Hokej: Mały kroczek

0
25

GKS Tychy odniósł pierwsze zwycięstwo w finałowej rywalizacji play-off Polskiej Hokej Ligi. Tyszanie pokonali Ciarko BPS Bank KH Sanok 2:0 i w całej rywalizacji prowadzą 1:0. Najlepszymi zawodnikami według trenerów zostali Łukasz Sokół i Martin Richter. Na słowa uznania zasługuje również Stefan Zigardy, który od trzech meczów zachowuje czyste konto.
Spotkanie tak naprawdę rozpoczęło się już na rozgrzewce. Wtedy to, doszło do pierwszych spięć pomiędzy Arturem Gwiżdżem, a Mike’em Dantonem, który po wszystkim zaczął w trywialny sposób parodiować zachowanie tyskiego obrońcy. Zachowanie to wzburzyło tyskich kibiców, których notabene Danton również prowokował.
Po pierwszym gwizdku sędziego na Stadionie Zimowym wszystko, po za widowiskiem, przestało mieć znaczenie. Na lodowisku wyczuwalna była wyraźna atmosfera finału. Apetyt na mistrzostwo w Tychach jest wielki, dlatego też oglądać swoich ulubieńców przyszła cała hala. Ponad 2500 ludzi siedzących, bądź stojących obserwowało zmagania hokeistów. Zawodnicy GKS czując wsparcie tak licznie zgromadzonej publiczności od pierwszych minut ruszyli do ataku. Tyszanie byli drużyną lepszą, utrzymywali się przy krążku i raz po raz stwarzali sobie składne i groźne akcje, lecz brakowało im wykończenia. Po strzałach Malasińskiego, Baranyka czy Rzeszutki, było tylko słychać jęk zawodu na trybunach. Tyszanie grali bardzo mądrze w obronie, nie dając zawodnikom gości zbyt wiele miejsca na tworzenie sobie sytuacji. Nawet podczas osłabienia tyszanie potrafili nie dopuszczać swoich rywali do konstruowania akcji. Nie długo po pierwszej grze w osłabieniu tyszanie wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Radosław Galant, ale większość czarnej roboty wykonał Jakub Witecki, który najpierw wrzucił krążek do tercji przeciwnika, wywalczył go i w sobie tylko wiadomy sposób podał go do Galanta, któremu nie pozostało nic innego tylko wpakować krążek do siatki. Trójkolorowi utrzymali wynik do końca tercji.
Drugą tercje tyszanie rozpoczęli od osłabienia, jednak goście pomimo 40 sekund przewagi nie wypracowali sobie okazji bramkowej. Tyszanie kontrolowali przebieg spotkania od początku do końca. Popełniali niewiele błędów, dzięki czemu spokojnie mogli utrzymywać się przy krążku i szukać okazji do podwyższenia wyniku. Taką okazje miał Milan Baranyk, jednak refleksem przy strzale Czecha popisał się John Murray. Bramkarz drużyny z podkarpacia nie miał już tyle szczęścia przy strzale Pavla Mojzisa, który z okolic niebieskiej uderzył na bramkę strzeżonej przez „Jaśka Murarza”. Po tej bramce, kibice byli świadkami jednego z wielu niesportowych zachowań sanockich zawodników. Samson Mahbod po straconej bramce sfaulował Tomasza Malasińskiego, po czym szybko uciekł do bosku. Nie wiele ponad minutę później tyszanie mieli ogromną szanse, aby zdobyć kolejną bramkę, jednak nie udało im się wykorzystać przewagi 5 na 3, ani też 5 na 4. Wciąż jednak to oni dyktowali tempo. Utrzymywali się przy krążku, zatrzymywali gości jeszcze w tercji neutralnej, sami próbując zaatakować. Niestety, mimo prób tyszanie nie podwyższyli wyniku i do szatni po drugiej tercji zjeżdżali z dwu bramkową przewagą.
W trzeciej tercji sanoczanie ruszyli do ataku. Zyskali przewagę w utrzymywaniu się przy krążku, i więcej czasu też spędzali w tercji przeciwnika, jednak to było wciąż za mało, aby pokonać Stefana Zigardego i żeby złamać tyską defensywę, która dziś zagrała bardzo solidne spotkanie. Bardzo rzadko zdarzały się jej błędy, a gdy już to zaraz je naprawiali wybijając krążek i tym samym uspokajali grę, porządkując przy tym obronne „szyki”. Mimo, że tyszanie prawie całą tercje spędzili w obronie, to wciąż oni kontrolowali spotkanie. W miarę upływu czasu zatrzymywali swoich przeciwników jeszcze przed swoją niebieską linią, a gdy na niespełna 3 minuty przed końcem goście poszli na całość i wpuścili na lód szóstego napastnika, tyszanie doskonale zatrzymywali ataki gości, zatrzymując ich w tercji neutralnej czy zaraz po wjechaniu do tyskiej części lodu. Blisko było 3 bramki, jednak strzały tyskich napastników lądowały minimalnie obok pustej sanockiej bramki. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla GKS Tychy i jest to pierwszy mały kroczek do mistrzowskiego tytułu, na który wszyscy liczymy.
Zobacz w jakim składzie zagrali tyscy hokeiści:

Kamera i montaż: Tomasz Mól
 
Fot. gkstychy.info