Zimny prysznic dla trójkolorowych

0
22

Święta wojna, bo tak nazywane są pojedynki pomiędzy Unią Oświęcim a GKS Tychy, zawsze przynosiły wiele emocji i nerwów. Tych emocji nie brakowało też podczas pierwszego meczu półfinałów polskiej hokej ligi. Pierwszą bitwę niestety wygrali przyjezdni 3:1.
Tyszanie w sezonie zasadniczym wygrali 5 na 6 meczy z Unią i wszystkim wydawało się, że są pewnym faworytem tej rywalizacji. Hokeiści GKSu już w pierwszych minutach mogli objąć prowadzenie, lecz Tomasz Malasiński nie zdołał pokonać broniącego w tym meczu z wielkim szczęściem Fikrta. Tyszanie byli drużyną lepszą przez całą tercje. To oni przez większość czasu utrzymywali się przy krążku i starali zagrozić bramce przyjezdnych. Oświęcimianie zdołali „ukąsiąć” Zigardego tylko parę razy, jednak czeski golkiper bez problemu zatrzymał te strzały w swoim raku. Na 3 minuty przed końcem doskonałą okazję do otwarcia worka z bramkami miał Jarosław Rzeszutko, jednak po raz kolejny z wielkim szczęściem obronił Fikrt. Na sekundę przed końcem niebezpiecznie zrobiło się pod bramką gospodarzy. Ofiarna obrona bramkarza GKSu uchroniła tyszan od straty bramki.
Druga tercja z początku wyglądała podobnie do pierwszej. To tyszanie mieli przewagę i to oni utrzymywali się przy krążku. Bramka, co prawda wisiała w powietrzu jednak brakowało postawienia przysłowiowej „kropki nad i”. Trójkolorowi raz po raz szukali drogi do bramki jednak skutecznie przeszkadzał im przy tym oświęcimski bramkarz. Bramka, na którą wszyscy czekali w końcu padła. A wszystko za sprawą Pavla Mojzisa, który oddał mocny strzał z okolic niebieskiej i Tomasza Malasińskiego, który skuteczne trącił gumę, myląc tym samym bramkarza i zdobywając pierwszą bramkę w meczu. Naszych zawodników można też pochwalić za grę w osłabieniu. Grając 3 na 4 czy 3 na 5 doskonale bronili i nie pozwalali na groźne strzały zawodnikom Aksam Unii. Unici nie potrafili wykorzystać podwójnych przewag. W 37 minucie, gdy zawodnicy grali 4 na 4, Roman Tvrdoń popisał się ładnym uderzeniem z nadgarstka w samo okienko bramki i doprowadził do wyrównania. Tercja zakończyła się wynikiem 1:1.
Trzecia tercja zapowiadała się nadzwyczaj ciekawie. Tyszanie cały czas mający przewagę na lodzie, wciąż nie potrafili wykorzystać swoich bramkowych szans. Goście z Oświęcimia za to, coraz częściej tworzyli sobie dogodne sytuacje do objęcia prowadzenia. Hokeiści Aksam Unii wykorzystali liczebną przewagę, gdy Maciej Sulka przebywał na ławce kar. Po wjechaniu z krążkiem do tercji tyszan, Marcin Jaros wypatrzył dobrze ustawionego Petera Tabacka, a ten dołożył tylko kija i z najbliższej odległości zmusił bezradnego Zigardego do kapitulacji. Po tej bramce tyszanie jeszcze mocniej zaatakowali, lecz w miarę upływu czasu ich ataki były coraz bardziej pozbawione pomysłu. Goście bez problemu zatrzymywali tyszan już w tercji neutralnej, a jeżeli już tyszanom udało się wjechać do tercji przyjezdnych to nie grzeszyli oni skutecznością. Tyskich kibiców po pierwszym meczu drugiej fazy play off na pewno będą bolały ręce od ciągłego łapania się za głowę po niewykorzystanych sytuacjach, lecz miejmy nadzieję, że przez noc wszystko się zmieni i w drugim meczu tyszanie pokażą, że nie przypadkowo zajęli pierwsze miejsce w rudzie zasadniczej.
Fot. M. Zawalska/gkstychy.info