Ponad podziałami – to brzmi pięknie…

0
435

To miała być formalność, a referujący projekt uchwały Sławomir Sobociński poprosił radnych (jak to się czyni w przypadkach, gdy chodzi o uchwały intencyjne lub dotyczące bezdyskusyjnego dobra ogółu mieszkańców) o podjęcie jej poprzez aklamację. Tymczasem do głosowania nad „Apelem w sprawie podjęcia działań związanych z poprawą jakości powietrza”, doszło dopiero po blisko trzygodzinnej dyskusji, momentami zupełnie jałowej.
Słowa o porozumieniu ponad podziałami politycznymi i działaniu dla dobra mieszkańców miasta padały w tej dyskusji wielokrotnie i ze wszystkich stron sali sesyjnej; zarówno z ław opozycji, jak i ze strony klubów popierających prezydenta. Trudno jednak wyobrazić sobie sytuację dalszą od jakiegokolwiek porozumienia.
Interpelacja posła
Jednym z punktów czwartkowej (29.09) sesji Rady Miasta Tychy było przyjęcie przez radę apelu do władz państwowych oraz marszałka województwa o wdrożenie na odpowiednich szczeblach szeregu regulacji, które pozwoliłyby samorządom gminnym na bardziej efektywną walkę z problemem tzw. niskiej emisji. W uzasadnieniu podano, że Rada Miasta Tychy chce dołączyć się do apelu, jaki wcześniej przyjęły Pszczyna oraz Dąbrowa Górnicza. Jednakże jak się szybko okazało, stanowisko tyskiej rady nie było w tym względzie jednolite.
W odpowiedzi szef klubu radnych PiS Andrzej Kściuczyk stwierdził, że treść apelu jest kopią interpelacji posła na sejm prof. Mariana Zembali (PO) z 15 czerwca, na którą otrzymał on wyczerpującą odpowiedź pełnomocnika rządu ds. polityki klimatycznej Pawła Sałka. Radny PiS przytoczył fragmenty tej odpowiedzi i stwierdził, że ponieważ tematyka jest znana Ministerstwu Środowiska i są prowadzone w tej sprawie działania, nie ma sensu podejmowanie podobnego apelu na szczeblu rady miasta.
O obwodnicy
W dyskusji, jaka rozgorzała później, na pierwszy plan wysunęła się szybko kwestia budowy północnej obwodnicy miasta, która wyprowadzi ruch tranzytowy z ul. Mikołowskiej i Oświęcimskiej, co przyczyni się do poprawy jakości powietrza. To w kierunku tej budowy – zdaniem radnych PiS i Małej Ojczyzny – powinni skierować swoje działania włodarze miasta.
– Gdybyśmy dążyli do tego, żeby taka obwodnica powstała, to każdy z radnych na pewno taki apel by poparł – mówił Grzegorz Kołodziejczyk (PiS). – Poprę apel, jeżeli znajdzie się tam zapis, że miasto zacznie aktywnie działać w celu budowy obwodnicy – dołączył się lider tyskiej opozycji Jakub Chełstowski.
– Mówimy tutaj (w apelu – SW) na pewnym poziomie ogólności, że chcemy z tym problemem walczyć – próbował przekonać radnych opozycji przewodniczący rady miasta Maciej Gramatyka (Inicjatywa Tyska). – Konkretne działania, związane na przykład z budową obwodnicy, to już jest temat na osobną dyskusję.
Przewodniczący argumentował, że nawet jeśli pewne działanie już się toczą, to trzeba nadać im większego tempa. – W poprzedniej kadencji parlamentu nie udało się wprowadzić tych zapisów o których mówimy w apelu – argumentował dalej. – I są uzasadnione wątpliwości czy uda się teraz. Być może jeśli takich apeli będzie 10 czy 20 to uda się przyśpieszyć te prace.
Również wiceprezydent Miłosz Stec przekonywał, że na problem trzeba spojrzeć szerzej. – Spaliny z obwodnicy zostaną na Śląsku i blisko naszego miasta – mówił. Podkreślił też, że na jakość powietrza w mieście ma wpływ także to, co dzieje się w gminach ościennych, kilkadziesiąt kilometrów dalej. – Na to już wpływu nie mamy, a mają go władze centralne i samorząd województwa – mówił Miłosz Stec. – Stąd ten apel o podjęcie działań nie tylko w Tychach, ale na szerszym terenie.
Nie zagłosowali
I mimo, że pozornie wszyscy zgadzali się co do konieczności podjęcia działań – zarówno tych wymienionych w apelu, jaki tych zmierzających do odciążenia DK44 – zgody wśród radnych do końca nie było. „Dopiszcie do apelu punkt o budowie obwodnicy, to go poprzemy. Nie powielajmy cudzych treści” – mówili jedni. „Poprzyjcie apel takim jaki jest, a obwodnicą zajmiemy się osobno. To zbyt szczegółowy i skomplikowany temat” – odpowiadali drudzy. Ostatecznie przewodniczący zarządził w tym punkcie trzy głosowania (nie licząc tego nad zamknięciem listy mówców, o co w trzeciej godzinie dyskusji zawnioskowała radna Lidia Gajdas z klubu Inicjatywa Tyska).
Najpierw radni głosowali nad poprawką zgłoszoną przez opozycję, w myśl której do apelu miałby zostać dopisany punkt o obwodnicy. Została ona odrzucona.
Potem pod głosowanie poddano apel w brzmieniu zaproponowanym w projekcie. Ten został przyjęty. Czternastu radnych było za, dwóch się wstrzymało, a pozostałych ośmiu obecnych na sali… w ogóle nie oddało głosu.
Trzecie głosowanie dotyczyło wniosku Sławomira Sobocińskiego, by do porządku sesji wprowadzić dodatkowy punkt, w którym rada przyjęłaby drugi apel – o wprowadzenie do planu budowy dróg krajowych na lata 2014-2023 budowy autostrady A4 bis (która została ujęta w planie zagospodarowania dla województwa śląskiego, uchwalonym przez sejmik województwa w czerwcu br). Ta autostrada miałaby omijać od północy dzielnice Mąkołowiec, Czułów, Wygorzele i Urbanowice, a z DK44 łączyłaby się na wschodnim i zachodnim krańcu miasta.
Również w głosowaniu nad tym wnioskiem część radnych opozycji zdecydowała się w ogóle nie wyrażać swojego zdania i nie oddawać głosu. Tym samym propozycja nie uzyskała wystarczającego poparcia i dodatkowego punktu nie wprowadzono.
W tym wszystkim dziwi najbardziej postawa tych radnych, którzy nie głosowali. W każdej sprawie można być za, przeciw lub wstrzymać się od głosu. Każdą z tych decyzji można wyrazić naciskając odpowiedni przycisk na pulpicie. Ale jak rozumieć bojkotowanie głosowania? Czy ci radni, którzy nie nacisnęli żadnego z przycisków, nie byli ani za, ani przeciw, ani też się nie chcieli się wstrzymać? Czy chodzi o to, by w przyszłości, przeglądając protokoły, nikt nie zarzucił im że nie zagłosowali tak jak trzeba?
Foto: SW