TGS: Z Adamem Bieleckim na K2 i Nanga Parbat

1
364

Spotkania z Adamem Bieleckim zawsze gromadzą tłumy. Tak było m.in. podczas ostatniego Festiwalu Podróżniczego „Tychy Miasto Zdobywców” i dzisiaj, w Tyskiej Galerii Sportu Muzeum Miejskiego. Znakomity polski himalaista, który w tym roku otrzymał Honorowe Obywatelstwo Miasta Tychy zaprezentował multimedialną prelekcję pt „Szczyt marzeń. Moja droga na K2”.

Zaczęło się od… drogi na szczyt Adam Bieleckiego, czyli o początkach jego alpinistycznej kariery, pierwszych sukcesach w polskich górach, w Alpach, na siedmiotysięcznikach i wreszcie w najwyższych górach świata. Adam, podobnie jak większość ludzi gór, potrafi znakomicie i barwnie opowiadać, przykuć uwagę słuchaczy. Tym bardziej, że swoją opowieść ilustrował wspaniałymi zdjęciami i fragmentami filmów, wykonanymi w niezwykłych miejscach i plenerach.

Uczestnicy spotkania mieli możliwość zobaczenia unikalnych wręcz obrazów z wyprawy na K2 oraz z akcji ratunkowej na Nanga Parbat – z podróży helikopterem polskich himalaistów  spod K2, akcji górskiej i odnalezienia Elizabeth Revol. Zarejestrowane sceny najlepiej pokazują, jak odważna, brawurowa i niebezpieczna była to akcja oraz jak dramatyczne towarzyszyły jej przeżycia, dylematy i decyzje.

Zajmująca była także relacja z samej wyprawy na K2. Adam Bielecki opowiadał o codziennym życiu w bazie, o mozolnej pracy w ścianie w temperaturze minus 60 stopni C, zakładaniu kolejnych obozów, niebezpieczeństwach, wreszcie o okolicznościach decyzji o zmianie trasy i zachowaniu się Denisa Urubki.

Widzów poruszyła, ale i rozbawiła scena… szycia czoła Adam Bieleckiego. Spadający kamień rozciął mu głowę i dopiero po dotarciu do bazy przekonał się, że nie ma złamanego nosa, tylko dziurę w głowie. W związku z tym, że ratownik medyczny Jarosław Botor opuścił wyprawę i wrócił do kraju, zadania zszycia rany podjęli się koledzy Adama – Piotr Tomala i Marek Chmielarski, którzy wcześniej – jak stwierdził Adam Bielecki – nie przyszyli nawet guzika…

Niezwykły to był widok. Leżący na macie z przeciętym czołem Adam Bielecki i dwóch kolegów żartujących czy widać mózg czy kość? W pewnej chwili jeden z nich ściąga rękawiczki i robi zdjęcia, które przekazuje lekarzowi, by ten udzielił wskazówek. A scenie tej przyglądają się inni członkowie wyprawy.

– I tak moi koledzy założyli mi sześć szwów, w namiocie, pod K2, na wysokości 5 tys. metrów. Ale zrobili bardzo dobrą robotę.

Po prelekcji Adam Bielecki odpowiadał na pytania, a także podpisywał swoją książkę „Spod zamarzniętych powiek”.

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.