Pierwsze koty za płoty

0
44

28 lutego hokeiści GKS Tychy rozpoczęli decydującą fazę rozgrywek. „Trójkolorowi” pierwszy ćwierćfinałowy bój z Polonią Bytom wygrali 4:2. Tyszanie długo nie potrafili wejść w mecz, a goście z Bytomia mimo słabego sezonu zasadniczego postawili wysoko poprzeczkę.
Pojedynek pierwszego zespołu z przed ostatnią drużyną sezonu zasadniczego, zapowiadał się na jednostronny. Tyszanie stawiani w roli faworyta w pojedynkach z bytomską Polonią od pierwszych minut mieli jednak problemy z przyjezdnymi. Goście rozpoczęli mecz bardzo agresywnie. Od początku to oni tworzyli sobie sytuacje bramkowe i dłużej utrzymywali się przy krążku. Tyszanie sobie nie pomagali łapiąc kary. Na szczęście bytomianie nie potrafili wykorzystać przewag. Gospodarze powoli wchodzili w mecz. W miarę upływu czasu, tyszanie „wjeżdżali” na właściwe tory. Co prawda nie potwierdzili tego bramką, ale ich gra w porównaniu do początku spotkania wyglądała coraz lepiej. Pod koniec tercji zyskali widoczną przewagę, jednak brakowało im skuteczności by potwierdzić to bramką. Tercja zakończyła się bezbramkowo.
Uzyskaną w końcowej części gry pierwszej tercji przewagę, tyszanie utrzymali, a nawet znacznie powiększyli. Gospodarze, prawie bez przerwy utrzymywali się przy krążku i raz po raz oddawali strzały na bramkę młodego bramkarza bytomian- Davida Okolicanego. Niestety, wciąż brakowało im wykończenia. Tyszanie w drugiej tercji nie potrafili wykorzystać czterech przewag w tym jednej podwójnej. Dopiero w 13 minucie drugiej odsłony tyszanie zdobyli, wiszącą w powietrzu od początku tercji, bramkę. Autorem tego trafienia został Mikołaj Łopuski, który najpierw położył bramkarza, a potem z backhandu skierował krążek pod poprzeczkę. Tyszanie po pierwszej bramce uspokoili swoją grę, jednak wciąż przebywali w tercji gości. 3 minuty przed końcem tercji drugie trafienie w meczu zaliczył Milan Baranyk, który nie pilnowany przed bramką dostał podanie od Jana Stebera i z najbliższej odległości, na dwa razy, pokonał Davida Okolicanego. Do końca tercji tyszanie utrzymali wynik oraz przewagę na tafli.
W ostatniej tercji znów bardzo mocno z przodu zaczęli goście, którzy w pierwszych minutach zamknęli „trójkolorowych” w obronie. Nie trwało to długo, tyszanie szybko odpowiedzieli na ataki gości i była to chyba najlepsza odpowiedź jaką mogli przygotować. Michał Kotlorz, najpierw objechał bramkę, a następnie wrzucił krążek pod bramkę. Guma odbiła się od parkanów bramkarza i wpadła do bramki. Nie długo potem Kotlorz zdobył drugą bramkę w meczu, podwyższając tym samym wynik na 4:0. Bytomianie coraz bardziej zmęczeni starali się dogonić mocniejszego rywala, tworząc sobie sytuacje. Po jednej z nich Stefan Zigardy, który jak zawsze był ostoją tyskiego zespołu musiał skapitulować. Podczas przewagi przyjezdnych, w zamieszaniu podbramkowym Jakub Stasiewicz wbił krążek do siatki. Tyszanie mimo straty bramki, wciąż kontrolowali tępo i przebieg gry. Niestety na drodze do kolejnych bramek stawał dobrze spisujący się w dzisiejszym spotkaniu David Okolicany, który raz po raz ratował swój zespół z opresji. Wynik na niespełna półtora minuty przed końcem meczu ustalił Branislav Fabry. Najlepszymi zawodnikami według trenerów zostali Michał Kotlorz w zespole GKS Tychy, a w drużynie Polonii Bytom Dawid Maciejewski.
Fot. M. Zawalska/gkstychy.info