TT: Dokąd zmierza tyska Rada Miasta

0
164

Na pytanie postawione w tytule odpowiadam: ta rada zmierza do magla, nie obrażając magla. Po tym, co działo się podczas ostatniej sesji rady miasta, zwłaszcza w trakcie dyskusji wokół planu gospodarki niskoemisyjnej, trudno o inne stwierdzenie. Ponad godzinę radni opozycyjni z Tychy Naszą Małą Ojczyzną (TNMO) i Prawa i Sprawiedliwości wyrzucali z siebie tyrady o wszystkim, tylko nie o planie (o samym planie pisze Leszek Sobieraj na str. 1 i 5). Ktoś może powiedzieć – to wypadek przy pracy, zdarzają się takie sesje. Otóż nie, to nie przypadek, w Tychach to reguła. Taką taktykę przyjęli wyżej wymienieni już od dawna. Obawiam się, że miarę upływu czasu i trendów w polityce ogólnokrajowej te tendencje tylko się pogłębią. Skupię się tylko na kilku przykładach ważnych z mojego punktu widzenia.
Absolutorium
Kiedy radni poprzedniej kadencji głosowali nad uchwaleniem absolutorium dla prezydenta Andrzeja Dziuby, radni PiS i TNMO zagłosowali przeciwko. Jak to możliwe, skoro w ciągu całej kadencji podczas ważnych głosowań, klub PiS generalnie akceptował poszczególne rozwiązania? Słynne „za a nawet przeciw”, że zacytuję klasyka. Z czego wynika ten brak logiki? Radny Jakub Chełstowski z Tychy Naszą Małą Ojczyzną przekonał radnych, by połączyli dyskusje nad wykonaniem budżetu razem z absolutorium. Sprytnie skierował dyskusję na temat spółki Tyski Sport. O spółce każdy ma swoje zdanie, nie dziwota więc, że dyskusja była gorąca. To taka metoda wyciągania tematów kontrowersyjnych, podkręcania temperatury, by zamydlić istotę sprawy.
Szpital Wojewódzki
Temat także z poprzedniej kadencji RM – na wokandę rady trafia sprawa zadłużonego, zagrożonego upadłością Szpitala Wojewódzkiego. Czym to grozi, nikomu nie trzeba mówić. Prezydent miasta wraz ze swoimi współpracownikami usiadł do rozmów z marszałkiem województwa, któremu podlega ta placówka lecznicza.
Rozmowy, jak to rozmowy, trwają. Trzeba przedyskutować wiele problemów, zdiagnozować przyczyny, zastanowić się nad naprawą i spłatą zadłużenia. I jeszcze trzeba mieć za sobą głosy radnych Sejmiku Śląskiego. I tu do akcji wkracza radny Jakub Chełstowski i TNMO. Organizuje spotkanie, ludzie z Tychy Naszą Małą Ojczyzną, przy użyciu emocjonalnej retoryki roztaczają czarne wizje ludzi konających na ulicach. Filmik ze spotkania zamieszczają w internecie. Szczytem cynizmu, manipulacji na poziomie dna jest zderzenie sytuacji szpitala z kadrem przedstawiającym czołgi taranujące kopalnię Wujek w grudniu 1981 roku.
Szpital został uratowany, działa, ma spółkę zarządzającą i program naprawczy. To bez wątpienia zasługa prezydenta Andrzeja Dziuby, a nie pieniaczy i zadymiarzy, których jedyną zasługą jest totalne krytykanctwo i rozwalanie, a nie budowanie, załatwianie problemów. Oczywiście pan Chełstowski sobie przypisuje zasługę, bo jakoby nagłośnił sprawę.
Odział Dziecięcy
Kolejny genialny (już w tej kadencji RM) pomysł radnych opozycyjnych, to postulat powołania w Tychach oddziału urazowego dla dzieci. Według radnych PiS i Tychy Naszą Małą Ojczyzną, taki oddział musi w mieście powstać, bo rodzice są zmuszeni wozić dzieci z urazami aż do Ligoty. Pytam się, a czemu nie oddział onkologiczny, wszak tyszanie też chorują na raka? Radni podjęli akcję zbierania podpisów wśród mieszkańców. Wiadomo, że każdy chce mieć bliżej niż dalej, szkoda tylko, że radni PiS i TNMO nie uświadomili ludziom, że powstanie takiego oddziału jest niemożliwe z powodów formalnych i finansowych. Wiadomo, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie da na to pieniędzy, że oddział musi mieć kadrę specjalistów-ortopedów, a tych w kraju brakuje. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Mówiła też o tym podczas sesji wiceprezydent Daria Szczepańska, tłumaczyła przyczyny, podpierała się opiniami specjalistów i lekarzy, wyjaśniała, że powstanie w mieście takiego oddziału jest praktycznie niemożliwe, a petycję taką należałoby kierować do NFZ, od którego zależy kontraktowanie poszczególnych usług medycznych, nie zaś do prezydenta Tychów. Zwracała wielokrotnie uwagę, że bardziej zasadne jest raczej utworzenie w Tychach poradni.
Jak grochem o ścianę. Radni TNMO i PiS zbierają podpisy dalej. To manipulacja, próba przedstawienia siebie w roli obrońców chorych dzieci, dezawuując jednocześnie brak działań w tej kwestii prezydenta i władz miasta. Granie na cudzych tragediach, dawanie nadziei wiedząc, że to nierealne, to najniższa z pobudek, szczyt nieprzyzwoitości.
Jak radni się zachowują
Czy to przypadek, że jeśli słyszymy o niskich, brudnych działaniach, jakie prokurują sobie nawzajem radni w radzie miasta, dotyczy to głównie przedstawicieli PiS? Przypomnę tylko w telegraficznym skrócie o podsłuchu Komisji Rewizyjnej, o wulgarnych tekstach internetowych podpisanych ksywką Bzyk, o konflikcie radnego PiS z przewodniczącym Komisji Rewizyjnej, o do dzisiaj nie wyjaśnionej sprawie radnego Grzegorza Kołodziejczyka, który łagodnie mówiąc ponoć jako nauczyciel przekraczał swoje uprawnienia.
Do tego dołóżmy jeszcze elementarny brak kultury i wychowania, to, jak radni odnoszą się do wybranego demokratycznie prezydenta, do siebie nawzajem. Przeważają ataki personalne ad hominem. Jak się nie ma argumentów merytorycznych, najlepszy jest atak. Zacytuję tylko kilka epitetów: niech pan się nauczy logicznego myślenia, pana rola jest jasna, ja pana nie będę słuchał. Jako szczyt obelgi jest stwierdzenie, że pan/pani jest człowiekiem prezydenta. Doszło do tego, że radni przychodzą na sesję jak do cyrku, czekając jaką porcję demagogii radny Chełstowski (TNMO) dziś zaserwuje, kogo zmiesza z błotem, czyją rolę zdezawuuje.
Część radnych tłumaczy, że nie będzie się zniżać do takiego poziomu dyskusji, że to ich obraża. To racja, ale jest też druga strona medalu. Jak można było dopuścić do tego, by jeden człowiek wyznaczał poziom prac rady? Nie ma i nie powinno być zgody na aroganckie docinki, aluzje, podteksty, ignorowanie elementarnych faktów. Czasami na te prymitywne ataki starają się reagować radne Urszula Paździorek-Pawlik czy Barbara Konieczna. Panie robią to jednak delikatnie, z kobiecą wrażliwością, ich merytoryczne argumenty w zderzeniu z chamstwem nie mają szans. Mocno stawia sprawę wiceprezydent Daria Szczepańska. Efekt jest taki, że to ona jest obwiniana o arogancję, o traktowanie radnych z pogardą. Mało tego, na ostatniej sesji RM, radni PiS i TNMO złożyli pismo o odwołanie wiceprezydent.
Ani jednego przewodniczącego
Dlaczego radni opozycyjni nie pełnią ważnych funkcji, nie są przewodniczącymi komisji rady miasta, a zasiadają jedynie jako ich członkowie? Odpowiedź brzmi, bo nie chcieli, choć im proponowano. Jak informuje przewodniczący RM Tychy, Maciej Gramatyka, w nieformalnych rozmowach padały różne propozycje, jak np. nawet objęcie przez radnych PiS funkcji wiceprzewodniczącego Rady Miasta, czy propozycja złożona radnej Ewie Węglarz (PiS), by była przewodniczącą Komisji Oświaty. – Radni nawet w pierwszym momencie byli rozważali te propozycje, po czym oświadczyli, że jednak ich nie przyjmą – podkreśla Maciej Gramatyka. Nawet w Komisji Rewizyjnej, do której zadań należy kontrola pracy urzędu i prezydenta, nikogo z radnych opozycyjnych nie ma. Argumentują, że zostaną i tak przegłosowani. – Do komisji rewizyjnej mogą wprowadzić trzy osoby, ale nie chcą – twierdzi Klaudiusz Slezak, przewodniczący tej komisji.
To bardzo wygodne nie brać za nic odpowiedzialności.
Niska emisja
Dyskusja nad planem, jaka miała miejsce na czerwcowej sesji RM, była tylko dopełnieniem tego obrazu. Radnym opozycyjnym pomyliły się Tychy z Warszawą, sala Rady Miasta z salą Sejmu. Radni opozycyjni mówili w imieniu Prawa i Sprawiedliwości, przeciw radnym Platformy Obywatelskiej. To czysta kalka wojenki na górze.
Odnosi się wrażenie, że wszystko to jedynie dla zaistnienia, bez merytoryki i rozwiązywania konkretnych spraw dla mieszkańców – chodnika, drogi, remontu szkoły, placu zabaw, pomocy w problemach itd. Przez ponad godzinę nie usłyszałem nic sensownego, tylko bleblanie.
Druga strona medalu
Radni, jeśli chcą by ich szanowano, doceniano, niech zaczną reagować na nonsensy, bo inaczej będzie jak w tej bajce Ezopa o chłopcu i wilku. Jeśli wśród radnych nie ma porozumienia, empatii, chęci współpracy, to pozostaje tylko się modlić, by nie musieli podejmować w tym czasie ważnych dla miasta decyzji. Jak chcecie przekonać mieszkańców do swoich pomysłów, skoro nie potraficie się sami dogadać i uświadomić sobie i innym, jaka jest rola radnego?
Do jesiennych wyborów jeszcze trochę zostało. Przynajmniej jeszcze dwie sesje rady miasta. Niektórzy radni są przekonani, że ci którzy bywają na sesjach, słuchają obrad w internecie, to ryby, które pamiętają tylko ostatnie okrążenie akwarium.
Foto: Michał Giel