W Galerii Strefart miała miejsce inauguracja nowego cyklu spotkań

0
387

Do niecodziennego spotkania między publicznością, miłośniczką sztuki i malarką doszło podczas finisażu wystawy Reginy Lipeckiej „Wyspy wyobraźni”, który jednocześnie był inauguracją nowego cyklu spotkań „Ze sztuką na Ty” w Galerii StrefArt. W ramach spotkania wielbicielka malarstwa Agnieszka Kijas interpretowała na swój wyszukany sposób obrazy Lipeckiej, jednocześnie przybliżając słuchaczom historię sztuki.

Ściągnijmy artystę z piedestału!

Pierwsze z cyklu spotkanie przyciągnęło sporą liczbę słuchaczy. Prowadząca wykład znana jest choćby z cyklu „Czwartek z paletą”, podczas którego przybliża słuchaczom ciekawostki z malarskiego świata. Nie inaczej było tym razem. Swój wykład rozpoczęła od zmierzenia się z semantyką słowa „artysta”. – W Polsce tak się jakoś dziwnie utarło, że słowo „artysta” jest określeniem nobilitującym. Kiedy ktoś tak powie o sobie, uważamy, że jest zarozumiały, że się wywyższa. To nie tak. Kiedy wyjedziemy zagranicę, dajmy na to do Anglii, tam słowo artysta nie ma już takiego górnolotnego wydźwięku. Jeśli ktoś powie „jestem artystą”, inni zrozumieją, że ten ktoś zarabia na życie, robiąc sztukę. Proste? Proste. A my padamy przed artystą na kolana. Tylko po co? Przecież to bardzo niezdrowa pozycja do podziwiania dzieł sztuki. I nie myślę tu tylko o kręgosłupie, ale też o samym odbiorze emocjonalnym i intelektualnym. Z kolan niewiele się widzi – dosłownie i w przenośni. Nie módlmy się do sztuki, nie czcijmy artystów, bo artysta to nie Bóg. Artyści to zwykli ludzie. Z krwi i kości. Są wśród nas. Mieszkają za ścianą, za płotem. Każdego dnia mijamy ich na klatce schodowej, stoimy obok w kolejce po chleb, wsiadamy do tych samych autobusów. Kochajmy ich, to wystarczy – rozpoczęła Kijas.

Podróż przez wieki

Wziąwszy na celownik obrazy Lipeckiej, Kijas wsłuchiwała się w to, co mają one do powiedzenia. I to dosłownie. – Co masz mi do powiedzenia, obrazie? – pytała retorycznie. Te pytania często były pretekstem do podróży przez wszystkie wieki malarskiego dorobku. Charyzmatyczna prowadząca, wielokrotnie posługując się dygresją, przybliżała dorobki największych, zaczynając już od ludzi pierwotnych z jaskini Lascaux. Jak celnie zauważyła „każdy obraz jest dziełem nie tylko autora, ale również wszystkich innych, którzy przed nim chwycili za pędzel z zamiarem utrwalenia myśli na płótnie”. Trudno z tą tezą się nie zgodzić, wszak każdy artysta rodzi się w kulturze, zaś kultura kształtuje artystę w nie mniejszym stopniu, niż ukształtowany artysta kulturę. Bez sensu jest dochodzić pierwszeństwa w tej relacji. Jeden taki dylemat z kurą i jajkiem wystarczy. Prowadząca wykład skrupulatnie doszukiwała się nawiązań do wcześniejszych dzieł, szukała inspiracji, jakimi mogła kierować się autorka, ale przede wszystkim opowiadała o wrażeniach i przemyśleniach wzbudzonych w niej przez omawiane obrazy. Czy trafnie? Pytanie to jest mocno ograniczone w swej przebiegłości, gdyż, jak zauważyła, nie można mieć błędnych przemyśleń. – To jest właśnie piękne w malarstwie, że nie trzeba mieć żadnych kompetencji, aby móc się cieszyć jego odbiorem. Malarstwo powstało dla rozrywki widza i dla jego pożytku. Każdy z nas może zinterpretować obraz na swój sposób i każdy z tych sposobów będzie trafny. Obrazem powinno się cieszyć i właśnie po to zorganizowaliśmy te spotkania. Aby państwa ośmielić, złapać za rękę i razem wejść w rzeczywistość malarza – tłumaczyła Kijas.

Persona incognita

Spotkanie zakończyło się ujawnieniem Reginy Lipeckiej, przysłuchującej się cały czas Agnieszce Kijas, która według malarki często bardzo trafnie odczytywała jej intencje. – Faktycznie mieszkałam kiedyś na blokowisku i często podglądałam, co się dzieje w oknach wielkiej płyty, tak jak to ujęła pani Agnieszka. Z tych obserwacji narodził się cykl „okna” ukazujący to, co udało mi się podglądnąć. W jednym z moich obrazów pani Agnieszka doszukała się inspiracji krzesłami van Gogha. Ta przedstawiona wizja jest bardzo piękna, jednak rzeczywistość jest mniej romantyczna. Po prostu na studiach dostałam za zadanie zbadać kondycję jakiegoś przedmiotu i zupełnie przypadkowo wybrałam krzesło – z uśmiechem skomentowała Lipecka.

Pierwszy cykl spotkania „Ze sztuką na Ty” był bardzo interesującym multidyscyplinarnym wykładem, urozmaiconym ciekawymi prezentacjami prowadzącej oraz żywymi dźwiękami fortepianu Hanny Derej, która specjalnie na tę okazję skomponowała utwór muzyczny. Wszyscy fani malarstwa powinni się cieszyć, że w kalendarzu tyskich atrakcji kulturalnych pojawił się kolejny mocny punkt.