Domek na drzewie – spotkanie z Krzysztofem Zanussim

2
564
fot. Kamil Peszat

17 czerwca 80. rocznicę urodzin obchodził Krzysztof Zanussi. Z tej okazji w miniony piątek w auli św. Jan Pawła II przy parafii bł. Karoliny Kózkówny w Tychach, odbyło się spotkanie z reżyserem.

Drugą okazją do tego ciekawego, wielowątkowego spotkania była promocja książki „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Autorką tego wywiadu-rzeki jest Barbara Gruszka-Zych. Książka nie jest typowym wywiadem, jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. To dialog – trzy osoby: autorka, Elżbieta Grocholska–Zanussi i Krzysztof Zanussi zastanawiają się nad podstawowymi pytaniami – o miłość, przyjaźń, rodzinę, wybór drogi życiowej. Co nas kształtuje, dlaczego jesteśmy tacy a nie inni? Jak postrzegamy codzienność? Jest też opowieścią o rodzinach Elżbiety i Krzysztofa. O rodzicach, rodzeństwie, spotkanych w życiu ważnych osobach.

Podobne pytania padały także w czasie piątkowego spotkania. Ksiądz Józef Szklorz, proboszcz parafii bł. Karoliny przypomniał spotkanie z reżyserem sprzed kilku lat. Także tamto było rozmową o wierze, złu, wyborach.

A ten wieczór rozpoczął się od pytania prowadzącej, Barbary Gruszki-Zych: jak to się stało, że zdecydowaliście się państwo na budowę kościoła w Bochotnicy? Rzecz bowiem niezwykła, oto świeccy podejmują się budowy kościoła. Krzysztof Zanussi odpowiadając na to pytanie najpierw nakreślił historię owej miejscowości, tym samym pośrednio uzasadniając budowę kościoła. Nie było łatwo, bowiem wiadomo, że taka budowa to olbrzymie koszty. A poza tym nie wiadomo, czy można było liczyć na akceptację, pomoc mieszkańców. Wszystko jednak się skończyło dobrze. Wspólna budowa, wysiłek, pokonywanie różnych trudności integruje mieszkańców.

Krzysztof Zanussi opowiadał także o swoim dzieciństwie. – Już wtedy zauważyłem, że istnieje coś takiego jak dwójmyślenie. Ojciec, kiedy poszedłem do szkoły, powiedział mi tak: przedmioty ścisłe to jedno, ale kiedy coś usłyszysz na lekcjach języka polskiego, historii, geografii, a nawet biologii, opowiedz nam. My powiemy ci, jak było, jak jest naprawdę.

– Taki ten świat był wtedy wokół nas. Jak więc bardzo młody człowiek ma zachować równowagę w tym świecie? – kontynuował reżyser. – Wiedziałem , że tylko wykształcenie, twarde trzymanie się wybranej drogi, pozwoli mi wyrwać się z tego świata. Czy mi się udało? Nie wiem. Często zadaję sobie pytanie, czy moje filmy, książki na kogoś wpłynęły, ukształtowały jakoś? Czy komuś pomogłem?

Krzysztof Zanussi mówił także o tym, że dzisiaj bylejakość, podkreślanie kim to ja nie jestem, stało się definicją bycia. – Niech o tobie świadczy to, co zrobiłeś, jaki jesteś na co dzień, a nie epatowanie ubiorem, opowiadanie, kogo to nie znam, gdzie nie byłem – apelował.

Nie mogło zabraknąć opowieści o żonie. Elżbiecie Grocholskiej–Zanussi. – Moja żona dwa razy szybciej niż ktokolwiek naprawia w domu wszystko. Prąd, kanalizacja, remonty pokoi, a do tego jeździ jak rajdowiec. Mandaty ja płacę. Od lat praktycznie nic w domu nie naprawiam. Mam na suficie namalowane przez żonę jaskółki. Jak się budzę i widzę owe jaskółki, wiem że jestem w domu a nie w hotelu. Często, bardzo często nie ma mnie w domu. Ale tęsknie i wiem, że mam gdzie i do kogo wrócić.

Dom Zanussich jest otwarty. Prawie zawsze pełen ludzi z różnych stron, przeważają mieszkańcy byłych republik sowieckich. – Jak byłem biedny, nie stać mnie było na to, aby na Zachodzie poszaleć, chodzić na wystawy, do kina, teatru, czy nawet mieszkać w jakimś hoteliku, wiele osób mi wtedy pomogło. Uważam, że teraz ja powinienem się zrewanżować – podkreślał Krzysztof Zanussi. – Moja żona też tak uważa, i potrafi z marszu zrobić śniadanie dla kilkunastu niespodziewanych gości. A tak na marginesie. Prawie każdy z nas marzył o domku na drzewie. Nie wiem skąd się to bierze, może faktycznie zeszliśmy kiedyś z drzewa, ale marzymy w dzieciństwie aby móc w takim domku zamieszkać choć na chwilę. Moja żona zbudowała taki domek – opowiadał reżyser.

– Jestem z Elżbietą małżeństwem od ponad 30 lat i tak jak w grze w Monopoly, razem zebraliśmy tyle punktów, że szkoda byłoby je stracić. To moja odpowiedź na pytanie, dlaczego ja reżyser, no bo przecież wokół tyle aktorek, mam tylko jedną żonę.

Był też wątek dotyczący Watykanu. Tu Krzysztof Zanussi nie pozostawił wątpliwości: – Jeśli ktoś myśli, że tam bije serce chrześcijaństwa, to jest w błędzie!

Rosja, filmy, przyjaciele – to kolejne wątki poruszane w czasie tego ponadgodzinnego spotkania. Krzysztof Zanussi nie unikał odpowiedzi na trudne czasami pytania Barbary Gruszki-Zych. Można było odnieść wrażenie, że sam w wieku 80 lat jeszcze raz próbuje samemu sobie odpowiedzieć na pewne wątpliwości.

I taka jest też książka „Życie rodzinne Zanussich”, po którą warto sięgnąć.

 

2 KOMENTARZE

  1. Zanussi jak Preisner albo Miller na tym Śląsku uczta dla wieczorków ,pach .szewczuków,kapitz i róznego koloru fritzów- o k……wa!!! jak partaia komuś podpisała to na zawsze

  2. Weź człowieku przeczytaj najpierw to co napiszesz, aby zweryfikować czy będzie to aby na pewno zrozumiałe dla czytających. Zakładam że taki jest podstawowy cel twojego wpisu.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.