Przegrane derby z GieKSą

0
29

Piłkarze GKS Tychy przegrali najbardziej prestiżowy mecz w tej rundzie. Tyszanie przegrali derbowy pojedynek z GKS Katowice 0:2 i wciąż znajdują się na przedostatnim miejscu w tabeli I ligi.
Spotkanie w Katowicach było niezwykle ważne zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców, którzy solidnie się na niego zmobilizowali meldując się przy ul. Bukowej w liczbie ponad 500 osób. Piłkarze natomiast pomimo problemów kadrowych liczyli na zdobycie punktów na trudnym terenie.
Pojedynek rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy już w 4. min. zmusili do interwencji Piotra Misztala. Bramkarz GKS Tychy spisał się bardzo dobrze. Podobnie było w kilku innych sytuacjach, kiedy to pewnie odbijał strzały gospodarzy. Zawodnicy „GieKSy” niesieni dopingiem kibiców próbowali zaskoczyć bramkarza tyszan strzałami z dystansu, z rzutu wolnego czy nawet „przewrotką”. Na nic się do zdawało, bo Misztal był bezbłędny.
Po drugiej stronie boiska nieprzyjemne uderzenie z dystansu oddał Robert Dymowski, ale piłkę jeszcze przed kozłem złapał katowicki bramkarz. Bardzo dobrze spisywała się lewa strona w tyskim zespole, gdzie sporo zamieszania wprowadzały wejścia Marcina Wodeckiego i Mateusza Mączyńskiego. Brakowało jednak dokładności przy ostatnim podaniu, a piłkę najczęściej w ostatniej chwili wybijali katowiccy obrońcy. Kiedy ta docierała do zawodnika GKS Tychy, to strzały były zbyt lekkie, tak jak w przypadku główki Macieja Kowalczyka.
Druga połowa rozpoczęła się z piętnastominutowym opóźnieniem z powodu interwencji służb porządkowych i policji.
Wpłynęło to chyba na postawę tyszan, którzy chwilę po wznowieniu gry stracili gola. Robert Dymowski zostawił piłkę Piotrowi Misztalowi, który na linii pola karnego czekał aż ta mu wpadnie w ręce. Uprzedził go jednak napastnik gospodarzy, który otworzył wynik spotkania. Szybka strata bramki i to w kuriozalny sposób wyraźnie podcięła skrzydła tyszanom. Drugi cios przyszedł po niespełna godzinie gry. Po dośrodkowaniu z bocznej strefy napastnik gospodarzy najwyżej wyskoczył do piłki i uderzeniem głową pokonał Misztala.
Zawodnicy „GieKSy” poszli za ciosem i dalej atakowali, ale nie potrafili już, pomimo dobrych okazji, pokonać bramkarza tyszan. Trenerzy Tomasz Wolak i Damian Galeja zdecydowali się wpuścić na boisko młodego Michała Biskupa. Tyszanin nieco rozruszał zespół, a sam mógł nawet zdobyć gola. Jego ładny strzał z woleja jednak obronił bramkarz gospodarzy. Wcześniej instynktowny strzał Kowalczyka zakończył się tylko rzutem rożnym.
Porażka z „GieKSą” stawia tyszan w trudnej sytuacji, bowiem GKS Tychy znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli I ligi. Teraz zespół duetu Wolak-Galeja czekają jednak trzy domowe mecze.
GKS Katowice – GKS Tychy 2:0 (0:0).
GKS Tychy: Misztal – Wawrzynkiewicz, Kopczyk, Masternak, Mączyński – Szczęsny, Bocian (71. Biskup), Dymowski, Bukowiec (62. Radzewicz), Wodecki – Kowalczyk.