Tłusty Czwartek: Dobre, czyli…tłuste i słodkie

0
183

Dzisiaj, (czwartek, 23 lutego) w całym kraju obchodzony jest Tłusty Czwartek. To taki dzień w roku, w którym nie trzeba liczyć kalorii i można beż najmniejszych wyrzutów sumienia objadać się pysznymi pączkami. O to, skąd wzięła się ta tradycja, zapytaliśmy dr Marię Lipok-Bierwiaczonek, emerytowaną dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach.
Tłusty czwartek rozpoczyna ostatki, czyli ostatni tydzień karnawału. – Obchody ostatków nasilają się później w poniedziałek i wtorek, w tzw. śledzia. Dni ostatkowe bywają czasem nazywane mięsopustem. Tu jest pewien problem nazewniczy. Czasami mięsopustem nazywa się cały karnawał, a czasem tylko właśnie te dni ostatków od Tłustego Czwartku – wyjaśnia dr Maria Lipok-Bierwiaczonek.
Mięsopust oznacza nic innego jak to, że mięso wkrótce opuści nasze stoły i będzie skromnie i postnie. – Skoro czekają nas długie tygodnie postu, czy „suszenia” jak się mówiło na Śląsku, to trzeba wykorzystać ten ostatni moment na możliwość zjedzenia sobie w obfitości czegoś smacznego – mówi Maria Lipok-Bierwiaczonek. – Trzeba sobie wyobrazić sposób myślenia naszych dziadków i pradziadków, ich sposób odbierania realiów klimatyczno-pogodowych. Krótkie dnie nagle zaczynają się wydłużać. Idzie nadzieja wiosny; na koniec karnawału to oczekiwanie wiosny było już bardzo wyraźne i symbolicznie podkreślane. Potem Wielki Post w swojej pierwszej fazie zawiesza jakby radości tego oczekiwania, przypomina o nich ponownie Gajowa i Palmowa Niedziela. Te fazy roku kalendarzowego, połączone z kalendarzem liturgicznym kiedyś znacznie mocniej regulowały życie ludzi niż współcześnie – opowiada nasza rozmówczyni.
Dawniej karnawał był obchodzony bardziej hucznie niż dziś. Organizowano szereg zabaw. Kulminacją tego wszystkiego były właśnie ostatki. – My teraz bombardowani zasadami zdrowego żywienia, koncepcjami różnych diet, jakoś nie myślimy o tym, że nasi przodkowie nie byli grubi, bo się słabo odżywiali. Oczywiście społeczeństwo było rozwarstwione, więc byli również bogaci i jedzący dobrze. Ale zdecydowana większość jadła biednie – mówi pani Maria i dodaje, że dla tych ubogich właśnie prawdziwym dobrodziejstwem było to, co tłuste i słodkie. Możliwość zjedzenia takiego czegoś, to było prawdziwe świętowanie. Skoro ostatki to były te ostatnie dni, kiedy można było używać i zabawy i jedzenia, stąd pojawiała się obfitość rzeczy smakowitych. Takim czymś były na przykład pączki.
Przed paroma wiekami jednak pączki były inne od tych znanych nam współcześnie. Dawne pączki było to smażone ciasto chlebowe nadziewane słoniną. Dopiero XIX wiek przyniósł taką sztukę smażenia pączków, jaka obecna jest do dziś. Ciasto drożdżowe smażone kiedyś najczęściej na smalcu, dzisiaj raczej na oleju i nadziewane słodkim. Dlatego pączki, tłuste i słodkie, były idealne do świętowania dni ostatkowych. Poza tym ciasto na pączki było ciastem drogim i dlatego nie jadało się go na byle jakie okazje. Z pańskich domów pączki szybko poszły w lud – wyjaśnia Maria Lipok-Bierwiaczonek.
A czemu akurat tłusty czwartek? – Od czwartku do postu wypada akurat tydzień. Karnawał kończy się dokładnie za siedem dni w środę popielcową. To taki pełny tydzień na ostatnie świętowanie przed postem – podsumowuje dr Lipok-Bierwiaczonek.