Twoje Tychy: Najcięższy dyżur w roku

0
391

Alina Błasiak i Piotr Malinowski pracują jako ratownicy medyczni w Pogotowiu Ratunkowym w Tychach. 31 grudnia, wraz ze swoimi kolegami i koleżankami będą pełnić dyżur – pan Piotr w ciągu dnia, pani Alina nocą. Na podstawie doświadczeń z poprzednich lat oboje są zgodni; noc sylwestrowa to najcięższy dyżur w ciągu roku.
– W ciągu mojej pracy miałam już chyba trzy „nocki” w Sylwestra – mówi Alina Błasiak. – Gdzieś od godziny 19-20 pojawiają się zgłoszenia, najczęściej drobne urazy. Ale od północy zaczyna się na dobre. – Mniej więcej do 7. rano cały czas spędzamy w karetce – dodaje Piotr Malinowski. – Przez całą noc są wyjazdy.
Noc w karetce
Wbrew powszechnej opinie, tylko niewielki procent zgłoszeń napływających do pogotowia w noc sylwestrową, to obrażenia spowodowane fajerwerkami. – Przede wszystkim są to urazy – mówi Alina Błasiak. – Jakieś upadki, często pobicia. Oczywiście większość pacjentów jest pod wpływem alkoholu. Zdarzają się dzieci 14 i 15 letnie które wypiły alkohol i źle się poczuły. Ale to dotyczy ludzi w każdym wieku. Jeszcze w Nowy Rok rano mamy telefony, że ktoś gdzieś leży i trzeba mu pomóc. To wszystko skutki zabawy „zakrapianej” bez umiaru. Musimy reagować na każde zgłoszenie, więc często jest tak, szczególnie w Sylwestra, że wszystkie karetki są w terenie. Przyjeżdżają nam pomagać zespoły z Pszczyny, Bierunia, Lędzin czy Mikołowa – dodaje.
W tyskim pogotowiu ratunkowym na wezwania czekają cztery karetki. – Mamy dwie karetki „P”, w których jeździ dwóch ratowników i dwie karetki „S” gdzie jest dwóch ratowników i lekarz – wyjaśnia Alina. – W zależności od rodzaju wezwania, jedzie albo „S” albo „P”. To weryfikuje dyspozytor już podczas przyjęcia wezwania.
Bawić się z głową
Piotr Malinowski pracuje w ratownictwie medycznym od 6 lat. Obecnie w Tychach, wcześniej m.in w Pszczynie i Lędzinach. Alina Błasiak jest ratownikiem od 8 lat. Większość tego czasu spędziła w tyskim pogotowiu, wcześniej pracowała w Lędzinach i krótko w Kleszczowie w województwie łódzkim. Na sylwestrowe dyżury starają się przygotować po prostu dobrze się wysypiając. – Ewentualnie jakaś herbata do termosu i tyle – mówi Piotr. – No i trzeba przygotować się na spędzenie całej nocy w karetce.
Jakie mają rady dla świętujących, by sylwestrowa zabawa nie skończyła się spotkaniem z ratownikami medycznymi? – Bawić się z głową i uważać na siebie – mówi Piotr Malinowski. – Oczywiście nie można ludziom zabronić picia alkoholu, ale apelujemy, żeby jednak mieć umiar.
– No i oczywiście uważać ze sztucznymi ogniami – dodaje Alina Błasiak. – To są raczej rzadkie urazy, ale zdarzają się. Zalecamy więc szczególną ostrożność i odradzamy zabawę z fajerwerkami pod wpływem alkoholu.
Foto: Sylwia Witman