Portret fotografii dokumentalnej – Tychy Press Photo podsumowanie

0
602
Nagroda w kategorii najlepsze zdjęcie/fotoreportaż wykonane w Tychach. Ireneusz Kaźmierczak „Tyszanie: Święto Miasta”.

Portret fotografii dokumentalnej

Wraz z 20. edycją Tychy Press Photo ten rozpoznawalny konkurs fotograficzny stał się dwudniowym Festiwalem Fotografii Dokumentalnej Tychy Press Photo i pod taką nazwą będzie funkcjonował w przyszłości. W tym roku w konkursie wzięły udział 34 osoby, z których jury nagrodziło trzy oraz wręczyło cztery wyróżnienia.

Nagrodzeni

Pierwszy dzień Festiwalu rozpoczął się rozwiązaniem konkursu. Podobnie jak w zeszłym roku prace jednego autora zostały nagrodzone w dwóch kategoriach, i tak Grzegorz Krzysztofik za reportaż „Stany” otrzymał laury za najlepszy fotoreportaż, zaś jedno z tych zdjęć zostało uznane za najlepszą fotografię konkursu. W kategorii najlepsze zdjęcie/fotoreportaż wykonane w Tychach wygrał Ireneusz Kaźmierczak pracą „Tyszanie: Święto Miasta”. Zdjęcie nienaganne kompozycyjnie, którego rytm prowadzi poprzez wielowymiarowy plan, gdzie dzieje się niesłychanie dużo. Świetne, wyróżniające się na tle pozostałych, ale… Wyróżnienia otrzymali Dorota Rewers, Artur Jastrzębski, Łukasz Furczyk oraz Adam Kluga. Pula nagród wynosiła 3000 zł.

Mocne uderzenie moralnego niepokoju

Problem fotografii dokumentalnej, fałszującej rzeczywistość, poruszył Maciej Moskwa gość specjalny Festiwalu, który dokumentuje konflikt syryjski od prawie 10 lat. – Na jednym z moich zdjęć widać po horyzont ogromną grupę mężczyzn w sile wieku, starających się wydostać z ogarniętego konfliktem kraju. Nie widać kobiet ani dzieci, które de facto zostały z tyłu. Obraz bez solidnego podpisu prasowego wprowadza w błąd, zakrzywia rzeczywistość. Zbyt często takie fotografie są wykorzystywane do szczucia opinii publicznej i straszenia przed uchodźcami. Ta wybiórczość to jeden z powodów, dlaczego zastanawiam się nad porzuceniem fotografii dokumentującej konflikty – mówił Maciej Moskwa, którego zdjęcia i opowieść były najmocniejszym punktem festiwalu. Fotograf ze swoim obiektywem zaglądał wprost przed lufy karabinów bojówkarzy Al-Ka’idy oraz obrazował walczących z ekstremizmem religijnym obywateli decydujących się na pozostanie w kraju. Jego historia była niezwykle prosta, przez co jeszcze dosadniejsza. – Jak byłem dzieckiem jeździłem do Syrii na wakacje. Czułem się tam bezpieczniej niż w niejednej gdańskiej dzielnicy. Teraz w miejscu, gdzie jadłem najlepsze lody pistacjowe, toczy się wojna, miliony niewinnych ludzi straciło domy, setki tysięcy życie. Ten kraj został zdestabilizowany. Radykalizm to straszna rzecz.

Wernisaż w Obok

Tego samo samego dnia odbył się wernisaż wystawy prac dwóch autorów: Krzysztofa Gołucha oraz Michała Szalasta. Pierwszy z nich pokazał pracę zawodową osób niepełnosprawnych, które mają zatrudnienie dzięki takim ośrodkom jak Zakłady Aktywności Zawodowej. Z jego prac bije porządek w kadrze, pedantycznie dobrane kolory sceny i iście malownicze światło. Trudno jest przecenić wartości estetyczne projektu. Michał Szalast (nota bene przewodniczący jury) podjął temat albinosów żyjących w Tanzanii, którzy prowadzą nierówną walkę ze światłem, powodującym spustoszenie w organizmie pozbawionym barwnika. Wystawa potrwa do 31 marca.

 

Kondycja fotografii prasowej

Drugi dzień festiwalu rozpoczął się od burzliwej dyskusji, jaka wywiązała się na spotkaniu z Rafałem Klimkiewiczem i Dominikiem Gajdą pt. „Śmierć fotografii prasowej?”. Prowadzący spotkanie bronili tezy o schyłku tej dziedziny fotoreportażu. I nie bez racji. – Doskonale pamiętam kiedy w moich oczach rozpoczęła się ta przysłowiowa śmierć. 23 września 2005 roku palił się Hotel Gołębiewski. Kiedy przybyłem na miejsce, strażacy już zwijali węże. Na moje szczęście jakiś przechodzień miał ze sobą aparat cyfrowy i odkupiłem od niego kilka zdjęć, sprzedając je z kilkukrotnym zyskiem. Od tamtego czasu minęło 5 lat, a ja nie zatrudniam już 12 fotografów na etacie, a w momencie kiedy dowiaduję się o jakimś zdarzeniu, w necie hulają z niego zdjęcia, a nawet transmisje live. Każdy ma teraz w kieszeni urządzenie, które to umożliwia – wyjaśniał swoje racje Klimkiewicz właściciel agencji fotograficznej Edytor. Nie zgodził się z nim Bogdan Kułakowski (laureat wyróżnienia World Press Photo), który stwierdził, że zjawisko zaobserwowane przez Klimkiewicza to nie śmierć fotografii prasowej, a jedynie zmiana platformy, na jakiej jest publikowana. W dyskusję włączyli się przedstawiciele lokalnej prasy (w tym niżej podpisany) i chwała prowadzącym spotkanie i organizatorom za to, że stworzyli forum umożliwiające tak ciekawą wymianę poglądów. Koniec końców ustalono, że wraz z popularyzacją fotografii cyfrowej i ułatwieniem procesu powstawania zdjęć, zawód fotografa prasowego stracił na prestiżu i opłacalności. Dominik Gajda zaś przypomniał szalenie ciekawą inicjatywę Tygodnika Powszechnego, który… zbiera pieniądze na większe fotoreportaże na platformach finansowania społecznego (zrzutka.pl, polakpotrafi.pl etc.). Takie czasy…

 

Pomyłka?

Pokaz zdjęć kolejnego autora śmiało można uznać za jakąś pomyłkę, niemającą z tematem Festiwalu wiele wspólnego. Faktycznie były to zdjęcia i faktycznie coś dokumentowały, ale jeżeli taki poziom warsztatu wystarcza, aby publikować w prasie i na festiwalach, to zgadzam się z Klimkiewiczem w 100%. W tej szafie zalęgł się trup. Organizatorów tłumaczy jedynie to, że tę samą pomyłkę popełniono na konkursach Grand Press Photo, Obiektywnie Śląskie, Klimaty Częstochowskie i Fotosprint, na których autorkę nagradzano. Trudno to wszystko zrozumieć.

Dobre na koniec

Krzysztof Karolczyk zawrócił imprezę na właściwe tory i zaprezentował całe mnóstwo niezwykle udanych zdjęć ze świata polityki, sportu czy wydarzeń społecznych. Autor ze sporym dystansem opowiadał o pracy fotoreportera, czym niejednokrotnie wzbudzał śmiech na sali, zaś zdjęciem „przedstawiającym” jednego z polskich kardynałów wywołał owacje, których nie powstydziłby się zawodowy komik. Wisienką na torcie, a zarazem ostatnim wydarzeniem Festiwalu okazały się zdjęcia Piotra Zwarycza, dokumentującego pracę ludzi w ekstremalnych warunkach. Reportaż o górnikach, z którym przyjechał, docenili politycy piastujący najważniejsze stanowiskach w kraju. Jako strażak z wieloletnim stażem zabierał swój aparat na pierwszą linię walki z żywiołem. To stamtąd pochodziły zdjęcia robiące największe wrażenie. Nie na co dzień można obserwować jak wygląda wnętrze budynku, w którym temperatura sięga 500 stopni Celsjusza, zaś kłębiący się pod sufitem dym, płonie nie mniej zajadle niż strop pod nogami. Nic dziwnego, że prace Piotra Zwarycza nagrodzono na Wielkim Konkursie Fotograficznym National Geographic. Klasa sama w sobie.

Dwudniowy festiwal fotografii dokumentalnej, jakim stało się Tychy Press Photo, doskonale pokazał kondycję fotografii dokumentalnej w ogóle. Być może trudno zamknąć ten rodzaj zdjęć w sztywnych ramach definiujących, ale każdy kto się z nimi zetknie, od razu rozpozna z czym ma do czynienia. Zaproszeni goście (w znakomitej większości) pokazali jak wygląda ta dziedzina na wysokim poziomie. Organizatorami Festiwalu byli niezmiennie Marcin Zimnal, Dominik Gajda oraz Teatr Mały w Tychach wraz z Galerią Sztuki Obok.