Artykuł promocyjny: Silny samorząd to silne miasto

0
37

Rozmowa z posłem Grzegorzem Tobiszowskim, prezesem zarządu okręgowego PiS.
Dziś nie będzie o polityce ogólnopolskiej, lecz o samorządzie – zresztą to temat szczególnie Panu bliski?
Zawsze podkreślam moje korzenie samorządowe, od których zaczęła się moja działalność publiczna. Byłem radnym w Rudzie Śląskiej, potem wiceprezydentem tego miasta. W latach 90-tych reprezentowałem Rudę Śląską w sejmiku katowickim, gdzie tworzyliśmy strategię dla woj. katowickiego – bardzo istotny dokument, który definiował wizję rozwoju Śląska na kolejne lata. Samorząd wykreował mój życiorys. Dzięki temu na pewno łatwiej jest mi się poruszać w życiu publicznym, na arenie sejmowej – w szczególności w tematyce dotyczącej spraw lokalnych czy regionalnych.
Co Pana zdaniem jest największym problemem śląskich samorządów?
Nasz region ma ogromny potencjał, ale też boryka się z wieloma problemami. Często rozmawiam z prezydentami i burmistrzami, którzy są zgodni, że to co spędza im sen z powiek, to coraz to nowe zadania nakładane na gminy przez rząd i inne struktury centralne. Lokalne władze są zmuszane do realizacji decyzji centralnych. Na dodatek nie idą za tym pieniądze. Coraz większe wydatki na służbę zdrowia, edukację czy kwestie mieszkaniowe sprawiają, że gminy muszą szukać pieniędzy, często kosztem planowanych inwestycji. To w najbliższej perspektywie może poważnie zagrozić konsumpcji pieniędzy z Unii Europejskiej. Unijna dotacja opiera się na sporym wkładzie własnym, o który gminom będzie coraz trudniej. Od pewnego czasu można też zaobserwować niepokojący wzrost liczby etatów w urzędach. Przykładem tego zjawiska jest m.in. Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego w Katowicach. Trzeba sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście należy go tak rozbudowywać kadrowo. Nie chodzi tu o zwolnienia ludzi, ale o ocenę jakości pracy, z perspektywy zwykłego mieszkańca regionu. Kiedyś siłą samorządu była pewna witalność, sprawność w działaniu, zupełnie inna niż w urzędach reprezentujących instytucje centralne. Dawało to ludziom poczucie, że idą „do swojego urzędu”. Dziś, szczególnie w niektórych dużych miastach, mamy do czynienia z całą machiną urzędniczą. Ludzie chodzą od wydziału do wydziału albo tygodniami czekają na załatwienie swojej sprawy. Zwrot w stronę mieszkańca, traktowanie jak klienta a nie petenta to jedno z wyzwań, przed którymi stoją samorządy lokalne.
Ale wcześniej wspomniał Pan, że jednak mamy duży potencjał…
On jest wielki jak nigdzie indziej w kraju, co potwierdzają przeróżne rankingi. Według nich Śląsk, to najlepsze miejsce do inwestowania w Polsce. Ale niestety ten przekaz osłabiają niektóre wydarzenia, takie jak przeciągająca się przebudowa Stadionu Śląskiego czy całe zjawisko związane z kolejami na Śląsku. Do tego dochodzi służba zdrowia. Atmosfera wokół tych spraw na pewno nam nie pomaga. Częste zmiany na kluczowych stanowiskach budują zły obraz sytuacji. Wracając do sprawy Stadionu Śląskiego przypomnę, że parę lat temu ówczesna koalicja PO, RAŚ, PSL spierała się w sejmiku o…. kolor krzesełek na stadionie. Już wtedy mówiłem, że na dyskutowanie o tym przyjdzie jeszcze czas, niech wcześniej powstanie sam stadion (zresztą już przedmiot tych dywagacji nie przynosił nam chluby, bo krzesełka mają być przede wszystkim wygodne). Na szczęście dla naszego województwa o jego sile świadczą przede wszystkim miasta wchodzące w jego skład. One są silne modrością i pracowitością swoich samorządów. Przykładem mogą być Tychy. To gmina o solidnych fundamentach finansowych, które gwarantują rozwój w kolejnych latach. Obszary inwestycyjne, miejsca pracy generowane w strefie i dobre warunki do życia sprawiają, że to miasto w najbliższych latach powinno odgrywać w aglomeracji istotną rolę.
Za osiem miesięcy odbędą się kolejne wybory samorządowe. Te wyzwania i problemy to już chyba zmartwienie samorządowców kolejnej kadencji?
Frekwencja podczas wyborów samorządowych bywa niższa niż podczas wyborów na przykład na Prezydenta RP. Tymczasem wybory lokalne to wpływanie na naszą najbliższą okolicę, w której żyjemy. To może być wybór, od którego zależy m.in. remont osiedlowej drogi, nowy plac zabaw czy nowoczesne latarnie w mieście. Im lepsza będzie reprezentacja w radzie miasta, im ta grupa będzie dojrzalsza i bardziej doświadczona, tym miasto sprawniej będzie sięgać też po unijną pomoc czy planować kolejne przedsięwzięcia. Samorząd nauczył mnie poszukiwania dialogu. Od czasu gdy objąłem funkcję prezesa regionu PiS zachęcam i mobilizuję naszych współpracowników, naszych członków, żeby otwierali się na różne środowiska. Za dużo szukamy tego, co dzieli, zamiast szukać tego co łączy. Tu w Tychach, Prawo i Sprawiedliwość rozmawia i zachęca do współpracy wszystkich, którym bliska jest idea silnego, sprawnego i dobrze zarządzanego miasta. Wybory sprawiają, że takie rozmowy są intensywniejsze. Nie zdradzę chyba jakiejś wielkiej tajemnicy, że propozycję szerszej współpracy złożyliśmy m.in. tyskiej radnej Pani Barbarze Koniecznej i jej środowisku. To osoba, która od lat mocno angażuje się na rzecz Tychów, ma doświadczenie w pracy samorządowej i spory dorobek. Propozycja współpracy padła – teraz czekamy na odpowiedź.

Artykuł promocyjny