Do czego wzywani są tyscy strażacy?

0
212

Przypalone potrawy i wypalanie traw – takich interwencji w ostatnim czasie tyscy strażacy notują coraz więcej.
Nie trzeba długo szukać. Nie dalej jak 8 sierpnia br. do tyskiej straży pożarnej wpłynęło zgłoszenie o zadymieniu wydobywającym się z okna bloku przy alei Niepodległości. Na miejscu okazało się, że chodzi o przypaloną potrawę. Tym razem wszystko na szczęście dobrze się skończyło. Tragedii udało się uniknąć dzięki bohaterskiej postawie przypadkowego przechodnia.
Bohaterska postawa przechodnia
Tyszanin, pan Radosław Odyjewski, właśnie wracał z rodziną z działki do domu. Po drodze poczuł swąd spalenizny. Zobaczył, że dym wydobywa się z okna mieszkania na parterze. Nie zastanawiał się ani chwili. Jak przyznał w rozmowie z nami, to był impuls. Ponieważ drzwi do klatki schodowej były zamknięte, postanowił dostać się do mieszkania przez okno. Tak też zrobił.
Przypalona potrawa
W kuchni zobaczył, że dym wydobywa się z garnka na kuchence. Wyrzucił dymiące się naczynie przez okno. Następnie otworzył wszystkie okna i próbował przewietrzyć mieszkanie. Ale niewiele to dało, bo zadymienie było już ogromne. W środku zauważył starszą kobietę. Jak mówi, lokatorka prawdopodobnie spała. Gdy ją obudził, nie potrafiła również znaleźć kluczy do mieszkania, a drzwi od wewnątrz nie dało się otworzyć. Pan Radek wyskoczył ponownie przez okno na podwórko. Na szczęście drzwi do klatki schodowej były już otwarte. Wszedł do środka, wyważył drzwi do mieszkania starszej pani i wyprowadził ją na zewnątrz. Kobieta została przebada przez ratowników pogotowia ratunkowego. Na szczęście jej stan był na tyle dobry, że nie wymagała hospitalizacji. Bohaterska postawa i szybka reakcja pana Radosława uratowała życie kobiecie i zapobiegła tragedii.
Zdaniem strażaków
O to, jak często straż pożarna ma podobne zgłoszenia zapytaliśmy Szczepana Komorowskiego, rzecznika tyskiej straży pożarnej: – Takich interwencji z przypalonymi potrawami od początku roku mieliśmy 10. W ubiegłym roku 24, a w 2013 – 19. Średnio w miesiącu mamy dwa takie zgłoszenia – mówi rzecznik Komorowski.
8 sierpnia wszystko skończyło się szczęśliwie. Jednak nie zawsze tak jest. – Gdy taki pożar się rozprzestrzeni, może być naprawdę groźnie. Bywało, że spalona była cała kuchnia, a lokatorzy ulegli zatruciu tlenkiem węgla – przyznaje Szczepan Komorowski. – Dobrze, że ludzie, gdy czują swąd spalenizny, szybko do nas dzwonią. Wtedy możemy opanować sytuację w zarodku – dodaje.
Apel o rozsądek
Korzystając z okazji, tyscy strażacy po raz kolejny apelują o rozwagę. – Apelujemy, żeby nie pozostawiać bez nadzoru potraw na włączonych kuchenkach, bo to naprawdę niebezpieczne – podkreśla rzecznik tyskiej straży. – Tłumaczenia później są przeróżne: na chwilę się położyłem, wyskoczyłem na moment do sklepu itd. Trzeba być odpowiedzialnym – dodaje.
Kolejnym przypadkiem bezmyślności jest wypalanie traw. To prawdziwa plaga. Tylko od początku tego roku takich interwencji tyscy strażacy mieli już 150. Dla porównania, w całym 2013 roku takich zgłoszeń było 141, a w 2014 aż 191. – Te pożary, to w zdecydowanej większości podpalenia przez osoby nieustalone. Takiego podpalacza niestety bardzo trudno znaleźć – przyznaje Szczepan Komorowski i ponawia apel o rozsądek i odpowiedzialność: – Za każdym razem, gdy wyjeżdżamy do spalonej potrawy czy podpalonej trawy, możemy być bardziej potrzebni w winnym miejscu. Jakaś ofiara ciężkiego wypadku, może czekać na pomoc. A jak wiadomo, w sytuacjach, gdy w grę wchodzi walka o ludzkie życie, cenna jest każda sekunda – podsumowuje.
Fot. ARC