Twoje Tychy: Rewizyjny pat

0
121

W czwartek, 25 maja, radni tyscy mieli rozpatrzeć projekt uchwały w sprawie udzielenia absolutorium prezydentowi miasta Tychy, Andrzejowi Dziubie za okres działalności od 1 stycznia do 31 grudnia 2016 roku.
Aby móc podjąć stosowaną uchwałę, najpierw Komisja Rewizyjna musi podjąć decyzję za lub przeciw udzieleniu przez radę absolutorium. Opinię Komisji Rewizyjnej wysyła się do Regionalnej Izby Obrachunkowej, która po analizie sprawozdania z wykonania budżetu i po zapoznaniu się z decyzją Komisji Rewizyjnej wydaje swoją opinię. Dopiero wtedy radni mogą podjąć uchwałę o udzieleniu absolutorium.
Ale Komisja Rewizyjna tyskiej Rady Miasta nie zajęła żadnego stanowiska. Innymi słowy – nie było żadnej opinii. Ani pozytywnej ani negatywnej. Dlaczego? Bo najważniejsza komisja rady w Tychach w tym momencie liczyła sobie tylko dwoje członków. Przewodniczący Klaudiusz Slezak (do niedawna stronnik prezydenta, a po dojściu PiS do władzy w Polsce przetransferował się do sprzyjającemu partii J. Kaczyńskiego opozycyjnego klubu radnych Tychy Naszą Małą Ojczyzną) był przeciw udzieleniu absolutorium, a Lidia Gajdas, wiceprzewodnicząca z klubu radnych Inicjatywa Tyska była za tym, by prezydenta skwitować. Remis 1:1, a zatem klops! Komisja decyzji nie podjęła i tym samym pisma do RIO nie można było wysłać.
Według radnego Klaudiusza Slezaka, nie wynik finansowy jest jedynym warunkiem udzielenia absolutorium. Konieczna jest ocena całej działalności prezydenta, jak np. dlaczego nie wykorzystał nadwyżki finansowej. Radni popierający prezydenta bronili z kolei stanowiska swojej przedstawicielki w Komisji Rewizyjnej.
Punkt dotyczący absolutorium dla Andrzeja Dziuby został zdjęty z porządku obrad. Być może radni zajmą się tą kwestią ponownie, gdy Komisji Rewizyjnej uda się podjąć wymaganą prawem decyzję.

Samorządowcy, czy partyjniacy?
Jedna z najważniejszych w roku sesja Rady Miasta to ta, podczas której radni udzielają prezydentowi absolutorium. W czasie dyskusji nad tym punktem obrad, radni dokonują swoistej oceny pracy włodarza gminy. Taka dyskusja ma wiele wątków: od spojrzenia ekonomicznego, poprzez politykę społeczną, kulturalną, aż po współpracę z Radą. Wszak każdy radny ma swoje spojrzenie na to, co się w ciągu roku wydarzyło lub się nie wydarzyło, co się udało, a co się nie udało. Krótko mówiąc – czy gospodarz jest dobrym lub złym gospodarzem.
W miniony czwartek (25 maja), radni tyscy mieli właśnie rozpatrzeć projekt uchwały w sprawie udzielenia absolutorium prezydentowi miasta Tychy za ubiegły rok. Nie doszło do tego, co nie przeszkodziło temu, że w pozostałych punktach porządku obrad, a nawet już przy przyjmowaniu owego porządku, było gorąco. I smutno…
W porządku obrad był punkt: rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie poparcia Karty Samorządności. Owa Karta to dokument, oświadczenie kilku organizacji miast, gmin, powiatów, które praktycznie od początku powstania samorządów starają się o to, aby tworzyć politykę lokalną i jej bronić. Jeśli jakakolwiek partia czy rząd ingeruje w politykę lokalną, np. zabierając jakieś uprawnienia, lub zrzuca na samorządy dodatkowe zadania, nie dając na to żadnych pieniędzy – wtedy protestują.
To oświadczenie mówi o tym, jak dzisiaj ekipa rządząca próbuje ograniczyć samorządy, jak próbuje ponownie przejąć zdecentralizowane po 1989 roku uprawnienia. Znowu o wielu sprawach, tak jak to miało miejsce za PRL, ma decydować centrala.
– Wycofajcie wniosek o poparcie Karty Samorządności, bo to jest wniosek partyjny – apelował radny Grzegorz Kołodziejczyk z PiS. – Kto jest inspiratorem tego? My chcemy zajmować się tym, co interesuje naszych mieszkańców. Macie jeszcze czas – oświadczył radny. Swoje negatywne zdanie o Karcie wyrazili też i inni radni opozycyjni wobec prezydenta, za to sprzyjający władzy w Warszawie.
Potem było jeszcze ciekawiej. – Ty chyba spadłeś z konia! – zwrócił się wprost do przewodniczącego RM Macieja Gramatyki radny Grzegorz Kołodziejczyk.
Kiedy przyszedł czas nad głosowaniem za lub przeciw Karcie Samorządności, radni opozycji uparcie twierdzili, że to polityczna uchwała. Że nie ma nic wspólnego z Tychami, wręcz przeciwnie – miasto nie powinno wchodzić w politykę krajową. – Co to da, komu to jest potrzebne? Nie interesuje nas jakieś zdanie jakiejś grupy, my chcemy pracować i pracujemy dla mieszkańców – twierdzili demagogicznie radni opozycji. Demagogicznie, bo nie jest tajemnicą, że jest wśród nich członek śląskich władz PiS, inny z kolei jest dość blisko związany z przynajmniej dwójką członków partyjnego rządu w stolicy.
Dyskusją, w której ścierały się polityczne poglądy obu stron konfliktu, wyraźnie zniesmaczony był prezydent Andrzej Dziuba. – Jestem zszokowany tą dyskusją. Próbujecie sobie odpowiedzieć na pytanie:, po co ja tu jestem. Kto i dlaczego mnie wybrał? Ja nie chcę i nie mogę się zgodzić na to, aby znowu wszystkie decyzje, także te dotyczące naszych spraw, były podejmowane w Warszawie. Aby to Warszawa o wszystkim decydowała. Jesteście samorządowcami, czy samorządowcami partyjnymi? – pytał.
Prezydent podał przy tym kilka przykładów ograniczania kompetencji samorządu: zmiany kadrowe w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, co może skutkować mniejszymi dotacjami na ekologię, czy zamieszanie wokół Agencji Rynku Rolnego. – Mam wrażenie, że bardziej jesteście działaczami partyjnymi a nie samorządowcami – podsumował Andrzej Dziuba, kierując te słowa pod adresem radnych PiS i TNMO.
Z kolei inna radna TNMO oświadczyła, że nie czuje się w Tychach komfortowo, że to nie jest „jej miasto”. Zbulwersowało to radną Urszulę Paździorek-Pawlik (Inicjatywa Tyska). – Przeciw czemu wy jesteście? Słyszę tutaj od radnej, że się nie identyfikuje z miastem. Że nie chce tu być. Że wy się źle tu czujecie. To mowa pełna żółci, to jest obrzydliwe, co tutaj słyszymy. Wszystko i wszystkich wokół trujecie tym spektaklem. Ludzie, opamiętajcie się! – apelowała. – Nie będę komentował tych słów – odparł radny Grzegorz Kołodziejczyk (PiS).
– O czym my tu dyskutujemy od ponad godziny? Nie o Karcie, tylko o tym, że niektórzy radni mają jakiejś swoje wydumane problemy. Odnieśmy się do Karty – zaapelował Wojciech Czarnota (PO). – Można odnieść wrażenie, że niektórzy z radnych nie chcą oddać głosu za lub przeciw samorządom – zauważył wiceprezydent Miłosz Stec.
Do najbardziej kuriozalnego stwierdzenia – jak na radnego miejskiego – posunął się Paweł Porszke z TNMO, który stwierdził, że „może Warszawa będzie lepiej realizowała politykę lokalną”.
Za poparciem Karty Samorządności było 14 radnych, 9 głosowało przeciw, dwójka się wstrzymała.
Ponowna, bardzo długa dyskusja wybuchła przy sprawozdaniu finansowym z wykonania budżetu za 2016 rok.
Ten wątek wymaga jednak osobnego przedstawienia w najbliższym numerze TT.
Na zdjęciu: Kierowana przez radnego Klaudiusza Slezaka (na pierwszym planie) Komisja Rewizyjna tyskiej Rady Miasta nie była zdolna podjąć decyzji w sprawie absolutorium dla prezydenta Andrzeja Dziuby.
Foto: ARC/Sylwia Witman