W samorządzie siła

0
372

Na zaproszenie Adama Michniewicza do osiedlowego klubu „Orion” przyjechała Małgorzata Bryl-Sikorska, autorka „Przełomu”, książki opowiadającej o świecie lokalnej, samorządowej polityki. Jak przyznała Bryl-Sikorska, kluby spółdzielcze to idealne miejsce na takie spotkanie autorskie, gdyż celem książki jest uświadomić ludziom, że mają realny wpływ na otaczającą ich rzeczywistość.

W swojej powieści sprowadza urząd, samorząd, politykę i patriotyzm do wspólnego mianownika – jest nim aktywność prospołeczna. Autorka przyznała, że celowo nie nazwała miasteczka, w którym dzieje się akcja, by większość czytelników mogła się z tym miejscem utożsamić. – Kwestia samorządu i polityki jest jednym z głównych motywów tematycznych „Przełomu”. Poniekąd stawiam w nim tezę, że aktywność i oddanie sprawie swojego miasta jest współczesnym wymiarem patriotyzmu. Myślę, że tym małym ojczyznom poświęcamy zbyt mało uwagi. A to w nich rodzi się poczucie wspólnoty i w nich przede wszystkim upatruję możliwości osiągania wspólnych, dobrych dla społeczności celów. Nie trzeba „spalać się” za swój kraj, by być patriotą. Bliżej tej szlachetnej postawie komuś kto weźmie udział w budżecie obywatelskim, zbierze odpowiednią ilość głosów, przez co wyremontuje plac zabaw pod swoim blokiem, niż dyskutantom rozgrzebującym stare rany, bijącym na alarm przeciwko zamierzchłym wrogom. Trzeba zauważyć, że to właśnie samorządy razem z prezydentem, wójtem, burmistrzem i ich radą, mają największy wpływ na jakość naszego życia. Wielka polityka dotyczy wielkich rzeczy, a codzienne życie mieszkańców miast i miasteczek składa się z codziennych drobnostek, na które wszyscy możemy mieć wpływ – mówiła na spotkaniu autorka książki.

Prowadzący zwrócił uwagę na wspomniane pojęcia urząd, samorząd, polityka, patriotyzm, zauważając, że większości ludzi się od nich dystansuje i niestety nabrały wymiaru pejoratywnego. Gość podjął rękawicę z wiarą odczarowania tych pojęć. – Coś w tym niestety jest, ale absolutnie się nie zgodzę, że my, jako naród jesteśmy nieaktywni społecznie. W ostatnich latach nastąpił wzrost liczby organizacji pozarządowych czy wolontariatu. Większość z nas albo jest tych organizacji członkiem albo z nimi współpracuje. Na kartach historii też niejednokrotnie pokazaliśmy, że potrafimy się zjednoczyć pod wspólnym, wartościowym celem. Niestety, na hasło polityka czy polityk miny nam kwaśnieją i otwierają się szufladki pod tytułem krętactwo, oszustwo, złodziejstwo. Jest to spowodowane działalnością tych, którzy widoczni są tylko podczas politycznego tarła, jakim są wybory. Wtedy każdy polityk angażuje się w akcje społeczne, tryska pomysłami naprawy jak nie świata, to chociaż powiatu, pozuje do zdjęć, jest po prostu widoczny. Właśnie ci, po zdobyciu mandatu, zakopują się z powrotem w ściółce, by wyjrzeć z niej dopiero za 5 lat na kolejna wyborczą wiosnę. Taki stan rzeczy powoduje, iż każdy działacz społeczny chcący stworzyć komitet wyborczy, a dalej partię, postrzegany jest jako chciwy dorobkiewicz, łasy na pieniądze publiczne. Widziałam to wielokrotnie gdy tylko znajomy wspomniał, że zapisał się do partii. Na szczęście nasze społeczeństwo się zmienia i właśnie taką pozytywną zmianę nakreśliłam w swojej powieści – tłumaczyła M. Bryl-Sikorska.

Podczas rozmowy zwrócono uwagę na jeszcze jedną ciekawe zjawisko – frekwencje wyborczą. Jest ona zatrważająco niska, pomimo tego, że nasze społeczeństwo jeszcze pamięta jak wygląda rzeczywistość reżimu komunistycznego. Dodatkowo kuriozalnie – zauważała pisarka – to właśnie wybory samorządowe niechlubnie cieszą się najmniejszą frekwencją. Wybory, które są najbliżej społeczeństwa i najbardziej wpływają na otaczające nas bezpośrednio otoczenie. O dziwo, największą popularnością cieszą się wybory prezydenckie, które dotyczą funkcji czysto reprezentatywnej. – To wybory samorządowe mają wpływ na jakość dróg, którymi jeździmy, osiedli, na których mieszkamy, szpitali, w których się leczymy i szkół, w których uczą się nasze dzieci. Zadaniem tej książki jest pokazanie jak ważne są samorządy. Nie było by przecież wyższych urzędów, jak wojewódzki, marszałkowski, a dalej polskiego parlamentu, bez władz lokalnych.