzy.

    • Cieszę się,że myślisz podobnie do mnie i na pewno wielu innych myśli tak jak my. Ale od tej władzy to chyba obecnie my nie możemy nic wymagać, nie da się , mają nas gdzieś. Trzeba by wyjść solidarnie na ulicę i obalić ten chory rząd. Nie ma innej opcji, przynajmniej ja tak to widzę.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.